Napisy Santo subito pojawiły się w dniu papieskiego pogrzebu nie tylko na Placu św. Piotra, ale także w innych miejscach, w których zgromadzili się pielgrzymi. Z myślą o rychłej beatyfikacji Jana Pawła II i ja wracałem po pogrzebie do mojego kolegium Casa Santa Maria. Wieczorem otrzymałem pytanie od ks. Zbigniewa Rycaka: „Nie napisałbyś do edycji podlaskiej o pogrzebie?”. Co można jednak powiedzieć o tak szczególnym wydarzeniu, a przede wszystkim o tak niezwykłej osobie Jana Pawła II? Nie sposób jednak odmówić napisania artykułu dla dicezjan drohiczyńskich, którzy czytają podlaską edycję Niedzieli. Wnet przypomniały mi się słowa z Ewangelii św. Jana, który stwierdza, że gdyby zechcieć szczegółowo opisać wszystkie rzeczy, jakie Jezus uczynił, to cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać. Niemniej jednak, tym razem zatrzymam się nad polskimi, a szczególnie drohiczyńskimi akcentami liturgii żałobnej Ojca Świętego.
Obecność
Reklama
Dla mojego pokolenia jest to jedyny Papież, jakiego znamy. Dla nas od zawsze w Rzymie, w Watykanie był Jan Paweł II. Trudno sobie wyobrazić, aby mogło być inaczej. Dlatego ten pogrzeb był dla nas głębokim przeżyciem. Myślę, że wielu z nas przeżywa ten czas jako odejście kogoś bliskiego, kogoś z rodziny. Dlatego może tak liczna obecność Polaków w Rzymie na papieskim pogrzebie. Wszędzie było widać polskie flagi i słychać nasz język ojczysty. Tego dnia w Rzymie więcej było Polaków niż rzymian. Także nasza diecezja miała swoją reprezentację na czele z bp. Antonim Dydyczem. Przybyli także księża, a wśród nich: ks. Paweł Anusiewicz - sekretarz Księdza Biskupa, ks. Adam Parzonka z grupą pielgrzymów z Łochowa, ks. Zenon Czumaj z KUL-u. Nie zabrakło również pochodzącego z naszej diecezji ks. Henryka Polaka, dziekana ordynariatu Wojska Polskiego z Krakowa. Przybyli księża pracujący i studiujący w Watykanie i we Włoszech: ks. Dariusz Giers z Papieskiej Rady ds. Służby Zdrowia, ks. Krzysztof Kosson - proboszcz z Poppi, ks. Adam Barański - proboszcz z Castel di Croce. Na Placu św. Piotra modlili się także studenci, do których należy uczący się w Palermo ks. Andrzej Lubowicki oraz studiujący w Rzymie: ks. Wojciech Tarasiuk, ks. Jarosław Rzymski, ks. Wodzisław Szczepanik, ks. Mariusz Bartosiak i piszący te słowa. Były także osoby życia konsekrowanego pochodzące z naszej diecezji lub z nią związane, wśród nich s. Scholastyka Jaszczołt - niepokalanka z parafii Śledzianów, o. Jerzy Cudnik - sercanin, kwatermistrz pielgrzymki drohiczyńskiej, o. Andrzej Tomkiel - kapucyn z parafii Perlejewo, o. Paczuski - spowiednik w Bazylice św. Piotra z parafii Rozbity Kamień, s. Miriam - nazaretanka, również z parafii Rozbity Kamień oraz jeszcze jedna siostra zakonna, ale o niej wspomnę za chwilę. W uroczystościach uczestniczyło też wiele osób świeckich, m. in. z regionów: Hajnówki, Bielska Podlaskiego, Siemiatycz, Ciechanowca, Brańska, Drohiczyna, Sarnak, Sokołowa Podlaskiego, Kosowa Lackiego, Węgrowa i Prostyni.
Nie chciałbym nikogo z naszej diecezji pominąć, jednak nie sposób było w tak licznej grupie odszukać wszystkich ziomków.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Liturgia żałobna
Reklama
We Mszy św. pogrzebowej uczestniczyło, według oficjalnych danych, ok. 5 mln ludzi, a obejrzało transmisję ok. miliarda osób. Bez wątpienia był to największy pogrzeb w historii ludzkości. Przypuszczam, że niemalże wszyscy mieszkańcy naszej diecezji oglądali Liturgię pogrzebową, dlatego nie będę jej opisywał. Po zakończonej Eucharystii trumna z ciałem Ojca Świętego była niesiona w procesji do Bazyliki św. Piotra. Za trumną zazwyczaj idzie najbliższa rodzina zmarłego. Tak było i tym razem. Oczywiście, Ojciec Święty nie ma już rodziców ani rodzeństwa, ale osoby, które przebywały z Nim na co dzień, są powszechnie nazywane Famiglia del Papa - Rodzina Papieża. Dlatego widzieliśmy idącego za trumną Jego osobistego sekretarza, obdarzonego wielkim zaufaniem abp. Stanisława Dziwisza, który towarzyszył Ojcu Świętemu przez ponad 40 lat - aż do momentu śmierci. To właśnie ściskając jego dłoń, Jan Paweł II przekroczył próg wieczności. Obok abp. St. Dziwisza szedł ceremoniarz papieski abp Piero Marini. Za trumną szedł także Angelo Gugel, który przez lata pontyfikatu posługiwał Ojcu Świętemu w prywatnym apartamencie. Było też kilka innych osób, m.in. Tobiana Sobotka, która pochodzi z naszej diecezji, a dokładniej z parafii Węgrów - przełożona wspólnoty sióstr sercanek posługujących Ojcu Świętemu. Jest to bardzo skromna zakonnica i zapewne nie chciałaby, żeby o niej się rozpisywano. Niemniej jednak to wielki zaszczyt dla naszej diecezji, że Bóg w swojej Opatrzności wybrał kogoś z Podlasia, aby postawić tę osobę tak blisko Jana Pawła II.
Związki z naszą diecezją
Któż nie pamięta pielgrzymki papieskiej do Drohiczyna w 1999 r.? Do dziś brzmią nam w uszach słowa swoistego hymnu, jakim witaliśmy Ojca Świętego:
„Drohiczyn, Drohiczyn jak dumnie nazwa ta brzmi,
Drohiczyn, Drohiczyn, hołd wielki składamy Ci”.
Kiedy my, księża drohiczyńscy, spotkaliśmy się wieczorem w Kolegium Polskim w Rzymie, z którego kard. Karol Wojtyła wyjechał na konklawe, zanuciliśmy na nowo tę pieśń. Nie sposób było jednak śpiewać:
„Drohiczyn szczęściem dziś żyje,
bo Ojca wita Świętego...”.
Same cisnęły się słowa:
„Drohiczyn w smutku dziś żyje,
bo Ojca żegna Świętego.
I bólu nikt już nie kryje
Z odejścia Ojca naszego”.
Jak bowiem wyrazić wdzięczność za wszelkie dary, które otrzymaliśmy przez posługę Ojca Świętego? Sama diecezja drohiczyńska została utworzona przez Niego. On mianował jej kolejnych Biskupów, począwszy od nominaty - z administratora na biskupa diecezjalnego bp. Władysława Jędruszuka oraz jego pomocnika bp. Jana Chrapka, jak również bp. Antoniego Dydycza jako ordynariusza naszej diecezji.
Jak w tym momencie nie wspomnieć chociażby koron poświęconych przez Ojca Świętego dla sanktuariów maryjnych w Ostrożanach i Miedznie, podniesienia do rangi bazyliki kościołów w Bielsku Podlaskim i Węgrowie, nominat na protonotariuszy apostolskich czy szambelanów Jego Świątobliwości księży naszej diecezji? Jak nie przywołać naszych kapłanów przez Niego wyświęconych? Jak nie myśleć o osobistym błogosławieństwie papieskim dla seminarium drohiczyńskiego, sanktuariów w Prostyni i Ostrożanach oraz dla księży i świeckich z naszej diecezji? Jakżeby zapomnieć o specjalnych telegramach papieskich, chociażby ostatnio na rekonsekrację katedry czy też na dni młodzieży w Serpelicach oraz na inne okazje? Wśród darów papieskich na szczególną uwagę zasługuje kielich przekazany do sanktuarium Trójcy Przenajświetszej i św. Anny w Prostyni. Jest to niezwykły dar, ponieważ używając tego właśnie kielicha, Ojciec Święty celebrował z całym Kościołem na Placu św. Piotra swój złoty jubileusz kapłaństwa w 1996 r. Kielichy papieskie są też w kaplicy seminaryjnej w Drohiczynie i w kaplicy w Rytelach Święckich. To jest jednak zaledwie część darów zarówno duchowych, jak i materialnych, jakie otrzymaliśmy od Jana Pawła II. Wielu z nas jak relikwie przechowuje różaniec otrzymany od Ojca Świętego albo z nieukrywaną wdzięcznością spogląda na zdjęcie z Papieżem, a ks. inf. Eugeniusz Borowski przechowuje w Archiwum Diecezjalnym jak skarb zdjęcia z pobytu kard. Karola Wojtyły w Ciechanowcu i w Drohiczynie.
A co z „Santo subito”?
Nikt z nas nie wątpi, że Jan Paweł II jest świętym, a sprawa beatyfikacji czy kanonizacji to kwestia czasu. Do Watykanu napływają z całego świata świadectwa uzdrowień związanych czy to z błogosławieństwem udzielonym przez Jana Pawła II, czy Jego modlitwą w konkretnych intencjach. Dlaczego więc mielibyśmy się nie modlić, może już nie tyle „za” Jana Pawła II, co „przez” Jana Pawła II, prosząc o Jego wstawiennictwo u Boga? Kard. Joseph Ratzinger wspomniał zresztą, że jest pewien, iż Jan Paweł II „patrzy na nas z okna Ojca Niebieskiego”.
Dopóki nie rozpocznie się oficjalny proces beatyfikacyjny, podczas którego zostanie On przedstawiony jako sługa Boży, trudno myśleć o kulcie publicznym w kościołach, ale może rozwijać się kult prywatny. Starożytne przysłowie mówi: Vox populi - vox Dei (Głos ludu - głosem Boga). Wydaje się, że to przysłowie jest bardzo aktualne, gdy myślimy o Janie Pawle II i napisach Santo subito, które wyrażają powszechne przeświadczenie wiernych.
Warto zwrócić uwagę na to, że w swoim testamencie w 1980 r. Jan Paweł II napisał: „Przyjmując już teraz tę śmierć, ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia, czyli Paschy. Ufam też, że uczyni ją pożyteczną dla tej największej sprawy, której staram się służyć: dla zbawienia ludzi, dla ocalenia rodziny ludzkiej, a w niej wszystkich narodów i ludów (wśród nich serce w szczególny sposób się zwraca do mojej ziemskiej Ojczyzny), dla osób, które szczególnie mi powierzył - dla sprawy Kościoła, dla chwały Boga Samego”. Możemy więc być pewni, że zarówno Jego życie, jak i przejście do wieczności przyniesie szczególne owoce. Już teraz słyszy się o licznych cudach i nawróceniach, mających miejsce dzięki orędownictwu Jana Pawła II.
Wszystko pozostawiamy w rękach Matki Najświętszej, naszej Królowej, której do końca zawierzył swoje życie Ojciec Święty słowami Totus Tuus. Przez Jego wstawiennictwo oraz orędownictwo Maryi możemy przedstawiać Bogu nasze prośby.