Do nawiedzenia parafianie przygotowywali się przez udział w poprzedzających to szczególne w dziejach wspólnoty wydarzenie rekolekcjach. Podczas Mszy św., czuwań grupowych i modlitw indywidualnych wierni zanosili do Maryi najskrytsze zwierzenia, sprawy często zraszane łzami uciążliwego życia, dramaty swoich krzyży, ale również plany na przyszłość, perspektywy i oczekiwania, nadzieje na życie mądre, na miłość czystą i piękną. Podziękowania za dar życia i pontyfikatu Jana Pawła II stały się okazją do zadania sobie trudnych pytań i przeprowadzenia rachunku sumienia w obliczu Tej, której Ojciec Święty zawierzył całe swoje życie. „Jak my Ciebie, Matko, kochamy, czy jesteśmy choćby w cząstce Twoimi, zgodnie z wielokrotnie zanoszonymi deklaracjami? Gdy Ojciec Święty w głębokim ukłonie całował polską uświęconą ziemię, tu, w tym kościele niektórych z nas nie stać nawet na to, aby normalnie uklęknąć i oddać nabożnie cześć Najświętszemu Sakramentowi. Kiedy Jan Paweł II dokonywał dziejowych aktów pojednania, do końca błagał o dialog, niejeden z nas toczył sąsiedzkie spory, latami nie czyniąc żadnych kroków ku zgodzie, widząc drzazgę w oku brata, a nie dostrzegając belki we własnym. Gdy Papież, cudem przywrócony do życia 13 maja 1981 r., nie tylko przebaczył niedoszłemu zabójcy, ale nawiedził go, rozmawiał z nim, pocieszał, a później przyjął z radością w Watykanie jego matkę, nam tak trudno wybaczyć bliźniemu najdrobniejszy błąd, potknięcie, przez lata nosimy w sobie zadawnione urazy i niechęć do braci. Podczas gdy On, bez wytchnienia, dokąd nie zaniemógł w mowie i ruchu, przez encykliki, niezliczone homilie, wystąpienia i wydawnictwa książkowe kierował do nas Słowo Boże i starał się nam przekazać świętą naukę ku rozumnemu poznaniu dobra, a przede wszystkim ku naszej życiowej pomyślności, my wybieraliśmy pseudotwórczość finansowych rekinów i medialnych demiurgów, woleliśmy sięgać po piśmiennicze ulotne błahostki z kolorowych witryn, upajaliśmy się bluźnierczymi tytułami, sensacyjkami, przyjemnościami, a podaży telewizyjnych kanałów oddawaliśmy się bezmyślnie i bezwolnie” - mówili przed Maryją parafianie.
Chwilom refleksji towarzyszyły pełne ufności spojrzenia w smutne i tak bliskie każdemu oczy Czarnej Madonny. O tym spojrzeniu, potężniejszym niż wyśpiewywane pieśni i wypowiadane słowa, i jednocześnie bogatym w treść, mówił bp Mieczysław Cisło podczas Mszy św. na rozpoczęcie nawiedzenia - „Maryja rozumie nas bez słów. Jej Oblicze kryje w sobie całą historię zbawienia, a także historię naszej Ojczyzny. Kiedy się w nie wpatrujemy, to dostrzegamy Tę, którą Bóg wybrał w zaraniu dziejów ludzkich na Matkę Słowa Wcielonego. Wielkość Maryi widzimy nie tylko w Jej wybraniu, ale także w Jej wierze, w Jej zaufaniu, w Jej posłuszeństwie Bogu”. O matczyną pomoc oraz o zawierzenie i posłuszeństwo na wzór Matki wierni prosili w modlitwie. „Chcemy Cię słuchać i czynić wszystko, cokolwiek powie nam Twój Syn. Jasnogórska Królowo Polski, przytul nas wszystkich do Twego serca, oddajemy się w Twoją macierzyńską opiekę” - zwracał się do Maryi w imieniu mieszkańców wiosek należących do parafii Tomaszowice wójt gminy Jastków Kazimierz Gorczyca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu