Milczenie Jana Pawła II w sposób bolesny przeżyliśmy czekając na Jego słowa w południowej, świątecznej porze. Łudziliśmy się - rekonwalescencja. Kolejne dni odzierały nas ze świątecznych radości i stawiały wobec próby nadziei. Kolejne komunikaty z Watykanu nie napawały radością. Ale w czwartek wieczorem ostatniego marca stały się niepokojące. W przemyskiej katedrze spontanicznie na modlitwie pojawili się wierni. Trwali do apelu.
Pierwszy piątek miesiąca kwietnia narastał bólem, który potężniał z każdym komunikatem. Cały dzień katedra była znaczona obecnością ludzi. Obecnością modlitwy. Po południu zapada decyzja - Ksiądz Arcybiskup, bp Adam i wielu kapłanów koncelebrują Mszę św. w intencji zdrowia Ojca Świętego. Krtań ściśnięta jak Jego, nie pozwala wydobyć słowa.
Mimo, że skończył się czas i modlitwa Apelu, ludzie nie wychodzą z katedry. Trwają do pierwszej po północy.
Sobota 2 kwietnia. Im boleśniejsze wieści, tym silniejsza nadzieja - że wszystko się ułoży, że przecież to niemożliwe. W godzinie Apelu katedra pęcznieje od ludzi. Nie może ich pomieścić. Z wiernymi modlą się pasterze. Krótko przed 21.30 Ksiądz Arcybiskup opuszcza katedrę. Zrozumiałe, że chce zasięgnąć wiadomości. To dla Niego nie tylko Papież - to Przyjaciel. Ledwie pewnie zdążył zaświecić światło, kiedy i Jego poraził dźwięk dzwonów. Płacz, szloch, zadziwienie. Dokonało się!
O 23.15. rozpoczyna się Eucharystia koncelebrowana pod przewodnictwem Księdza Arcybiskupa. Już nikt nie zamyka katedry. Wielu wprost od niej kieruje się pod krzyż Zawierzenia. To wzgórze stanie się miejscem szczególnej modlitwy przemyślan.
Niedziela 3 kwietnia. Niedziela Bożego Miłosierdzia. Pełne kościoły, gęstnieją kolejki przy konfesjonałach.
O godz. 18.00 uroczysta Eucharystia. Przewodniczy jej i wypowiada wzruszające słowa homilii abp Józef Michalik. Są one świadectwem wielkiej przyjaźni, i jakby wykładnią rozumienia tego kairosu, w którym uczestniczymy. To ostatnia wspólna Eucharystia z wiernymi. Następnego dnia Ksiądz Arcybiskup wyjeżdża do Warszawy i Rzymu.
Kolejne dni to ciągła modlitwa i spotkania wieczorne przy stole Pana. W Niedzieli Przemyskiej przybliżamy poprzez zdjęcia, ale i teksty homilii klimat tych dni. Ich szczytem jest czwartek. Dzień przed pogrzebem przemyślanie zgromadzili się na rynku. Tłumy, tłumy serc. Takich tłumów nie pamiętają najstarsi przemyślanie. Ale to nie tylko tłum, to nade wszystko wielka wspólnota modlitwy. Celebracji uczty Pana przewodniczy bp Adam Szal. Ta noc też nie ma końca. Kończy się pustką miasta w godzinie transmisji pogrzebu.
Po zakończeniu uroczystości w Rzymie ludzie nie wytrzymują pustki swoich mieszkań, domów. Wychodzą na ulice, na miejsca modlitw. Znów jest nas tak wielu. Pozdrawiamy się słowami zaproponowanymi przez Ojca Świętego w Krośnie, a przypomnianymi przez kaznodzieję w czwartkowej homilii.
Kolejne dni potwierdzają, że nie były to chwilowe emocje. Konfesjonały nadal otoczone wiankiem czekających na spowiedź. Długo trwają procesje komunijne. Ludzie nie chcą utracić tego, co się zdarzyło. Czekają z nadzieją, że modlitwa, Eucharystia pozwolą zrozumieć, jak uczniom idącym do Emaus, sens tych lat Pontyfikatu, i sens tych rekolekcji Tygodnia Wielkiego jak już nazywa się ten czas.
Pomóż w rozwoju naszego portalu