Mariusz Rzymek: - Jak wspomina ksiądz prałat tamtą wizytację parafii św. Józefa na osiedlu Złote Łany w Bielsku-Białej?
Ks. prał. Józef Szczypta: - Przeżywaliśmy tą wizytację z wielką radością. W końcu do parafii nie mającej nawet własnej kaplicy przyjeżdżał sam ksiądz kardynał. Takiego zaszczytu nie dostąpiła nawet tak zacna parafia jak Opatrzność Boża, którą wizytował bp Stanisław Smoleński. Przyjazd kard. Karola Wojtyły sprawił, że poczuliśmy się dowartościowani.
- Jaki przebieg miała wspomniana wizytacja?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Oprócz bierzmowania młodzieży Ksiądz Kardynał udzielił indywidualnego błogosławieństwa parom małżeńskim. Małżonkowie podzieleni zostali na 3 grupy: pierwszą stanowiły pary ze stażem małżeńskim do 10 lat, drugą ci, którzy przeżyli ze sobą więcej niż 10 lat, łącznie z obchodzącymi jubileusz 25-lecia, trzecią byli małżonkowie mający za sobą ponad 25 lat wspólnego życia. Ta ostatnia grupa ze względu na brak czasu musiała zadowolić się zbiorowym błogosławieństwem. Kolejnymi punktami wizytacji były spotkania z parafianami przed domami państwa Glondysów i Sokołowskich, w których dzięki uprzejmości gospodarzy prowadziliśmy katechezę. Za udostępnienie swego mieszkania do celów parafialnych, państwu Sokołowskim komuniści chcieli zburzyć dom, pod pretekstem budowy boiska szkolnego dla zespołu szkół energetycznych. Na szczęście, co wydaje się niemożliwe biorąc pod uwagę czasy, w których żyliśmy, w sądzie wygraliśmy sprawę z pomysłodawcami tego przedsięwzięcia. Po zwycięskim procesie już nikt państwa Sokołowskich nie starał się wywłaszczyć.
Szkoda tylko, że spotkania z ówczesnym Metropolitą Krakowskim przed domem państwa Sokołowskich nie mamy tak dobrze udokumentowanego, jak spotkania przed domem państwa Glondysów. Niemniej i tu i tam staraliśmy się odpowiednio zaprezentować naszą parafię. Był więc występ scholii, „dowcipny program ministrantów” - jak napisał w swym sprawozdaniu późniejszy Papież oraz występ zespołu „Cyganek”, który sprowokował żartobliwy komentarz Kardynała: „pierwszy raz widzę, by blondynki były cygankami”. Aby zachować pamięć tamtych chwil, kilka lat temu upamiętniliśmy wizytację naszej parafii specjalną tablicą wmurowaną w elewację domu państwa Glondysów (ul. Lenartowicza 36B).
- Wielu papieskich biografów pisze, iż kard. Karol Wojtyła już w drodze do Bielska-Białej wiedział, że Jan Paweł I nie żyje. Czy to dało się jakoś odczuć?
- Nie było żadnej nerwowości, czy pośpiechu w działaniach Księdza Kardynała. Wszystko szło normalnie. Śmierć Jana Pawła I wpłynęła jedynie na zmianę terminu wizytacji. Przyszły Papież przybył do naszej parafii dzień wcześniej, niż było to pierwotnie zaplanowane, i dzień wcześniej ją opuścił.
- Ks. prał. Józef Sanak wspomina, że gdy zaczął mówić o konklawe, kard. Karol Wojtyła szybko zmienił temat. Czy podczas wizytacji ówczesny Metropolita Krakowski wzbraniał się przed podjęciem rozmowy o wyborze przyszłego papieża?
- Spraw związanych z samą wizytacją było tyle, że one skutecznie zaprzątały nam głowę, więc do tematu wyboru przyszłego papieża nie wracaliśmy.
- Czy władze komunistyczne poprzez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa próbowały zakłócić przebieg uroczystości?
Reklama
- Pod tym względem było akurat spokojnie i nie odnotowaliśmy nic, co by zakłóciło uroczystości. Jedyny incydent z panami z Milicji bądź Służby Bezpieczeństwa miał miejsce przed przyjazdem Kardynała. Mianowicie na kilka dni przed wizytacją przyszli do mnie z prośbą, bym zapytał Księdza Kardynała, czy nie spotkałby się z władzami wojewódzkimi Bielska-Białej. Odparłem, że zasygnalizuję sprawę w Kurii krakowskiej, co też uczyniłem. Informacja przeszła przez ks. Stanisława Dziwisza i dotarła do Księdza Kardynała, który stwierdził, że skoro władze Bielska-Białej nie wykazały dotąd dobrej woli, by pozytywnie odpowiedzieć na prośby mieszkańców Złotych Łan w sprawie budowy parafialnego kościoła, to nie widzi potrzeby spotykania. Trudno powiedzieć czemu później ktoś rozpuścił fałszywą informację, że to Ksiądz Kardynał chciał się spotkać z władzami wojewódzkimi, a te go nie przyjęły. Być może czyjaś ambicja została na tyle dotknięta, że postanowiono sprawę podretuszować za pomocą plotki.
Gwoli przypomnienia, zezwolenie na budowę kościoła na Złotych Łanach władze wojewódzkie wydały dopiero po 124 delegacjach parafian do różnych szczebli administracji publicznej!
Wizytacja w parafii św. Józefa zapadła Ojcu Świętemu chyba głęboko w pamięć, skoro powtarzał na audiencjach, że przez Złote Łany spóźniłby się na konklawe.
O tym, że Jan Paweł II zawsze życzliwie nas wspominał niech świadczą słowa wypowiedziane przez Papieża w 1995 r. podczas spotkania z wiernymi przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bielsku-Białej. Mówił wtedy: „Parafia św. Józefa na Złotych Łanach była ostatnią parafią, w której dane mi było jako Metropolicie Krakowskiemu odbyć wizytację kanoniczną, przed wyborem na Stolicę Piotrową w Rzymie w 1978 r. A była to parafia szczególna. Pamiętam do dnia dzisiejszego dramatyczne wprost zmagania z władzami państwowymi o jej powstanie. Pamiętam, jak wielką ilością ofiar i poświęceń zostało ono odkupione ze strony duszpasterzy i wiernych. Budowałem się wówczas ich wiarą i ich postawą”. Warto w tym miejscu zacytować także fragment z protokołu napisanego przez kard. Karola Wojtyłę zaraz po wizytacji: „Cieszę się, że byłem na Złotych Łanach. Dawno pragnąłem tej wizytacji. Wiele tutaj już dokonano dla sprawy przyszłej parafii i kościoła. Jest to praca pionierska, wielka zasługa duszpasterzy i gotowość wielu parafian. Ufam, że sprawa dojrzeje. Oczywiście, że praca duszpasterska w dalszym ciągu będzie wymagać pogłębienia i ugruntowania (konfesjonał, życie eucharystyczne itp.) jednakże pierwsze kroki z Bożą pomocą zostały uczynione”.
- Czy Karol Wojtyła już jako Papież Jan Paweł II interesował się sprawami parafii na Złotych Łanach?
- Tu z kolei wypada zacytować słowa dawnego kapelana kard. Karola Wojtyły, śp. ks. prał. Józefa Dowsilasa, który powiedział: „Papież kocha nas, Polskę, diecezję, ale teraz jego uwagę absorbują sprawy całego świata, a nie tylko naszego regionu. I z tym musimy się pogodzić”. Niemniej pamięć o Złotych Łanach była u Papieża bardzo żywa, o czym przekonałem się, gdy z moim rocznikiem kapłańskim byłem na audiencji u Ojca Świętego. Gdy w imieniu parafii dziękowałem m.in. za wizytację z 1978 r. Papież wręczając mi różaniec krótko spuentował: „Byłem tam”.
- Czy w 1995 r. odczuwał Ksiądz pewien niedosyt, że nie udało się choć na chwilę zatrzymać Papieża przed kościołem św. Józefa na Złotych Łanach?
- Mając na uwadze tak krótki pobyt Jana Pawła II w Bielsku-Białej nawet nie czyniłem zabiegów w Kurii, by Papież zawitał na Złote Łany. Po cichu liczyliśmy, że papieski samochód zwolni nieco przed grupą parafian, którzy licznie zgromadzili się w okolicy skrzyżowania ul. Żywieckiej z ul. Lenartowicza, ale niestety tak się nie stało. Dopiero później dowiedziałem się od bp. Tadeusza Rakoczego, że Ojciec Święty, gdy pokazano mu majaczący na horyzoncie kościół na Złotych Łanach, powiedział: - Jedźmy tam.
Niestety, życzenia Jana Pawła II nie udało się wówczas zrealizować. Niemniej narzekać żadną miarą nie możemy, choćby z tego względu, że niemal połowa papieskiego przemówienia przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bielsku-Białej była poświęcona naszej parafii.
- Dziękuję za rozmowę.
