Miechocin ze swoim kościołem jest chyba klasycznym tego potwierdzeniem. Chwalimy cudze, nie znamy swojego - to prawda. A proszę zobaczyć, ile historii uśpionej tutaj w każdym kamieniu. Niedaleko baranowski zamek, obok zalew - prawie wymarzone tereny na wakacyjne wycieczki. No i zawsze gościnny i życzliwy proboszcz - ks. prał. Bronisław Futyma - tak chętnie otwierający kościół turystom, opowiadający ciekawe historie, pokazujący miechocińskie skarby, wskrzeszający opowiadaniami dawne dzieje.
Powstanie miechocińskiej parafii ginie w mrokach dziejów, ale historycy podają, że w otoczeniu książąt sandomierskich, przybywających tutaj na polowania, znajdował się kapelan, odprawiający Mszę św. w miejscu pobytu księcia. Przypuszcza się, że kaplica drewniana w Miechocinie istniała już za czasów pierwszego księcia sandomierskiego Henryka (1138-66), znanego z wielkiej pobożności i tak nazwanego przez historyków. Pierwsze udokumentowane wzmianki o parafii mamy z 1326 r. - na podstawie wykazu dziesięciny papieskiej przesłanej z Rzymu przez parafie biskupa krakowskiego - i tutaj mamy wymienionego Adama de Miechocin - proboszcza.
Dawną historią pachnie tutaj…
Obecny kościół był budowany w różnych okresach, w czterech etapach, co odbiło się na różnorodności stylu. Najstarszą część kościoła stanowi piękne gotyckie prezbiterium - najdawniejszy zabytek budownictwa na terenie dawnej puszczy sandomierskiej. Jan Długosz w swoim Liber Benefitiorum podaje, że miechociński kościół parafialny pod wezwaniem św. Marii Magdaleny wymurowany był z kamienia przez możnego z rodu Habdanków. Natomiast inwentarz parafialny z 1937 r. podaje, że: w kronice parafialnej zapisany jest szczegół, że w murze przy wielkich drzwiach znajdowała się cegła z datą powstania kościoła - 1200: w miejscu dwóch zer cyfry były nieczytelne. Cegła ta zaginęła. Spisujący ten inwentarz proboszcz (ks. Henryk Hauser) odnalazł przy restauracji kościoła napis rzymski 1300, jako datę malowania kościoła po raz pierwszy. A więc musiał być przynajmniej na kilka lat przedtem zbudowany. Kościół miechociński rozbudowywano w latach 1613 i 1843-45, a w 1932 r. - po zniszczeniach wojennych - odrestaurowano i na miejscu dawnego „babińca” dobudowano kaplicę.
Skarby na wyciągnięcie ręki
Przekraczając kościelny próg, przenosimy się w czasie - zabytkowa stara kamienna chrzcielnica z 1484 r. przypomina minione wieki. Wielką ozdobą kościoła są barokowe ołtarze z XVII w., co zaświadczają znalezione monety, odkryte przy odnawianiu głównego ołtarza w latach 1932-35. Ołtarz główny, którego środkową część stanowi otwór w kształcie serca - bogactwo symboliki uderza tutaj raz po raz - mieści piękny krzyż z figurą Chrystusa: historycy sztuki mówią o dłucie Wita Stwosza lub jego uczniów. Miechocińskie legendy mówią o przybyciu tego krzyża na falach Wisły, która w czasie jednego z wylewów przyprowadziła go aż tutaj, pod wzgórze miechocińskie, skąd zabrano go i przeniesiono do kościoła. Inwentarze wspominają, że krzyż ten - słynący niegdyś łaskami - posiadał liczne srebrne wota, zaginione w czasie działań wojennych. Po bokach krzyża dwie rzeźbione postaci - Matki Bożej Bolesnej i św. Marii Magdaleny - patronki kościoła i parafii, a nad krzyżem, w złocistych promieniach rzeźba Boga Ojca, trzymającego w ręce kulę ziemską z krzyżem. Ściany boczne prezbiterium wypełniają stare obrazy świętych: Stanisława Biskupa, Wacława, Jana Kantego, Jana Nepomucena, Grzegorza papieża, Wojciecha, Kazimierza królewicza, Stanisława Kostki, Walentego i św. Hieronima.
Ołtarze boczne zadedykowane są Matce Bożej i Sercu Jezusowemu. Warto też przyjrzeć się barokowej, drewnianej ambonie, pochodzącej z XVII w., z figurami czterech Ewangelistów, znajdujących się w rzeźbionych wnękach.
Nie można pominąć na wakacyjnych szlakach miechocińskiego kościoła, posłuchać zaklętej w kamieniu historii, postawić stopy w miejscach, które w dziejach naszej Ojczyzny i diecezji tak ważne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu