Reklama

Już tylko w Bogu nadzieja...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czas szybko mija. Wyrywam kolejne kartki z kalendarza. Zaznaczam ważne daty, przełomowe dni. Uświadamiam sobie, że minęło 15 lat od kiedy rozpoczęłam walkę z rakiem. Niemal 16 lat temu usłyszałam po raz pierwszy: „Ma pani nowotwór piersi? Trzeba ją natychmiast operować, potem chemioterapia, radioterapia i nadzieja...”.
Jak każdy śmiertelnik, setki razy zadawałam sobie pytania o sens życia, sens cierpienia, jednak dopiero w obliczu śmiertelnej choroby, znalazłam na nie odpowiedź.
Czasami nie rozumiałam czemu muszę dźwigać taki ciężki krzyż? Dlaczego stale otacza mnie tyle rozpaczy, bólu po stracie najbliższych przyjaciółek, które odeszły do wieczności? Dlaczego tyle zwątpienia i bezradności w nowych przypadkach zachorowań? Dlaczego ponownie trzeba stawić czoło rozszalałemu nowotworowi?
Miałam tyle nadziei na lepsze jutro. Tyle dobroci, miłości i wiary ze strony życzliwych mi ludzi. Uwierzyłam, że pokonałam chorobę. Każdy ofiarowany mi przez Boga dzień był dla mnie niczym bezcenny klejnot. Moja radość była przedwczesna.
Przechodziłam kolejną chemioterapię, kolejny ewidentny rozsiany przerzut. Byłam przerażona. Powoli uchodziło ze mnie życie. Nie pomagały redukowane do minimum dawki leków. Ciągłe wymioty, rozwolnienie, wycieńczony organizm, powodowały ubytek wagi, a ja czułam się bardzo słaba. Ogromnym wysiłkiem woli udawałam bohaterkę. Niejednokrotnie ocierałam się o śmierć. Bezradność lekarzy, medycyny i posiadanej wiedzy upewniała mnie w przekonaniu, że zbliża się koniec. Widziałam strach w oczach opiekujących się mną lekarzy. Przerwano leczenie, gdyż leki przestały działać i powodowały powolną agonię. Pozostała mi tylko świadomość oczekiwania na śmierć lub cud.
Ratowała mnie tylko odrobina nadziei w Bogu, jaką żywiłam. Małe światełko w ciemnym tunelu mojej rozpaczy zapaliło się nagle jasnym płomieniem. W kryzysowym momencie załamania Jezus postawił na mojej drodze prawdziwą przyjaciółkę, która wniosła do mojego domu iskierkę dobroci, nadziei i miłości Bożej. Zaproponowała mi modlitwę „Margaretkę”, która otacza opieką i duchownym wsparciem kapłanów. Odtąd stała się dla mnie drogowskazem miłości do Jezusa i Maryi. Postanowiłam modlić się za czterech kapłanów, a potem jeszcze za kolejnych trzech do końca dni swojego życia. Dzięki przyjaciółce włączyłam się również w krąg Betańskiej Misji Wspierania Kapłanów - tam też wierni modlą się za kapłanów wyznaczonymi modlitwami do końca życia. Następna szlachetna osoba, która stanęła na mojej drodze w tak trudnych dniach ofiarowała mi Nowennę do św. Rity w beznadziejnych sytuacjach i modlitwę za chorych. Co jakiś czas wzbogacałam się o inne modlitwy i książki. Zaczęłam odczuwać pozytywną przemianę w moim życiu. Pan Bóg dawał mi coraz więcej siły i wytrwałości.
We wrześniu rozpoczęłam wbrew wszelkim naukowym rozprawom, z minimalną szansą na powodzenie, eksperymentalne leczenie. Nie miałam innego wyjścia. Rak podobno nie powinien reagować na te metody, wskazywały na to przeprowadzone wcześniej badania. Wbrew nauce i badaniom medycznym zareagował. Nikt z lekarzy nie komentował tego wydarzenia. Wszyscy wstrzymali oddech. Studzili mój optymizm i tłumili nadzieję.
A ja modliłam się o cud i czułam coraz większą moc od Jezusa Miłosiernego i Matki Bożej Królowej Pokoju. Nic nie mówiłam, bo bałam się pychy i szatana, który stale próbował pomieszać mi szyki. Mijają kolejne miesiące. Ja wciąż żyję, czuję się coraz lepiej, przybieram na wadze i mam coraz więcej siły. Lekarze nie wierzą własnym oczom. Znajomi dzwonią do mnie z niedowierzaniem, że udało się pokonać tak zaawansowane stadium nowotworowe.
Teraz już mogę znieść wszystko, bo coraz bardziej wzmacniam się w modlitwie i dzięki temu mogę kroczyć dalej. W moim cierpieniu czuję, że Jezus jest teraz blisko mnie i ochrania mnie swą niewidzialną ręką. Zrozumiałam, że nic woli Bożej oprzeć się nie może, że należy przyjąć cierpienie Boże, mimo wielu lęków i sprzeciwów natury. Krzyż przyjęty z wiarą podnosi nas i wzmacnia. Coraz więcej czasu poświęcam na modlitwę. Dzięki temu mogę kroczyć dalej obronną drogą ku Maryi i Bogu i głosić światu prawdę o mocy miłości Bożej, która mnie przytuliła.
Byłam osobą, która w pewnym momencie życiowego zawirowania odeszła od Boga, nie chodziłam do kościoła. Marzyła mi się własna wielka droga. Rozpadło się moje małżeństwo. Sama podjęłam trud wychowania córki. Niedługo potem los rzucił mi pod nogi kłodę, którą była choroba. Chcąc zapomnieć o swoim nieszczęściu zaczęłam się angażować w pomoc innym chorym, którzy coraz tłumnie zaczęli napływać do naszego domu, a potem do organizacji. Nadszedł moment zwątpienia. Zadawałam sobie pytania o sens moich działań. Zaczęłam mieć pretensje do Pana Boga, dlaczego zabiera mi tylu bliskich?
Dzisiaj rozumiem, że Bóg ofiarował mi tę chorobę, żebym zrozumiała, że cierpienie to wielka miłość Boża, którą należy poznać i zaakceptować. Miłość Jezusa objawia się przez pokorę. Pan Bóg ma dla mnie inną drogę od tej, którą podjęłam. Do końca życia przyrzekłam modlitwę „Margaretkami”, bo to pomaga iść drogami Jezusa i Maryi. Jezu udzielaj łaski tym, co cierpią!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

"Ja jestem z Wami" - w diecezji gliwickiej trwa Kongres Eucharystyczny

2024-04-22 15:25

[ TEMATY ]

kard. Gerhard Müller

kongres eucharystyczny

Abp Adrian Galbas

Kard. Grzegorz Ryś

kardynał Ryś

Diecezja Gliwicka

Odnowie i pogłębieniu wiary oraz zrozumieniu centralnej roli Eucharystii w życiu człowieka wierzącego służy zwołany w diecezji gliwickiej przez bp. Sławomira Odera Kongres Eucharystyczny. Wydarzenie pod hasłem "Ja jestem z Wami" zainicjowane w Niedzielę Palmową potrwa do uroczystości Bożego Ciała 30 maja. Gośćmi poszczególnych spotkań skierowanych do wszystkich wiernych są m.in. abp Rino Fisichella, kard. Gerhard Müller, abp Adrian Galbas i kard. Grzegorz Ryś.

Zorganizowanie Kongresu Eucharystycznego zapowiedział w ub. roku podczas Mszy świętej Krzyżma biskup gliwicki Sławomir Oder a przygotowania do niego trwały od kilku miesięcy. Hierarcha podkreślił wtedy przekonanie, że wydarzenie to pomoże miejcowemu duchowieństwu i świeckim "umocnić naszą wiarę, odnowi radość spotkania z Chrystusem oraz będzie okazją do doświadczenia Jego bliskości, obecności - obecności Chrystusa, źródła prawdziwej radości człowieka, fundamentu nadziei, która nie może zawieść”.

CZYTAJ DALEJ

Czym jest żal doskonały?

2024-04-22 07:43

[ TEMATY ]

spowiedź

Adobe Stock

Jeśli znajdziemy się w sytuacji zagrożenia życia i nie mamy możliwości przystąpienia do spowiedzi, warto sięgnąć po tryb ratunkowy, jakim jest żal doskonały, który skutkuje odpuszczeniem grzechów, także ciężkich - powiedział PAP doktor teologii dogmatycznej ks. Grzegorz Strzelczyk.

Ks. Strzelczyk zaznaczył, że podstawą wiary katolickiej jest przekonanie, że Chrystus chce nam przebaczać grzechy, a podstawowym i najbardziej namacalnym sposobem, w jaki człowiek może doświadczyć Bożego przebaczenia po chrzcie, jest spowiedź.

CZYTAJ DALEJ

Święty, który nie szczędził siebie

2024-04-22 16:00

Marzena Cyfert

O. Robert Krawiec, kapucyn, krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio z relikwią - rękawicą o. Pio.

O. Robert Krawiec, kapucyn, krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio z relikwią - rękawicą o. Pio.

W parafii św. o. Pio we Wrocławiu-Partynicach nauki głosił o. Robert Krawiec, krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio. Kapłan udzielał indywidualnego błogosławieństwa niezwykłą relikwią – rękawicą św. o. Pio. Nosząc ją w San Giovanni Rotondo, o. Pio błogosławił i rozgrzeszał proszących go o pomoc.

W homilii o. Krawiec nawiązał do opowiadania o sprowadzaniu owiec do zagrody przez kilkunastu pasterzy. Każdy z nich stanął w innym miejscu i nawoływał swoje owce, a one znając głos swojego pasterza, bezbłędnie do niego trafiały. Postawił pytanie, czy znamy głos naszego Opiekuna – Pana Boga.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję