- mówią nam w tej najpowszechniejszej dziś „szkole dominującej kultury”, w której tylko pozornie nie płacimy czesnego - wtedy jeśli masz zdolność kredytową, jeśli bank wystawi ci świadectwo znaczenia w postaci debetu na karcie albo otwartej linii kredytowej. Tyle znaczysz, ile masz, albo tyle, ile możemy ci zaufać - bez zbytniego ryzyka - że spłacisz. Na innej lekcji mówią i udowadniają, że jesteś kimś, bo masz potencjał. Wysokie IQ, przebojowość, bezwzględność, brak poszanowania dla zasad etycznych.
- Mamo źle mnie wychowałaś - usłyszałem podczas wizyty kolędowej w jednym domu.
- Starałaś się, żebym był uczciwy, solidny, ułożony, żebym miał dyszel w głowie, moralny kręgosłup. Dziś mi źle przez ten dyszel, bo trzeba iść tam, gdzie akurat wiatr wieje. Kręgosłup przeszkadza, bo trzeba być giętkim jak ryba, także przez prostolinijność i ułożoność, bo dziś najlepiej mają ci, którzy nawet po trupach. Coś ty mi, mamo, zrobiła? - Bo ja chciałam synku, żebyś mógł zawsze spojrzeć w lustro, bez wstydu. Żeby ci nigdy nie przyszło do głowy, żeś drań. Żebyś każdemu mógł zawsze spojrzeć prosto w oczy, nie z pozycji siły, nie z racji bata w ręku, ale tylko dlatego, że sumienie masz czyste, żeś krzywdy nikomu nie wyrządził. Żebyś z powodu siebie nigdy w życiu nie płakał, nawet jeżeli po drodze będzie ci ciężko. Także po to tak cię wychowałam, żebyś kiedyś w spokoju mógł umrzeć, bez znieczulenia eutanazją, bez uspokajania kłamstwem sumienia. Wierz mi, nie ma gorszego cierpienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu