Jakimi są naprawdę, jakimi my, mężczyźni, widzimy je na co dzień i od święta? Jedne są samotne i mieszkają ze swoimi smutkami, chociaż obok jest bliższa lub dalsza rodzina. Drugie rozsiewają radość i zbierają zadowolenie. Nazywamy je czasem puchem marnym, słabą płcią... Ale wbrew tym określeniom drzemie w nich wielka siła duchowa, która potrafi pokonać wiele życiowych trudności. Podpierając się zdrowym rozsądkiem i inwencją - wspinają się wysoko, osiągając czasem więcej niż niejeden mężczyzna. Kluczem swojej mądrości umieją otwierać drzwi do gabinetów ważnych osób, by przedstawić swój punkt widzenia na życiowe sprawy. Niejedna zajmuje wysokie stanowisko i w trudnych chwilach, bez zachwiania, staje na wysokości zadania. Są też takie, które pełnią rolę przewodniczek, swojego ukochanego prowadzą „za rączkę” do... kościoła, bo opanowała go choroba lenistwa. A na co dzień pomagają mężczyznom przedzierać się przez... dżunglę życia.
Mówiąc szczerze, są jak róże w ogródku życia i miło im, gdy są „podlewane” komplementami. Ale panowie czynią to sporadycznie, bo czasem w dniu imienin albo - raz do roku - z okazji Dnia Kobiet.
Każda kobieta jest na swój sposób gwiazdą. Jedne świecą złym przykładem i wabią do siebie zagubionych mężczyzn, ale nie wskazują im dobrej drogi. Inne są prawie niewidoczne w szarej codzienności. Na ich twarzach czas namalował najdoskonalszy obraz życia. Popatrz, może któraś z nich jest twoją towarzyszką życia? Znajduje się obok ciebie, a nie widzisz jej. Nie zauważasz też, że jej małe, drobne, pozornie wątłe ręce dźwigają codziennie ciężkie torby z zakupami. Zabaw się w „astronoma” i spojrzyj w gwiazdy jej oczu. A gdy rozjaśni ci się w głowie, pomyśl, co z tych oczu wyczytałeś? Bo może się okazać, że ta, której przyrzekałeś w kościele miłość do grobowej deski, ma z tobą żywot pieski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu