1. Kiedy Jezus Chrystus opuszczał swoich Apostołów,
w ostatnich słowach przekazał im polecenie: "Idąc na cały świat,
nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego" (por. Mt 28,19). Swoje ziemskie posłannictwo Chrystus zakończył
więc w imię Trójcy Przenajświętszej i w imię tejże Trójcy dał początek
posłannictwu działalności Apostołów i Kościoła. Człowiek ma nauczać,
tak jak nauczał Chrystus jako człowiek, tak mieli w ślad za Nim nauczać
Apostołowie, i ma nauczać w ślad za Apostołami Kościół. To działanie
trzeba ściśle ze sobą związać. Więź pomiędzy działaniem Boga przez
łaskę w sakramentach świętych, a działaniem człowieka, działaniem
Kościoła nauczającego - nazywa się katechezą.
2. Pan Jezus mówił: "nauczajcie, chrzcząc...".
W pierwszych pokoleniach udzielano chrztu najczęściej ludziom dorosłym.
I dlatego nauczanie, katecheza wyprzedzały chrzest. Później dopiero
utarł się zwyczaj chrztu niemowląt. Nauczanie idzie więc w parze
z chrztem świętym - tak wytworzył się wielowiekowy zwyczaj i doświadczenie
katechezy Kościoła. Chrzest przyjmuje się raz, ale jego znamię zostaje
w nas na całe życie. Toteż trzeba stale łączyć z chrztem nauczanie,
w miarę jak człowiek rozwija się i dojrzewa, przybywa mu wiedzy,
ludzkiej dojrzałości. Nauczanie oddał Pan Jezus w ręce Apostołów,
ich następców, tzn. przede wszystkim w ręce biskupów i kapłanów,
i całego świata.
3. Nauczanie religii w szkole trwa już (a właściwie
dopiero) przeszło dziesięć lat. Jakie nasuwają się wnioski? Po pierwsze
- często rodzice zadowalają się tym, że dziecko uczęszcza na katechizację.
Ojcowie i matki myślą w ten sposób, że nakaz "nauczajcie" wypełni
za nich kto inny, a oni mogą do tego palca nie przyłożyć. Bo przecież
są od tego Ci, którzy mają za to płacone; szkoła jest od tego, by
nauczać. A rodzice? Wystarczy, że nakażą chodzić na lekcje. Czy tak
może być? A jakże często rodzice myślą: "niech dziecko chodzi na
katechizację, a w niedzielę pojedziemy na wycieczkę". I stąd jesteśmy
świadkami, że więcej dzieci uczęszcza na katechizację niż na Mszę
św. w niedzielę. Rodzice bowiem często źle pojmują swój obowiązek
chrześcijański. Po drugie - obecna sytuacja ustawodawcza mówi o tym,
że ocena końcowa z lekcji religii nie wpływa na promocję ucznia do
następnej klasy. W wielu szkołach utrudnieniem jest sprawa frekwencji.
Wychowawcy i dyrektorzy szkół zalecają założenie dodatkowego notesu,
by tam zaznaczać nieobecności. Zdarza się i tak, że rubrykę obecności
na religii wcześniej wypełnia wychowawca, bądź też zamalowuje ją
kolorową kredką. Pytam - dlaczego tak przeszkadza sprawdzanie obecności
na lekcji religii? W Rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z
14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki
religii w szkołach publicznych czytam w punkcie 4.: "nauczyciel religii
ma obowiązek wypełniania dziennika szkolnego". Pomijam też to, że
nigdzie nie znalazłem punktu dotyczącego faktu, iż ocena z religii
nie jest brana pod uwagę w obliczaniu średniej ocen. Uczniowie doskonale
o tym wiedzą i często przypominają o tym. Stąd dostrzec można nie
zawsze odpowiednie podejście do katechezy. Po trzecie - katecheza
jest zadaniem całego Kościoła: duszpasterzy, sióstr zakonnych, katechetów,
ale także rodziców i świeckich. Trzeba więc przyjąć sprawę katechezy,
katechizacji jako powszechną, jako tę, która nas wszystkich zobowiązuje.
4. Jakie wnioski praktyczne? Obowiązek i odpowiedzialność
za katechizację młodego pokolenia chrześcijan spoczywa nie tylko
na biskupach, kapłanach, ale także na dorosłych, a przede wszystkim
na rodzicach. To rodzice właśnie muszą pomagać w dziele katechizacji,
wspierać działalność duszpasterzy i wszystkich katechizujących w
poszczególnych parafiach. Jak zatem ma wyglądać taka forma pomocy
i wsparcia? Być może warto na wzór szkolnych komitetów rodzicielskich
założyć katechetyczne komitety rodzicielskie? Niech będzie to społeczna
troska rodziców o dzieło katechizacji i własnych, i cudzych dzieci,
bo czasem trzeba się zatroszczyć o dzieci cudze. Chociażby o te,
których rodzice jeszcze godzą się na katechizację, ale już więcej
nic dla tej sprawy nie czynią.
5. Na zakończenie: weźmy poważnie słowa Chrystusa,
skierowane do Apostołów i do nas wszystkich: "idąc... nauczajcie
wszystkie narody, chrzcząc je". Przed nami nowa próba dziejowa. Jako
katolicy, chrześcijanie, wyznawcy Chrystusa, jako naród ochrzczony
musimy przede wszystkim bronić prawa do szkoły, która nie będzie
ateizować. Można przeciwko temu knuć spiski, utrudniać, ale nie można
tego, w sposób konstytucyjny, z poszanowaniem praw człowieka i narodu
wprowadzać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu