Jest coś nielogicznego w natychmiastowości ewangelicznych wydarzeń, jak choćby w powołaniu Mateusza. Sam Ewangelista nader lakonicznie relacjonuje swoje powołanie: „A on wstał i poszedł za Nim”. I tak było za każdym razem. Każdy, kto szedł za Jezusem, albo natychmiast porzucał swoje dawne życie oraz codzienne zajęcia i od razu szedł za Panem, albo nie wyruszał w ogóle. Nie ma tutaj miejsca ani na targ, ani na kalkulację. Jest tylko pewność ryzyka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu