Proboszcz ks. kan. Tadeusz Pawlas dziękował Najświętszej Panience za swoich nauczycieli, kapłanów i profesorów, którzy opiekowali się nim i innymi osieroconymi młodymi ludźmi; dziękował za ludzi, z którymi wznosił przed dwudziestu laty świątynię w Żabiej Woli i prosił o łaskę powołań dla młodych ludzi szukających ideałów. Emeryci i renciści zwierzali się Maryi, że nie chcą umierać w szpitalach i domach opieki, natomiast pragną częściej słyszeć słowa miłości, jak: mamo, tato, babciu, kocham was. Młodzież i nauczyciele szczególnie prosili o łaski związane z nauką. Rolnicy, zawierzając Maryi swoje rodziny, mówili o trudzie będącym wyrazem ich miłości dla drugiego człowieka. Przedstawiciele władz samorządowych prosili o łaskę mądrości w podejmowaniu trudnych decyzji.
Po powitaniach rozpoczęła się uroczysta Msza św. pod przewodnictwem bp. Artura Mizińskiego, który w homilii podkreślał, że „Matka przychodzi do swoich dzieci, jak niegdyś do Kany Galilejskiej, ponieważ jest zatroskana o ich los i chce im pomóc. Przychodzi, by pocieszyć, gdyż widzi niedolę ludzi; by ich problemy przedstawić swojemu Synowi”. Nawiedzenie to - zdaniem Kaznodziei - powód do zastanowienia się nad obecnością Maryi w Bożym planie zbawienia, w dziejach Polski i w życiu osobistym. Biskup Artur wspominał także Jana Pawła II, zachęcając, by spełnić Jego testament, w którym wzywa do trwania na modlitwie z Matką. Jednocześnie zwrócił uwagę, że czas peregrynacji, pokrywający się z czasem głębokich przemian społecznych i politycznych w Polsce, powinien być okazją do zadania sobie pytania o to, czy rzeczywiście szanujemy naszą Matkę, Panią z Jasnej Góry.
12 i 13 kwietnia parafialna świątynia była wypełniona po brzegi. Zapełniony ludźmi był także plac przed świątynią i częściowo las, przy którym znajduje się kościół. - Wzruszające było widzieć kogoś, kogo na ogół widzi się w rynsztoku, jak przychodzi przed obraz Matki Bożej i modli się, a potem przyjmuje Komunię św. - mówi Anna, mieszkanka Żabiej Woli. Dla Anny poruszający był też widok znajomych, wspólnie wyznających wiarę. Z 15- miesięczną Zuzią na rękach młoda matka mogła sobie jednak tylko pozwolić na obecność na uroczystości powitania i pożegnania Jasnogórskiej Ikony. - Ale córka pod opieką niani była jeszcze na Mszy św. z błogosławieństwem dla dzieci - dodaje młoda matka. Dla Sabiny Grodzieńskiej, 69-letniej mieszkanki pobliskiej Bychawki, właśnie to „dziecięce” nabożeństwo było najbardziej poruszające.
Ogromną frekwencję parafianie tłumaczą kilkoma powodami. Najważniejszym jest fakt samej peregrynacji, pierwszej w historii parafii. Głębokie przeżycie, jakim dla Polaków było odejście Ojca Świętego, przyczyniło się również i tutaj do licznej obecności na uroczystościach nawiedzenia. Trzecim powodem, na który zwróciła uwagę m.in. Anna - mama dwóch chłopców, było autentyczne zaangażowanie się w Misje przez misjonarza, ks. Romana Skowrona, proboszcza z Krasnegostawu. - Zazwyczaj moje dzieci zbyt chętnie nie chodzą do kościoła, tym razem bez zachęcania szły na Różaniec i na Apel Jasnogórski - zwierza się Anna. - Może też dlatego, że ksiądz dużo mówił o dobroci i miłości, a za wzór stawiał naszego Ojca Świętego. Dla mnie, jako dorosłej, ważna była uroczystość odnowienia ślubów małżeńskich. Słowa modlitwy wspólnie wypowiadały wszystkie małżeństwa, nie tylko te, które na co dzień żyją bardzo dobrze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu