Reklama

Boży niepokój

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Oddaj siebie drugim, oto Miłość
Św. Maksymilian Maria Kolbe

Duże, jednoizbowe mieszkanie przy ul. Browarnej. Na środku stoją cztery masywne warsztaty tkackie.
W jednym końcu izby za szafą i zasłoną stoją łóżka Kolbów. Na staroświeckiej komodzie Marianna urządziła ołtarzyk - duży, ładny obraz Jasnogórskiej Pani, kwiaty i czerwona lampka oliwna.
W drugim końcu izby kuchnia. 2-letni Franciszek biega, pokrzykując wesoło. Marianna pochyla się nad kołyską Rajmunda, który urodził się zaledwie kilkanaście dni temu.
Wtedy, w styczniu 1894 r., nie przeszło jej nawet przez myśl, jak wielkim człowiekiem będzie jej syn.

***

Rajmund Kolbe, bo takie imię na chrzcie św. dali mu rodzice, urodził się 8 października 1894 r. w Zduńskiej Woli. Jego rodzice, Juliusz i Marianna z Dąbrowskich, byli tkaczami. W poszukiwaniu pracy przenieśli się do Pabianic. W tym mieście Rajmund spędził dzieciństwo. Uczył się w domu, tylko przez rok chodził do miejscowej szkoły handlowej. W 1907 r., jako 13-letni chłopiec, razem ze starszym bratem rozpoczął naukę w małym seminarium franciszkanów we Lwowie. W 1910 r. obaj wstąpili do zakonu. Razem z suknią zakonną otrzymał imię Maksymilian. 2 lata później wysłano go na studia do Rzymu. Tam uzyskał doktorat z filozofii, a potem z teologii. W Wiecznym Mieście 28 kwietnia 1918 r. przyjął święcenia kapłańskie. Następnego dnia odprawił pierwszą Mszę św. w kościele S. Andrea delle Fratte, przy ołtarzu Matki Bożej Niepokalanej, w kaplicy, gdzie kiedyś ukazała się Ona Alfonsowi Ratisbonne.
W 1919 r. wrócił do Polski. Rozpoczął wykłady w Seminarium Ojców Franciszkanów w Krakowie. Po roku musiał je przerwać, zachorował bowiem na gruźlicę płuc.
Jeszcze w Rzymie w 1917 r. założył razem z kolegami Stowarzyszenie Rycerstwa Niepokalanej. Po powrocie do kraju idee stowarzyszenia szerzył wśród zakonników, a od 1920 r. także wśród świeckich. Swoje myśli i pragnienia św. Maksymilian ujął krótko w zdaniu: „Odnowić wszystko w Chrystusie przez Niepokalaną”. Maksymiliana cechował szczególny „niepokój Boży”, jaki towarzyszył mu przez całe życie i mobilizował go do co raz to nowych inicjatyw apostolskich. W parze z tym niepokojem szła nadprzyrodzona aura, jaką Święty wnosił w swoje środowisko, zapalając innych miłością i troską o zbawienie dusz.
Celem apostolskim stowarzyszenia stało się pogłębianie świadomego i odpowiedzialnego życia chrześcijańskiego, „nawrócenie i uświęcenie wszystkich pod opieką i za przyczyną Niepokalanej”, jak czytamy w pierwszym jego statucie. Dla realizacji celu stowarzyszenia i dla utrzymania kontaktu z jego członkami o. Maksymilian zaczął od stycznia 1922 r. wydawać w Krakowie miesięcznik „Rycerz Niepokalanej”. Wcześniej, w 1919 r. otrzymał od biskupa krakowskiego pozwolenie na druk „Dyplomika M. I.” (M. I. - międzynarodowy skrót Rycerstwa Niepokalanej) i rozpoczął pracę nad szerzeniem tego stowarzyszenia wśród wiernych. W 1922 r. rozpoczął wydawanie miesięcznika pt. „Rycerz Niepokalanej”, który był pomyślany jako organ Rycerstwa Niepokalanej. W tym samym czasie otrzymało ono kanoniczne uznanie ze strony Wikariatu Rzymu jako tzw. Pia Unio - Pobożny Związek. Dzięki temu M. I. stała się ruchem ogarniającym co raz szersze rzesze wiernych wszystkich stanów.
Pod koniec tego roku Maksymilian został przeniesiony do Grodna. Zorganizował tam wydawnictwo, a miesięcznik zaczął pełnić rolę masowego pisma katechetycznego.
W 1927 r. Maksymilian założył pod Warszawą klasztor - wydawnictwo Niepokalanów, który wkrótce stał się znaczącym katolickim ośrodkiem prasowym. W ten sposób powstała franciszkańska wspólnota, oddana modlitwie, apostolstwu prasy, gorliwemu wypełnieniu Reguły św. Franciszka i wcielaniu w życie najwyższych wartości ewangelicznych. Leżący ok. 50 km na zachód od Warszawy Niepokalanów stał się ogniskiem promieniującym na całą Polskę, a niebawem również na inne kraje. Oddanie św. Maksymiliana i innych zakonników sprawiło, że Niepokalanów wzrastał. Owocem tego rozwoju były coraz to nowe wydawnictwa maryjne. W Niepokalanowie wydano kilka wielonakładowych miesięczników, a w 1935 r. rozpoczęło się także wydawanie taniego dziennika katolickiego - „Małego Dziennika”.
W 1930 r. św. Maksymilian wraz z czterema braćmi wyruszył jako misjonarz na Daleki Wschód. Udali się do Japonii. Przyjęty życzliwie w Nagasaki przez miejscowego biskupa już w maju wydał po japońsku pierwszy numer Rycerza Niepokalanej. Niedługo potem na zboczu góry Hicosan ufundował klasztor, który nazwał Ogrodem Niepokalanej - po japońsku Mungenzaio no Sono. W ten sposób powstał drugi Niepokalanów. Św. Maksymilian rozpoczął organizację podobnych ośrodków w Chinach i Indiach.
W 1936 r. sprowadzono go do Polski, aby pokierował Niepokalanowem, który stał się największym klasztorem katolickim na świecie. W latach 1936-39 Niepokalanów osiągnął szczyt swojego rozwoju pod względem liczby powołań, jak również nakładu wydawanych czasopism. Liczba braci w Niepokalanowie sięgała 800. Wydawali oni książki, dziełka religijne, czasopisma. „Rycerz Niepokalanej” wydawany był w 750 tys. egzemplarzy miesięcznie. Były miesiące, że nakład sięgał miliona. „Mały Dziennik” w dni robocze miał 130 tys. egzemplarzy, w dni świąteczne 250 tys. Oprócz tego był wydawany „Rycerzyk Niepokalanej” i „Mały Rycerzyk Niepokalanej” dla najmłodszych oraz kilka innych tytułów. W Niepokalanowie od 1938 r., oprócz wydawnictwa, działała także prywatna radiostacja - Stacja Polska 3 Radio Niepokalanów. Maksymilian poświęcał się równocześnie organizowaniu Rycerstwa Niepokalanej, które rozszerzyło się na cały świat. W chwili wybuchu II wojny światowej było tam 700 zakonników i kandydatów. Jego działalność bowiem opierała się na pracy zakonników, których liczbę wciąż pomnażali nowi kandydaci, choć wspólnota prowadziła życie bardzo surowe i ubogie.
Wojna zatrzymała tę działalność. Św. Maksymilian otwarł bramy klasztoru dla uciekinierów, rannych, chorych, głodnych, wystraszonych, dla chrześcijan i dla żydów. Niósł pomoc materialną i duchową. Wkrótce potem zakonnicy musieli rozjechać się do domów, a pozostałych ok. 40 razem ze św. Maksymilianem Niemcy aresztowali 19 września 1939 r. i wywieźli do obozu koncentracyjnego w Amtitz.
Po powrocie św. Maksymilian zorganizował w klasztorze ośrodek usług dla okolicznej ludności i oddał się pogłębianiu formacji pozostałych przy nim współbraci. 17 lutego 1941 r. znów został aresztowany razem z czterema bliskimi współpracownikami. Przesłuchiwano go na Pawiaku, a w maju przewieziono do Oświęcimia, gdzie otrzymał numer 16670.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

***

Z obozu koncentracyjnego ucieka więzień. W odwecie 10 więźniów musi iść na śmierć głodową. Kiedy los pada na Franciszka Gajowniczka, ten z rozpaczą w głosie wspomina o swojej żonie i dzieciach. Ojciec Maksymilian prosi, aby mógł pójść na śmierć zamiast niego. Wszystko to jest szokujące dla świadków. Komendant obozu godzi się na zamianę.
Blok śmierci. Dno oświęcimskiego piekła. W podziemiach bloku śmierci słychać modlitwy i pieśni religijne. Skazańcy odchodzą do wieczności bez przekleństw i nienawiści, dzięki ojcu Maksymilianowi.

Reklama

***

W wigilię Wniebowzięcia Matki Bożej, 14 sierpnia 1941 r., Niepokalana wręczyła koronę wiecznej chwały wiernemu Swojemu Rycerzowi. Przeżył wszystkich konających z głodu swoich współmęczenników. Niemcy dobili go zastrzykiem fenolu 18 sierpnia 1941 r. Maksymilian Kolbe poniósł śmierć. Oddał życie za brata. Jako kapłan codziennie wznosił kielich Chrystusowej krwi przelanej na odpuszczenie grzechów. Wraz ze sprawowaniem tej tajemnicy kielicha dojrzewała w nim decyzja: „Czyż nie mam pić kielicha, który podał Mi Ojciec?” (por. J 18, 11). Wypił ten kielich do dna, aby zaświadczyć przed światem, że miłość jest potężniejsza niż śmierć.
Ukazując jego życie jako przykład dla wiernych, zwłaszcza dla kapłanów, Papież Paweł VI ogłosił go błogosławionym (17 października 1971 r.), a Jan Paweł II świętym (10 października 1982 r.).

***

W Zamościu, w klasztorze franciszkańskim, mieszka i pracuje o. Janusz Głazowski. Miał w swoim życiu szczęście poznać św. Maksymiliana. Oto, jak podczas audycji emitowanej na falach Katolickiego Radia Zamość wspomina tego wielkiego człowieka:
„Świętego Maksymiliana trudno zapomnieć. Zobaczyłem go pierwszy raz, gdy wrócił z Japonii, pod koniec maja 1936 r. Z wielką brodą, uśmiechnięty, uradowany. Św. Maksymilian nie był bezpośrednio moim przełożonym. Ja byłem w seminarium, a on był przełożonym klasztoru. Bardzo lubił kontaktować się z nami, rozmawiać, kiedy miał chwilę czasu. Kilka razy odbyłem z nim osobiste rozmowy, spotykaliśmy się też przy wspólnych posiłkach. Często zabierał głos, stale mówił o Matce Bożej, o Niepokalanej. W jego głosie było takie oddanie Matce Bożej, że kiedyś go zapytałem: »ojciec gwardian to mówi tak o Matce Bożej, jakby ojciec kiedyś Matkę Bożą widział. Czy Ojciec widział kiedyś Matkę Bożą?«. A on się speszył, spuścił głowę, odwrócił się, wsiadł na rower i szybko uciekł. Nie byłem sam, było nas kilku. Wtedyśmy powiedzieli, że musiał widzieć. Nie chciał się przyznać, to była jego tajemnica. Potwierdziła to po śmierci św. Maksymiliana jego matka.
Maksymilian był człowiekiem bardzo łagodnym, przystępnym. Dużo się modlił, wieczorami można go było spotkać na adoracji Najświętszego Sakramentu, mimo że innych modlitw jest w zakonie dużo. Bardzo łagodny, bardzo przystępny, wywierał na człowieka pozytywny wpływ właśnie tą swoją łagodnością. Nigdy nie karcił, nie krzyczał, nie dawał tzw. kulpy.
Maksymilian robił wrażenie na ludziach. Ci, którzy widzieli go pierwszy raz, szczególnie podczas odprawiania Mszy św., pytali, co to za ksiądz. Jak on odprawiał pobożnie Mszę św. Odprawiało się zwykle wtedy przy bocznym ołtarzu, cicho, nie tak, jak dzisiaj. Ale w tym jego skupieniu i skromności było widać jego świętość. Nigdy się nie uniósł, nie krzyczał, nie było u niego widać zdenerwowania - to też świadczyło o jego świętości.
Cudów nie czynił spektakularnych, ale czyż cudem nie było samo założenie Niepokalanowa w Polsce, w Japonii? Czy nie było nim utrzymanie 750 zakonników. Pamiętajmy też o tych wielkich dziełach: »Rycerzu Niepokalanej«, »Rycerzyku«, »Małym rycerzyku«, »Małym dzienniku«.
On zawsze ufał Bogu, Matce Bożej. O problemach mawiał, że to nie jest jego sprawa, ale sprawa Matki Bożej i żebyśmy się nie martwili.
Miał przekonanie, że nie przeżyje wojny, że będzie męczennikiem. Kiedy przed wojną nam to mówił, nie rozumieliśmy. Po fakcie przekonaliśmy się, że miał rację. Jako dziecko miał objawienia o białej i czerwonej koronie. Czerwona korona była zapowiedzią śmierci męczeńskiej.
Wszyscy byli przekonani, że to jest człowiek święty. Ale myśmy nie rozumieli. On na przykład mówił: »Pragnę, aby dla Niepokalanej ciało moje zostało obrócone w proch, aby moje prochy wiatr rozwiał, żeby ze mnie nic nie zostało, aby moja ofiara była całkowita«. Myśmy tego nie pojmowali. To przyszło później: Oświęcim, krematorium, spalenie jego ciała, rozrzucenie po polach Oświęcimia - wszystko się spełniło.
Relikwii św. Maksymiliana w zasadzie nie mamy, jedynie kilka włosów z jego głowy, które brat fryzjer zachował na pamiątkę. Wszystko zostało spalone. Jego ofiara rzeczywiście była doskonała, całkowita”.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Galbas w Sosnowcu przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża

2024-03-28 23:35

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

- Kościelne postępowanie w bulwersującej sprawie sprzed miesięcy dobiega końca - powiedział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej sede vacante. W czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej, którą odprawił w sosnowieckiej bazylice katedralnej, przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża.

- Po podjęciu ostatecznych decyzji, zostanie o nich poinformowana opinia publiczna. Także w sprawie, która w ostatnich dniach spowodowała, że diecezja sosnowiecka znalazła się na czołówkach gazet, jestem zdeterminowany, by wszystko wyjaśnić i adekwatnie zareagować. Proszę przyjąć moje zapewnienie, że nic w tej, jak i w żadnej innej gorszącej sprawie, nie jest i nie będzie zbagatelizowane - powiedział.

CZYTAJ DALEJ

Pogrzeb bez Mszy św. w czasie Triduum Paschalnego

[ TEMATY ]

duszpasterstwo

pogrzeb

Eliza Bartkiewicz/episkopat.pl

Nie wolno celebrować żadnej Mszy świętej żałobnej w Wielki Czwartek - przypomina liturgista ks. Tomasz Herc. Każdego roku pojawiają się pytania i wątpliwości dotyczące sprawowania obrzędów pogrzebowych w czasie Triduum Paschalnego i oktawie Wielkanocy.

Ks. Tomasz Herc przypomniał, że w Wielki Czwartek pogrzeb odbywa się normalnie ze śpiewem. Nie wolno jednak tego dnia celebrować żadnej Mszy Świętej żałobnej. W kościele sprawuje się liturgię słowa i obrzęd ostatniego pożegnania. Nie udziela się też uczestnikom pogrzebu Komunii świętej.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego: szatan połknął haczyk

2024-03-28 23:26

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Materiał prasowy

Jak wygląda walka dobra ze złem na zupełnie innym, nieuchwytnym poziomie? Jak to możliwe, że szatan, będący ucieleśnieniem zła, może zostać oszukany i pokonany przez dobro?

Zagłębimy się w niezwykłą historię i symbolikę Hortus deliciarum (grodu rozkoszy) Herrady z Landsbergu (ok. 1180). Ten odcinek to nie tylko opowieść o starciu duchowych sił, ale także głębokie przemyślenia na temat tego, jak każdy z nas może stawić czoła pokusom i trudnościom, wykorzystując mądrość przekazywaną przez wieki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję