Reklama
Przed 22 laty, w uroczystość Przemienienia Pańskiego, po 16
latach pontyfikatu, przestało bić serca Pawła VI. To niestrudzony
kontynuator dzieła Jana XXIII, jakim był Sobór, zarówno w jego dalszym
prowadzeniu, jak i od zakończenia jego upartym i konsekwentnym wdrażaniu
w życie Kościoła. Podczas gdy z pierwszym związano wolę aggiornamento
- "udzisiejszenia" tegoż Kościoła, to Pawła VI zajmuje jego - w oparciu
już o Sobór - approfondimento - "pogłębienie"; pogłębienie świadomości
wiary oraz religijnego życia wiernych. Również przez uświadamianie
stojących przed jego członkami, a zrodzonych przez współczesność,
zagrożeń. Na nie zwracał uwagę w swoich urzędowych dokumentach. Częściej
jednak robił to doraźnie podczas środowych audiencji generalnych,
czując się wtedy właśnie "proboszczem świata". Wówczas to wciąż przybywającym
doń z całego globu ludziom wskazywał właściwą drogę życia, nie omieszkając
jednak przestrzegać przed grożącymi niebezpieczeństwami. Szczególnie
chodziło mu o te, które stanowią owoc dzisiejszych czasów, a przez
wielu wcale jako zagrożenia nie są postrzegane.
Ojciec Święty natomiast wyraźniej niż inni uświadamiał
sobie i wielkość, ale też tragizm współczesnego człowieka. Wiedział,
że "Dziś rodzaj ludzki przeżywa nowy okres w swojej historii (...)",
że to "(...) niesie z sobą niemałe trudności (...)", iż "(...) rozpościerając
szeroko swoją potęgę, człowiek nie zawsze potrafi wprząc ją w swoją
służbę (...)", że "(...) poszukuje się pilnie doskonalszego porządku
doczesnego, gdy tymczasem nie idzie z nim w parze porządek duchowy"
. Wskutek tego zaś "Wielu współczesnych ludzi (...) gnębi (...) niepokój
o współczesny bieg spraw". GS 4. Tym bardziej, że wciąż trwają "(
...) wzajemne nieufności i wrogości konfliktu i udręki, których sam
człowiek jest zarówno przyczyną, jak i ofiarą". (GS 8) Dzięki wnikliwej
analizie Soboru, Papież jasno zdawał sobie sprawę, iż dzisiejszy
świat ludzi "(...) ukazuje się zarówno mocny i słaby, zdolny do najlepszego
i najgorszego, stoi bowiem przed nim otworem droga do wolności i
do niewolnictwa, do postępu i cofania się, do braterstwa i nienawiści (
...)", iż "(...) człowiek staje się świadomy tego, że jego zadaniem
jest pokierować należycie siłami, które sam wzbudził, a które mogą
go zniszczyć lub służyć mu". (GS 9)
Toteż świadom swego zadania umacniania braci we wierze,
Papież między innymi często przestrzegał współczesnych przed niebezpieczeństwem
materializmu praktycznego oraz złego rozumienia i użytkowania wolności
woli.
Materializm praktyczny
Wyrasta zdaniem Namiestnika Chrystusowego z jednej z zasadniczych
w nowoczesnej mentalności pokus przeciw religii, która próbuje wpoić
przeświadczenie, że "(...) można obejść się bez Boga, to znaczy bez
wiary w Boga i praktyk religijnych, których wymaga wiara (...)".
Jest to praktyczne zobojętnienie oraz próba oparcia życia dla innych
podstawach niż religijne. To uchylanie się od zadań, jakie one nakładają.
Dziś tej pokusie ulega duża ilość ludzi, którzy w praktyce hierarchii
wartości wszystko sprowadzają do materii. W tej optyce myślenia uważa
się, poucza Papież, iż "(...) rozwiązanie najważniejszych problemów
ludzkości może się dokonać dzięki wysiłkiem człowieka, dzięki zdobywaniu
rzeczy materialnych i panowaniu nad nimi (...)", ponieważ "(...)
życie doczesne jest wszystkim (...) jesteśmy zadowoleni z tego świata,
który jest rzeczywistością, jest on bogactwem, które nam wystarcza,
lub przynajmniej powinien mieć pierwszeństwo w naszych ludzkich dążeniach,
bo przynosi nam owoce i radość".
Następstwem tego jest fakt, że człowiek dzisiejszy skłonny
jest do zajęcia się rzeczami bardziej jego zdaniem wymiernymi. Interesują
go konkrety osiągalne na płaszczyźnie ekonomiczno-technicznej - dobra
doczesne. I to zaczyna wypierać z jego umysłowości zainteresowania
głębsze. "Zapomina się, uczy Papież, że człowiek całym swoim istnieniem
duchowym, w swoich najwyższych władzach poznania i kochania jest
skierowany do Boga, jest stworzony dla Niego. (...) W końcu człowiek
dzisiejszy dostrzega, że cała konstrukcja systemu ekonomicznego,
a nawet społecznego, który znojnie buduje, osiągając wspaniałe praktyczne
wyniki, grozi tym, że stanie się dla niego więzieniem wielkiej produkcyjnej
machiny, która przynosząc liczne i wspaniałe ulepszenia zewnętrzne,
równocześnie podporządkowuje go. A chociaż powstaje społeczność opływająca
w dobrobyt materialny, to jednak pozbawiona jest wyższych ideałów,
nadających sens i wartość w życiu". W ten sposób materializm ostatecznie
prowadzi człowieka donikąd.
Zagrożenie złego rozumienia i spożytkowania wolności
Mimo sporadycznych kiedyś usiłowań filozofii, dziś wolności
człowieka raczej się nie odrzuca. Powszechnie bowiem mówi się o niej
w sytuacjach, w jakich przejawia się możliwość ludzkiego działania.
Chodzi więc o wolność myśli, słowa i czynu, w ogóle jakiegokolwiek
wyboru. Wyróżnia się wolność wewnętrzną: psychologiczną i moralną
oraz zewnętrzną, jak prawna, ekonomiczna, polityczna, religijna,
artystyczna i inne. Papież często przypominał, że niezależnie od
ujmowań świeckich "(...) Kościół katolicki zawsze podtrzymywał naukę
o wolności ludzkiej i utworzył jej wielki gmach zarówno moralny,
jak i religijny". Ostatnim tego wyrazem jest przecież soborowa Deklaracja
o wolności religijnej.
Wolność też, zdaniem Ojca Świętego, jest jednym z głównych
oraz charakterystycznych problemów mentalności i kultury współczesnej.
Stąd właśnie stanowi ona kwestię, wobec której dzisiejszy człowiek
musi zajmować stanowisko.
W tym najpierw ważne jest jej właściwe rozumienie. Wolność
według Namiestnika Chrystusowego, to "(...) panowanie nad sobą, możność
dokonywania wyborów, autonomia - pojęcie odnoszące się do woli, do
sfery działania. Jeżeli jednak wola chce zachować cechy ludzkie,
a nie podlegać niewolniczo instynktom, to musi swój wybór motywować
racjami rozumowymi. Dlatego wolność z natury swej powinna być skierowana
ku dobru. Wolność nie jest celem samym w sobie, ale jest ona przewodnikiem
i poszukiwaniem zasadniczej wartości Dobra najwyższego oraz naszego
osobistego dobra". W tym sensie właśnie dobro stanowi naturalne ramy
oraz normę wolności.
Tymczasem współcześnie, zdaniem Papieża, dość znacząco
i niebezpiecznie odchodzi się od takiego rozumienia wolności człowieka.
Chce się mianowicie najpierw widzieć w niej jakąś swobodę, by nie
powiedzieć swawolę, uprawniającą każde ludzkie zachowanie, absolutnie
niczym nie skrępowane ani prawem ludzkim, ani prawem Bożym.
Innym zniekształcaniem pojmowania wolności człowieka
jest to, "(...) które miesza wolność z obojętnością, z lenistwem,
z biernością ducha, ze swobodą bez czynności, z egoistycznym letargiem
energii życiowych, z pomijaniem podstawowego nakazu, jakim jest obowiązek
nadający energiom życiowym sens i wartość (...) to fałszywe pojęcie
doprowadza człowieka do utraty prawdziwej wolności własnej i czyni
go niewolnikiem własnych namiętności i słabości moralnych".
Daje o sobie współcześnie znać też takie wypaczenie wolności,
jakim jest "(...) przyjmowanie a priori sprzeciwu wobec istniejącego
porządku albo wobec opinii innych, tak jakby wolność znajdowała swój
prawdziwy wyraz w zakwestionowaniu bez względu na to, czy jest ono
słuszne, czy nie.
W tej sytuacji Papież podkreśla, że wolność potrzebuje
wychowania i uformowania , oparcia niepodważalne zasady dobra i prawdy,
by była dla człowieka wolnością bezpieczną. Inaczej staje się zagrożeniem
i prowadzi do niebezpieczeństwa.
To tylko dwa z licznie wskazywanych przeszkód realizacji
Soboru przez Pawła VI, jakże i dziś aktualne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu