Reklama

Jan Paweł II przywrócił godność Afryce

Z goszczącym w jeleniogórskiej parafii pw. św. Jana Apostoła i Ewangelisty Jeanem-Chrysostomem Sanza Mulangu z Konga, historykiem z Uniwersytetu Kinszasa (dawne Leopoldville), wolontariuszem Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego - Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco rozmawia Maria Suchecka.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Suchecka: - Jak mi wiadomo, nie jest to pierwsza Pana wizyta w naszym kraju. Proszę przypomnieć pierwszy kontakt z Polską.

J. Ch. Sanza Mulangu: - Studiowałem w Polsce na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1965 do 1971. Byłem stypendystą polskiego rządu. Pobyt zaczął się od intensywnej nauki języka polskiego na kursie w Łodzi. Z tego okresu zapamiętałem też karkonoski epizod. Otóż zorganizowano nam wczasy w Szklarskiej Porębie Dolnej. Tam zapewniono nam pobyt w polskich rodzinach, abyśmy mieli okazję do praktycznej nauki języka. Mnie gościła rodzia państwa Ważnych. Zapamiętałem, że mieli ośmioletnią dziewczynkę Elę. To była, jak się okazało, bardzo skuteczna metoda ćwiczenia polszczyzny. Czas studiów wspominam jako wspaniały okres w moim życiu. Zawarłem wiele przyjaźni, które trwają do dziś. Moje koleżanki i koledzy ze studiów założyli rodziny, a kiedy się u nich zjawiam, przedstawiają mnie: „Wujek przyjechał!”

- Wielu studentów z innych kontynentów wracało z Polski z żonami.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Ja też do nich należę. Ożeniłem się z Wiesławą z domu Kiełbasa, z Warki. Doczekaliśmy się siedmioroga dzieci. Uważam, że jak na Afrykańczyka, to i tak za mało. Mój kraj potrzebuje pracowitych, wykształconych i odpowiedzialnych ludzi, a mam nadzieję, że tak właśnie wychowamy nasze dzieci.

- Czy od zawsze był Pan chrześcijaninem?

- Tak, miałem szczęście urodzić się w katolickiej rodzinie, ale zostałem chrzczony dopiero w wieku 11 lat. Stało się to 22 grudnia 1951 r., i co dziwne, w tym samym dniu odbył się chrzest mojej żony, z tym że ona miała wówczas zaledwie kilka miesięcy.

Reklama

- Dlaczego chrzest nastąpił tak późno?

- Proszę zważyć na afrykańskie warunki. Kongo to olbrzymi kraj, 7,5 razy większy od Polski, 80 razy większy od Belgii i 5 razy większy od Francji - krajów, które nas kolonizowały. Ośrodki misyjne dzielą wielkie odległości. Proszę sobie wyobrazić, że ja do szkoły chodziłem codziennie 20 km, a nieraz uczyłem się przy księżycu. U nas wówczas przygotowanie do sakramentu chrztu trwało trzy lata, wymagało gruntownego poznania Katechizmu, a poprzedzone było egzaminem. Chrzest przyjmowaliśmy w piątej klasie.

- Jakie problemy nękają Afrykę?

- Te problemy nie zaczęły się 100, czy 200 lat temu. One mają dłuższą historię, a zaczęły się w czasach niewolnictwa. Przecież wtedy spustoszono Afrykę, kontynent stracił najsilniejszych ludzi. Afryka poniosła olbrzymie straty nie do powetowania. Podobnie działo się w czasach kolonializmu. Teoretycznie rzecz biorąc, kolonizatorzy przynieśli nam cywilizację, ale tak naprawdę to eksploatowali ludność w sposób niemiłosierny. Wywozili nasze surowce. Kradli nasze bogactwa naturalne. Zależało im na tym, żeby nie dopuścić do rozwoju szkolnictwa, gdyż wykształceni ludzie byliby gotowi do oporu, umieliby zatroszczyć się o interesy swoich krajów.

- Czy Kongo ma swój program wyjścia z impasu?

- Oczywiście. Mamy program rozwoju kraju. Przewiduje on przede wszystkim rozwój infrastruktury. Budujemy drogi, mieszkania, fabryki, szkoły. Najważniejsze jest zbudowanie przemysłu przetwórczego, żeby surowce nie były wywożone za bezcen, ale mogły być przetworzone na gotowe produkty. Kolonizatorzy nie dopuszczali do rozwoju takiej właśnie gałęzi przemysłu.

- Kto pomaga w realizacji tego programu rozwoju?

- Z przyjemnością muszę powiedzieć, że Polska jest pierwszym i na razie jedynym krajem, który pośpieszył nam z pomocą. Naszym partnerem jest Polska Miedź. Będziemy wspólnie budować fabrykę przerobu rudy miedzi. Ludzie z Lubina, Legnicy i Wrocławia już działają w Kongu. Przy okazji muszę wspomnieć, że na naszej Politechnice, na wydziale górnictwa wykładowcami są sami Polacy.

- W jakim stopniu Jan Paweł II wpłynął na pobudzenie samodzielności i ambicji afrykańskich krajów?

- Wpływ Jana Pawła II na Afrykę był olbrzymi. Przecież do czasu pontyfikatu wielkiego Polaka, Afryka, Azja i Ameryka Łacińska właściwie pozostawały poza Kościołem. To Ojciec Święty pokazał, że Kościół jest powszechny, uniwersalny. On odbył liczne podróże. Stając przed wiernymi, poznał ich bóle, radości i troski. On też poznał siłę ich wiary, miał okazję porównać, kto z jakim oddaniem trwa przy Bogu, daje się prowadzić Chrystusowi. Z dumą przypomnę, że Kongo było pierwszym krajem afrykańskim, którego ziemię ucałował Papież. On przywrócił godność Afryce, on tchnął nam nadzieję i ufność, że zmiany są możliwe. Poza tym pozostawił wielkie duchowe owoce, liczne nawrócenia. Czy pani wie, że ci, którzy brali bezpośredni udział w spotkaniach z Ojcem Świętym, wracali do swoich wiosek czy miast i natychmiast przystępowali do budowy kościołów?!

- Proszę powiedzieć, co Pana sprowadza znów do Polski, w tak szczególnym momencie, kiedy przeżywamy żałobę narodową po śmierci Jana Pawła II?

- Mój kraj wymaga, aby jego naród się rozwijał. Żeby powstawały szkoły. Na szczęście już wcześniej działała sieć szkół salezjańskich, w tym również placówek o profilu technicznym, zawodowym, ale wciąż musimy dbać o oświatę. Przyjechałem, żeby zrobić na Uniwersytecie Warszawskim doktorat.

- Obecnie trwają ostatnie przygotowania do mającego się rozpocząć konklawe. Jeśli Duch Święty sprawi, że na czele Stolicy Piotrowej stanie syn Afryki, co mógłby on wnieść do Kościoła katolickiego?

- Jeśli rzeczywiście tak się stanie, to po pierwsze, będzie kontynuował dzieło Jana Pawła II, który dowiódł uniwersalności i powszechności Kościoła. On przygotował grunt do tego, aby taka ewentualność, jak wybór na Papieża Afrykańczyka, Azjaty czy Latynosa były w ogóle brane pod uwagę. Czarny papież wniesie z pewnością radość wiary, ufność, cierpliwość, całe bogactwo tradycji i kultury naszego lądu. A jak można tego dokonać, pokazał Ojciec Święty Jan Paweł II. Widzę, jak Polacy opłakują Papieża, ale chcę powiedzieć, że to był i nasz Papież, my w Afryce też gorąco modlimy się za Jego duszę, ale inaczej, śpiewem i tańcem wielbimy jego pamięć i dzieło.

- Dziękuję za rozmowę.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kraków: uroczystości pogrzebowe poety Leszka Długosza

2024-03-27 19:12

[ TEMATY ]

pogrzeb

PAP/Łukasz Gągulski

- Żegnamy człowieka niezwykłego, o którego prawdziwym duchu mówi jego poezja - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie uroczystości pogrzebowych śp. Leszka Długosza w kościele Świętego Krzyża w Krakowie. Doczesne szczątki artysty spoczęły na Cmentarzu Rakowickim.

- Żegnamy człowieka niezwykłego, o którego prawdziwym duchu mówi jego poezja, a także często poezja śpiewana - stwierdził abp Marek Jędraszewski na początku Mszy św. pogrzebowej w kościele Świętego Krzyża w Krakowie. Zwrócił uwagę na zbiór wierszy „Ta chwila, ten blask lata cały”. - Ten zbiór mówi wiele o miłości pana Leszka Długosza do życia; do tego, by tym życiem umieć się także upajać - dodawał metropolita krakowski cytując fragmenty poezji, wśród których był wiersz „Końcowa kropka”. - Odejście pana Leszka Długosza jest jakąś kropką, ale tylko kropką w jego wędrówce ziemskiej - mówił abp Marek Jędraszewski. - Głęboko wierzymy, że dopiero teraz zaczyna się pełne i prawdziwe życie; że z Chrystusem zmartwychwstałym będziemy mieć udział w uczcie cudownego życia bez końca. Tym życiem będziemy mogli się upajać i za nie Bogu dziękować i wielbić - dodawał metropolita krakowski.

CZYTAJ DALEJ

Jezus kochał Judasza do końca

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

pl.wikipedia.org

Rozważania do Ewangelii Mt 26, 14-25.

Środa, 27 marca. Wielki Tydzień

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do kapłanów: biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem

2024-03-28 13:23

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Episkopat News/Facebook

Biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem. Jeśli ksiądz prowadzi podwójne życie, jakąkolwiek postać miałoby ono mieć, powinien to jak najszybciej przerwać - powiedział abp Adrian Galbas do kapłanów. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. Krzyżma w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Podczas liturgii błogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęca krzyżmo.

W homilii metropolita katowicki zatrzymał się nad znaczeniem namaszczenia, szczególnie namaszczenia krzyżmem, „najszlachetniejszym ze wszystkich dziś poświęcanych olejów, mieszaniną oliwy z oliwek i wonnych balsamów.” Jak zauważył, olej od zawsze, aż do naszych czasów wykorzystywany jest jako produkt spożywczy, kosmetyczny i liturgiczny. W starożytności był także zabezpieczeniem walczących. Namaszczali się nim sportowcy, stający do zapaśniczej walki. Śliski olej wtarty w ciało stanowił ochronę przed uchwytem przeciwnika.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję