Ich święte życie zaowocowało czwórką dzieci, które jak się okazuje nie tylko poświęciły się służbie Bogu. Jedno z nich: najmłodsza córka Enrichetta dzisiaj jest także kandydatką na ołtarze. 27 października br. w katedrze pw. Matki Bożej Wniebowziętej w Neapolu został zamknięty na szczeblu diecezjalnym proces beatyfikacyjny służebnicy Bożej Enrichetty Beltrame Quatrocchi, rozpoczęty jedynie 7 miesięcy wcześniej - 6 kwietnia. Enrichetta staje się żywym świadectwem, namacalnym efektem metody edukacyjnej swoich rodziców, którzy przekazywali swoim dzieciom światło wiary. Z okazji wspomnienia liturgicznego pierwszej błogosławionej pary małżonków, o prawdziwie „świętej rodzinie” opowiada vice postulator procesu kanonizacyjnego Aloizego i Marii i postulator procesu beatyfikacyjnego Enrichetty, ks. Massimiliano Noviello OFMCap.
Archiwum Stowarzyszenia Beltrame Quattrocchi
Aloizy i Maria
– Kim była Enrichetta córka beatyfikowanego małżeństwa?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Była kobietą „prawdziwą” i chociaż mówiła głosem o surowym tonie, była radosną, bez uprzedzeń, bezpośrednią, uprzejmą, pokorną; pragnąca poznać osobę, która ma przed sobą. Była człowiekiem o wielkiej wierze, głębi; wielce zuchwała, swoimi czynami posuwała się ponad możliwościami człowieka, co oznaczało, że kierowała nią wielka wiara, bo tylko wiara sprawi, że przekroczysz wszelkie limity. Mogę śmiało powiedzieć, że ta służebnica Boża nie znała słowa „rezygnacja”. „Poddanie się” było jej obce. Jej przykład jest wezwaniem do życia z otwartym sercem, w poszukiwaniu woli Bożej, miłości do bliźniego. A przybywali do niej narzeczeni, seminarzyści, duchowni, purpuraci, bo obdarzała ich radą i światłem, prowadząc rekolekcje i dni skupienia, towarzysząc im w przemianie i pracy nad sobą. Jako absolwentka wyższych studiów literatury nowożytnej o specjalizacji historii sztuki cechowała się wyjątkową wrażliwością.
– Czym jest świętość – na podstawie przykładu Enrichetty?
– Świętość znaczy kroczyć z sercem przepełnionym miłością do Boga i bliźniego. Enrichetta wiedziała doskonale, że życie nie jest słodkie jak wata cukrowa, wiedziała, że życie człowieka jest rzeźbione przez przeróżne, nieprzewidziane sytuacje, poprzez które zrozumiała, że nie można nic zdziałać bez ofiary... Wiedziała, że każda napotkana przeszkoda jest siłownią życia. Dlatego właśnie Enrichetta była niezwykle „wygimnastykowana” przeszkodami życia. Wyćwiczona poprzez rezygnację ze swoich pragnień, planów, które nigdy nie zrealizowała; marzeń, które nigdy się nie spełniły... Jak każda kobieta pragnęła mieć rodzinę, później pragnęła powierzyć swoje życie Bogu. Swoim życiem pokazała, że można „żyć w pełni” nawet bez zrealizowania swoich planów…
– Ksiądz Postulator znał Enrichettę osobiście i to ksiądz towarzyszył jej przy śmierci…
Reklama
– Usiadłem przy niej na łóżku i prosiłem, aby towarzyszyła mi w modlitwach we wszystkich intencjach, które przedstawiać będę Bogu. Enrichetta przytakiwała mi w geście zrozumienia, ruszając głowa. Od zawsze „współpracowaliśmy” razem, zawsze angażowałem ją w modlitewne akcje. Enrichetta szczególnie była wrażliwa na modlitwy o szczęśliwe narodziny dzieci i dar macierzyństwa, gdyż sama miała się nie urodzić. Dzisiaj swoją pamięcią wracam do jednej z pierwszych naszych rozmów, która doprowadziła mnie do łez. Enrichetta wówczas bez większych wstępów siedząc w fotelu w salonie jej rodzinnego mieszkania niedaleko Bazyliki MB Większej w Rzymie, zaczęła mówić o Chrystusowej Pasji, a ja zsunąłem się na podłogę i uklęknąwszy u jej nóg, słuchałem jej na kolanach. W ich domu panowała atmosfera ponad naturalna… Nawet będąc kapłanem nigdy wcześniej nie odczułem podobnej aury. W osobie Enrichetty odczuwało się nowość życia, i siłę ducha, które w słuchającym miały moc rozwiazywania wszelakich węzłów. Tamtego dnia moje problemy ukazały sie w zupełnie innym świetle…
Reklama
Ja też miała okazję ją poznać. Podczas długiej rozmowy, przyznała: „Nigdy nie przypuszczałam, że przechodząc obok fotografii moich rodziców, pokłonie się przed nimi w geście uszanowania"... Enrichetta miała się nie urodzić. Kiedy Maria była z nią w ciąży, w czwartym miesiącu pojawiły się komplikacje i lekarz zaproponował jej aborcję. Konsultując się z mężem, oboje spojrzeli na wiszącego na ścianie Jezusa ukrzyżowanego i propozycję tę odrzucili. Ciąża zakończyła się szczęśliwym rozwiązaniem. Dorastająca Enrichetta wiedziałam o tym i mawiała: „Moja wdzięczność względem rodziców była z roku na rok była coraz większa... Stwórca pozwolił mi się narodzić, aby wzmocnić wiarę moich rodziców. Może, dlatego to właśnie ja asystowałam zarówno mamie, jak i ojcu przy śmierci”… Jej narodziny były eksplozją życia, jej istnienie utkane było Bożą łaską, a jej odejście cichą ofiarą. Sama nazywała się „chochlą w rękach Jezusa”. Nasycona wiarą swoich błogosławionych rodziców i „domową” modlitwą, pragnęła uczestniczyć w życiu kościoła. Należała do Czerwonego Krzyża, służąc w szpitalach chorym jako pielęgniarka, w czasie wojny ukrywała Żydów, uchodźców i prześladowanych. Była wolontariuszką na misji w Chinach. Podobnie jak jej rodzice działała w Akcji Katolickiej, towarzyszyła chorym i niepełnosprawnym w pielgrzymkach do Sanktuariów Maryjnych. Wychowywała się w towarzystwie zakonnic: benedyktynek, franciszkanek, trapistek, by w ostatnim etapie swojego życia, we wspólnocie Świadków Zmartwychwstałego - Testimoni del Risorto – złożyć śluby. Wstąpienie do zakonu jej dwóch braci i siostry: Filippa (ks. Tarcisio), Stefanii (s. Cecilia) i Cesare (ks. Paolino) przeżyła wówczas bardzo głęboko, szukając przez całe życie swojego miejsca. Enrichettą od wczesnych lat młodości kierowało silne wezwanie do życia przeżywanego zgodnie w wartościami duchowymi, z sercem nieustannie poszukującym Boga i uważnie skierowanym w kierunku bliźniego. Opinia świętości, która od zawsze towarzyszyła jej osobie, heroiczność cnót teologicznych i kardynalnych, którą oraz brak jakiejkolwiek kanonicznej przeszkody pozwoliły przeprowadzić proces beatyfikacyjny na poziomie diecezjalnym, pokornie oczekując świadectw cudów i oceny Kongregacji ds. Kanonizacyjnych.
A. Zapotoczny
Grób w sanktuarium Divino Amore
– Jakie przeslanie pozostawia nam „święta rodzina” Beltrame Quattrocchi?
– W czasie kryzysu rodziny, kiedy nawet rodzina wydaje się być prowizoryczna, a relacje wewnątrz niej trudne i w żadnym wypadku nietrwale, ta „święta rodzina” Beltrame Quattrocchi pokazuje możliwość kultywowania „kultury pójścia pod prąd”, możliwość funkcjonowania jako rodzina niosąc w sercu wartości życia: małżeństwa, wierności, przezroczystości, bycia konsekwentnym, dialogu; wcielenia ich w codzienne decyzje, przeżyte z wielką wiarą w Boga i przekazanie ich swoim dzieciom. Zwłaszcza w dzisiejszym świecie, kiedy słyszy się o trudności wychowania dzieci w duchu chrześcijańskim, ta błogosławiona para małżonków: Alojzy i Maria jest namacalnym przykładem, że jest to możliwe. Ochrona wartości, promowanie i przeżywanie ich w wierze i ufności ukazuje nam, że skonstruowanie cywilizacji miłości jest realne, stosując metodę wychowawczą błogosławionych Beltrame Quattrocchich, która składała się z elementów: nauki rozumności - trzeźwości myśli, edukacji uczuć, formacji do ponoszenia ofiar.
Sekret życia pary Beltrame Quattrochich
Każdego ranka przez prawie pięćdziesiąt lat trwającego ich małżeństwa Aloizy i Maria Beltrame Quattrocchi uczestniczyli razem w mszy świętej w Bazylice MB Większej, gdzie 25 listopada 1905 roku. zawarli związek małżeński. „Dopiero po wyjściu z kościoła mówiliśmy sobie Dzień dobry jakby dopiero w tym momencie miał się rozpoczynać nowy dzien. I tak zresztą było” – napisze Maria w niezwykłej publikacji „Radiografia małżeńska”, w której opisuje życie we dwoje. Jako pisarka i edukatorka w swoich publikacjach przedstawiała metody wychowawcze dzieci i młodzieży. Wraz z mężem - adwokatem, jako niezwykli prekursorzy, wprowadzili do formacji młodych ludzi nauki przedmałżeńskie. Swoją miłość budowali na czystej wierze, która przedstawiała się w: odmawianym wspólnie różańcu, nocnej adoracji, częstej spowiedzi, kierownictwu duchowemu wybranego przez nich kapłana oraz oddaniem się pod opiekę Sercu Jezusowemu, którego obraz wisiał nad stołem w kuchni. Przy tym stole spożywali posiłki, omawiali rodzinne sprawy, rozmawiali ze swoimi dziećmi, których wychowanie opierali na przebywaniu z wartościowymi ludźmi; ludźmi, którzy dedykowali się światu w świetle wiary i służby dla drugiego. Ich dom był otwarty dla stałych gości: kardynałów, biskupów, kapłanów i świeckich, to oni mieli znaczący wpływ na kulturalny i duchowy rozwój dzieci. Błogosławiony Alfred Ildefons Schuster, Agostino Gemelli to tylko niektóre nazwiska przyjaciół rodziny Beltrame Quattrocchich, wielu z nich jak oni sami wkroczyli na drogę do ołtarzy, a wychowywanie w ten sposób dzieci zaowocowało ich powołaniami. Na czym polega heroiczność cnót małżonków Alojzego i Marii? Zaangażowani byli nie tylko w chrześcijańskie wychowanie swoich dzieci, ale i w obowiązki rodzinne rozumiane, jako wyraz pracy dla Boga oraz wspólny duchowy rozwój. Po dwudziestu latach małżeństwa, za namową ojca duchownego, złożyli ślub czystości, aby wspólnie i doskonalej, przeżywać posłannictwo względem Królestwa Bożego oraz pogłębić wzajemną komunię, przedkładając „zjednoczenie duchowe” nad „zjednoczenie cielesne”.
A. Zapotoczny
Otwarcie procesu beatyfikacyjnego Enrichetta
Relikwie błogosławionej pary Beltrame Quattrocchi znajdują się w Parafii św. Rodziny w Bytomiu - Bobrku oraz Parafii św Józefa Oblubieńca Najświętszej Marii Panny w Łodzi.