Wymaluj obraz
Św. Faustyna nie była zachwycona malarską realizacją tego, co ujrzała w widzeniu. Kiedy zobaczyła ostateczną wersję obrazu namalowanego przez Eugeniusza Kazimirowskiego, rozpłakała się. Jak sama notowała w Dzienniczku: „W pewnej chwili, kiedy byłam u tego malarza, który maluje ten obraz i zobaczyłam, że nie jest tak piękny, jakim jest Jezus - zasmuciłam się bardzo, jednak ukryłam to w sercu. Kiedyśmy wyszły od tego malarza (…), zaraz udałam się do kaplicy i napłakałam się bardzo”. To wtedy zapytała Pana: „Kto Cię wymaluje tak pięknym, jakim jesteś?”.
Faustyna już od trzech lat nosiła w sercu wizję obrazu Jezusa. Jego pochodzenie wiąże się z objawieniem, jakie Faustyna miała w Płocku 22 lutego 1931 r. „Widziałam Pana Jezusa w szacie białej - pisała Faustyna. - Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady”. Po chwili Jezus powiedział Faustynie: „Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie”.
Okazało się jednak, iż realizacja Jezusowego polecenia nie była łatwa. Słowa Faustyny spotkały się z niedowierzaniem ze strony spowiedników bądź przełożonych. Sugerowano jej nawet, że Jezusowi chodzi o obraz wymalowany w jej sercu. Nie zrażając się tym, Faustyna sama podjęła się trudu wymalowania obrazu. Niestety, jej zdolności malarskie - oględnie mówiąc - nie należały do najwybitniejszych. Dopiero spotkanie w Wilnie o. Michała Sopoćki, który stał się jej spowiednikiem, doprowadziło do powstania obrazu. To on poprosił malarza Eugeniusza Kazimirowskiego o jego namalowanie. Do dzisiaj obraz ten znajduje się w wileńskim kościele pw. Ducha Świętego. Na nim wzorowane są wizerunki Jezusa czczone między innymi w Zgromadzeniu Sióstr Jezusa Miłosiernego, którego dom generalny znajduje się w Gorzowie Wlkp.
Reklama
Ujrzałam Pana Jezusa w szacie jasnej
Najpopularniejszy dzisiaj obraz Jezusa Miłosiernego, autorstwa Adolfa Hyły, powstał jako wotum w czasie II wojny światowej. Zdaniem ks. Sopoćki, wizerunek ten nie odpowiadał wskazówkom s. Faustyny, był jedynie interpretacją artysty. Mimo tego zaczęto go masowo rozpowszechniać w kraju i za granicą. Obraz przedstawia Jezusa w białej szacie niby-lekarza idącego przez ziemię.
Czasy powojenne okazały się niesprzyjające kultowi Bożego Miłosierdzia. W 1949 r. abp Romuald Jałbrzykowski, który po wojnie rezydował w Białymstoku, na terenie swojej diecezji zakazał rozpowszechniania kultu Bożego Miłosierdzia w takich formach, jakie podała s. Faustyna. W 1953 r. Episkopat Polski uchwalił usunięcie z kościołów obrazów Jezusa Miłosiernego, gdyż opierały się na prywatnych i niesprawdzonych objawieniach. W 5 lat później decyzję tę podtrzymała Kongregacja Świętego Oficjum, która zakazała szerzenia kultu Miłosierdzia Bożego według objawień s. Faustyny. W tej sytuacji ks. Sopoćko ogłosił konkurs na nowy obraz Miłosiernego Zbawiciela, który nie miał być bezpośrednio oparty na objawieniach s. Faustyny. Artystyczna Komisja Arcybiskupia w Krakowie wybrała obraz Śleńdzińskiego, który decyzją Komisji Głównej Episkopatu mógł być zatwierdzony do kultu w poszczególnych diecezjach za zgodą właściwych biskupów.
Do listy wizerunków Jezusa Miłosiernego należy dodać jeszcze dzieła Styki, Bałzukiewiczówny i wielu innych malarzy, które - zdaniem niektórych - bliższe są wizji św. Faustyny niż obraz Hyły. Istnieją także wizerunki odwołujące się do tradycji prawosławnych ikon.
Jak przypomina jednak s. Teresa Szałkowska, to wileński obraz Kazimirowskiego ma „wyjątkową wartość, ponieważ przy jego malowaniu była s. Faustyna”. I choć płakała, że nie jest on tak piękny jak chciała, to przecież powstał według uwag i wskazówek Świętej. Co więcej, św. Faustyna była świadkiem pierwszych cudów, które dokonywały się za przyczyną i pośrednictwem tego właśnie wizerunku Jezusa Miłosiernego. Tak było podczas kazania, które ks. Sopoćko wygłosił w Ostrej Bramie w 1935 r. Wtedy po raz pierwszy obraz został wystawiony do publicznej czci. Faustyna zapisała, iż postać na obrazie ożyła, promienie przechodziły do serc zgromadzonych, a z niektórych osób wychodziły szatany.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Te promienie osłaniają dusze
Pierwszą interpretację obrazu dał sam Jezus. „Te dwa promienie oznaczają krew i wodę - blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia duszę; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz… Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające serce moje zostało włócznią otwarte na krzyżu”. Wizja Jezusa nawiązuje najpierw do ukrzyżowania. Według św. Faustyny, sam Chrystus określił swoje spojrzenie na obrazie jako „spojrzenie z krzyża”. Stąd też na obrazie Jezusowe spojrzenie - tak jak to jest u Kazimirowskiego - winno się kierować ku dołowi. Nawiązując do teologii Ojców Kościoła, ks. Sopoćko interpretował blady promień jako symbol sakramentów chrztu i pokuty, które dają łaski oczyszczające człowieka z grzechów. Promień czerwony oznaczać ma wszystkie inne sakramenty, które podtrzymują i pomnażają świętość człowieka. Interpretację tę potwierdza także liturgia Kościoła. W prefacji na uroczystość Serca Pana Jezusa śpiewamy przecież, iż z przebitego boku Chrystusa wypłynęły krew i woda, które dały początek sakramentom Kościoła.
Jezus Miłosierny to nie tylko Jezus ukrzyżowany, to także Jezus zmartwychwstały, paschalny. Obraz przedstawia bowiem Jezusa, który ukazuje się swoim uczniom w Wieczerniku mimo zamkniętych drzwi. Pozdrawia swych uczniów słowami: „Pokój wam!”, a następnie ustanawia ich szafarzami sakramentu pokuty i pojednania, który jest sakramentem Miłosierdzia Bożego. W ten sposób podkreślony zostaje związek obrazu ze świętem Miłosierdzia Bożego, które - według objawień s. Faustyny - ma zostać ustanowione w II Niedzielę Wielkanocną, gdy czyta się perykopę o ukazaniu się Jezusa uczniom w Wieczerniku. Interpretacja ta bardzo wpłynęła na późniejsze wizerunki Jezusa Miłosiernego, jak choćby wspomniany obraz Śleńdzińskiego, gdzie Jezus przedstawiony jest na tle zamkniętych drzwi Wieczernika.
Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia
„Podaję ludziom naczynie - mówił Jezus do św. Faustyny - z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia; tym naczyniem jest obraz z napisem: Jezu, ufam Tobie”. Jezus zechciał z tym właśnie wizerunkiem złączyć swoją łaskę. „Obiecuje, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie”. Jezus określa także, na czym polegać ma cześć Jemu oddawana: „Obraz ma przypominać żądania mojego miłosierdzia, bo nawet wiara najsilniejsza nic nie pomoże bez uczynków” - mówił do s. Faustyny.
Według s. Teresy Szałkowskiej, „w zamierzeniach Jezusa ujawnionych przez Dzienniczek s. Faustyny obraz ma być także znakiem przypominającym o obowiązku pełnienia miłosierdzia wobec bliźnich”. Sam Jezus mówił do s. Faustyny, a przez nią do każdego człowieka: „Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od niego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy - czyn, drugi - słowo, trzeci - modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku mnie”. Podsumowując, można powiedzieć za s. Teresą Szałkowską, iż prawdziwy kult Miłosierdzia Bożego „zakłada najpierw poznanie Boga w Jego miłosierdziu wobec człowieka, a to doprowadzić ma do całkowitej przemiany życia, która opiera się na bezgranicznej ufności w Miłosierdzie Boże oraz na naśladowaniu Jego miłosierdzia poprzez uczynki miłosierne”.
Koniecznym warunkiem, by dostąpić błogosławionego działania promieni Bożego Miłosierdzia jest ufność. To o niej przypomina napis „Jezu, ufam Tobie!”, który jest integralnym elementem wizerunku. Ufność wielokrotnie przewija się przez Dzienniczek Sekretarki Bożego Miłosierdzia. To ona nazywana jest naczyniem, którym czerpiemy Boże Miłosierdzie. „Przychodź i czerp łaski z tego źródła naczyniem miłosierdzia, ufnością” - mówił Jezus do s. Faustyny. „Weź naczynie ufności i czerp ze zdroju żywota” - nie przestaje wołać do każdego z nas.