Reklama

Nasza rozmowa

Do Eucharystii trzeba się przygotować

Niedziela warszawska 43/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Eucharystii nie powinno się przeżywać dla samej siebie. Do kościoła przynosimy świat naszego życia, problemy, cierpienia, radości, i to wszystko kładziemy Bogu w ofierze. I otrzymujemy umocnienie. Po to, żeby wyjść do świata, aby go przemieniać.

Z ks. Józefem Górzyńskim, liturgistą, wykładowcą Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie, rozmawia Piotr Chmieliński

Piotr Chmieliński: - Czy Ksiądz codziennie odprawia Mszę św.?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Józef Górzyński: - Oczywiście, że tak.

- Ale nie ma Ksiądz takiego obowiązku?

- Nie, ale odprawiam każdego dnia, gdyż jest to dla mnie podstawowy pokarm życia duchowego. Kiedy czasami zdarza mi się nie odprawić Mszy św., np. z powodu choroby, czuję pewien dotkliwy brak, niedopełnienie najbardziej podstawowej powinności, jaką mamy w życiu.

- Do codziennego udziału we Mszy św. Kościół zachęca też świeckich.

- Tak, ale należy przy tym uważać, aby nie wpaść w tzw. duchowość numeryczną.

- Co to znaczy?

- Jest to przekonanie, że im więcej przyjętych Komunii św., tym lepiej. Jedna Komunia św. dziennie w zupełności wystarczy.

Reklama

- Kończy się Rok Eucharystii. Jan Paweł II w liście apostolskim „Mane nobiscum Domine” napisał, że gdyby owocem Roku Eucharystycznego było choćby tylko ożywienie we wszystkich wspólnotach chrześcijańskich sprawowania Mszy św. niedzielnej i poświęcenie więcej czasu i uwagi adoracji eucharystycznej poza Mszą św., to ten rok spełniłby pokładane w nim nadzieje. Czy zdaniem Księdza to ożywienie kultu Eucharystii rzeczywiście nastąpiło?

- Chyba tak. Można zauważyć, że zainteresowanie wiernych adoracją wzrasta. W mojej parafii zauważyłem też większą liczbę osób, także młodych, uczestniczących w Mszy św. w dni powszednie.

- Papież w tym Liście wyraźnie podkreśla wagę adoracji eucharystycznej. Dlaczego jest tak ona ważna?

- Wydaje się, że adoracja to bardzo prosta forma modlitwy. Jest to głębokie wyznanie wiary w trwałą i realną obecność Jezusa w postaciach eucharystycznych. Adoracja bardzo blisko stawia nas w osobowej relacji z Bogiem. Potrzebujemy tej Jego pełnej, eucharystycznej obecności dlatego, że wtedy łatwiej jest nam wejść z Nim w dialog.
Adoracja to najpełniejsza forma spotkania z Bogiem poza Mszą św. Bo jest to ciągle sakramentalna obecność Chrystusa, dająca okazję przedłużenia tego, co przeżywaliśmy podczas Mszy św. Czyli jest to forma, która, z jednej strony, najlepiej przygotowuje nas do Mszy św., a z drugiej jest najlepszą kontynuacją tego, co przeżyliśmy podczas Eucharystii.

- Wiele osób jednak nudzi się podczas adoracji, nie umie jej dobrze przeżyć. Co by Ksiądz im poradził?

- W ścisłym sensie adoracja to jest po prostu trwanie przed Panem. Co trzeba robić, kiedy znajdujemy się w obecności Pana? W pewnym sensie nic nie robić. Po prostu trwać.

- Nawet bezmyślnie?

Reklama

- Nie mówię o trwaniu bezmyślnym. To jest tak jak w miłości. Zakochani, kiedy są ze sobą, wcale nie muszą koniecznie mówić. W każdym razie temat rozmowy nie jest dla nich istotny. Ważne jest, że są blisko ze sobą. W adoracji nie należy wiele mówić. Przede wszystkim należy słuchać Boga.

- Więcej słuchać niż mówić?

- Tak. Przecież my w gruncie rzeczy Bogu niewiele mamy do powiedzenia. Tak naprawdę to, co mówimy Bogu, jest nam potrzebne, a nie Jemu. Natomiast rzeczą niezwykle ważną jest usłyszeć to, co Bóg mówi.

- Jak to zrobić?

- To następuje w bliskości. Adoracja świetnie uczy nas bliskości Pana, otwierania się na to, co Bóg ma nam do powiedzenia. Jest świetnym środkiem przygotowującym nas do tego, aby otwierać się na obecność Bożą. Jeżeli ktoś chce, to oczywiście może podczas adoracji coś czytać, np. fragment Biblii albo odmówić litanię. Te treści mogą pomóc w tym, aby lepiej otworzyć się na Boga. Chwaląc i oddając cześć Bogu, głębiej otwieramy się na Niego.

- Nuda jest problemem wielu ludzi też na Mszy św. Co robić, żeby na Eucharystii się nie nudzić?

- To właśnie adoracja, bardziej niż cokolwiek innego, może nas nauczyć właściwego uczestniczenia w Eucharystii. Czasami myślimy, że dobre jest tylko działanie i tylko wtedy, kiedy coś mówimy, robimy, to działamy. Natomiast zgubiliśmy niezwykle ważną, czynną postawę, jaką jest słuchanie, które wymaga często wysiłku.
Niekiedy spodziewamy się, że wszystko w Liturgii będzie ciekawe. I wymagamy, żeby było ciekawe. Boimy się nudy.

- To źle?

Reklama

- I tak, i nie. Bo często duszpasterze ulegają temu i chcą być atrakcyjni, ale w sposób powierzchowny, zewnętrzny, nie czyniąc atrakcyjnym tego, co jest naprawdę atrakcyjne. Obudowują liturgię atrakcjami, a nie potrafią z niej uczynić akcji liturgicznej, która będzie ciekawa sama w sobie przez to, że jest treściwa. Wierni, kiedy nie będą ćwiczyć otwartości, będą niejako wymuszać formy powierzchowne, zewnętrzne, atrakcyjne, ale niekoniecznie głębsze. I celebracja idzie wtedy w kierunku „zabawiania” wiernych, żeby się nie nudzili, bo inaczej nie przyjdą. Ludzie natomiast przychodzą z przekonaniem, że Msza św. ma być dla nich zewnętrznie ciekawa. A to nie o to chodzi.

- Często taka postawa może wynikać z nieświadomości tego, co się na Eucharystii dzieje.

- To prawda, chociaż myślę, że bardziej wynika to z braku ćwiczeń duchowych. Może nam się wydawać, że udział w Eucharystii nie wymaga wysiłku i wystarczy po prostu przyjść, aby owocnie uczestniczyć. Tymczasem dobry udział w Liturgii wymaga przygotowania. W Kościele pierwotnym w ogóle nie wpuszczano do świątyni ludzi niegotowych do udziału w Eucharystii.

- To jak się najlepiej przygotować do Eucharystii?

- Np. właśnie poprzez adorację. Oprócz tego dużo daje refleksja nad treścią czytań, które będą na liturgii. Należy też uważać, aby nie wpadać na Mszę św. na ostatnią chwilę, tylko przyjść kilka minut wcześniej, wyciszyć się, skupić. Jeżeli natomiast ktoś w ogóle się do Eucharystii nie przygotuje, to niech się nie dziwi, że źle ją przeżywa.

- Często można zaobserwować, że ludzie spóźniają się na Mszę św. albo wychodzą jeszcze przed błogosławieństwem końcowym. Tak robić chyba nie należy?

Reklama

- Pożytek duchowy z tego wynikać na pewno nie może. Eucharystia jest darem. I jeżeli ktoś w tym, co otrzymuje, wybiera: to wezmę, a za tamto dziękuję, to jest wielki nietakt w stosunku do darczyńcy. W dodatku my subiektywnie nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć, czego potrzebujemy. To Bóg wie, czego naprawdę potrzebujemy. I ten dar trzeba przyjąć w całości.

- Wiele osób twierdzi, że są wierzącymi, ale nie praktykują. Co się dzieje z człowiekiem, kiedy przestaje uczestniczyć w Eucharystii?

- Traci wiarę. Wiara to nie jest zestaw przekonań. My nie jesteśmy wyznawcami doktryny, idei. My wierzymy w Boga, który jest osobą. A relacja osobowa zakłada kontakt, spotkanie. Wiara zaczyna się nie od tego, ile my wiemy na temat Boga. Ona zaczyna się od momentu spotkania Boga. Ten moment spotkania decyduje, jaka będzie nasza wiara. Kiedy nie ma tego spotkania z żywym Bogiem, nie ma też wiary.

- Dlaczego Kościół nakazuje, pod sankcją grzechu ciężkiego, obecność na niedzielnej Eucharystii? Przecież relacja z Bogiem, który jest Miłością, nie rozwinie się pod przymusem.

- Jeśli wychowujemy dziecko do wolności, to pewne rzeczy musimy egzekwować jako powinność. Czynimy to dlatego, że za określonymi rzeczami stoi konkretne dobro, które niepodjęte, będzie ogromną stratą, złem. I po to, żeby osłaniać ludzi przed złem, Kościół przypomina, że tego wielkiego dobra, jakim jest Eucharystia, nie wolno zaniedbywać.

- Jakie powinny być w codziennym życiu owoce dobrego przeżywania Eucharystii?

Reklama

- Po prostu codzienne, dobre życie. Eucharystii nie powinno się przeżywać dla samej siebie. Do kościoła przynosimy świat naszego życia, problemy, cierpienia, radości, i to wszystko kładziemy Bogu w ofierze. I otrzymujemy umocnienie. Po to, żeby wyjść do świata, aby go przemieniać.

- Dziękuję za rozmowę.

Ks. dr Józef Górzyński jest proboszczem parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny na Wrzecionie. Pełni też funkcję wicedziekana dekanatu bielańskiego oraz opata Kapituły Kolegiackiej Kampinosko-Bielańskiej. Jest wykładowcą liturgiki w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym na Krakowskim Przedmieściu. Ma doktorat z teologii w zakresie liturgiki.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Jacku Odrowążu! Skąd czerpiesz ten swój życiowy dynamizm?

Dobre pytanie... Pewnie każdy ma w sobie wiele potencjału, lecz nie wszyscy umieją go wykorzystać. Akurat tak się złożyło, że mnie to się udało. Przyszedłem na świat na ziemi opolskiej pod koniec XII stulecia w bogatej i bardzo wpływowej rodzinie Odrowążów. Ukończyłem dobre szkoły, poczynając od szkoły katedralnej w Krakowie, gdzie miałem zaszczyt słuchać samego bł. Wincentego Kadłubka. Moja edukacja jednak nie ograniczyła się tylko do naszego kraju. Powszechnie wiadomo, że podróże kształcą. Dlatego też nie tylko z powodów naukowych byłem zarówno we Francji, jak i we Włoszech. W Wiecznym Mieście poznałem św. Dominika - założyciela Zakonu Kaznodziejskiego. W każdym razie za namową swojego krewnego Iwo, który był biskupem Krakowa, wraz ze swoim bratem bł. Czesławem zostałem dominikaninem. Razem organizowaliśmy pierwsze klasztory dominikańskie nie tylko na naszych ziemiach. Mieliśmy na to pełne poparcie władz zakonnych, a przede wszystkim przychylność Stolicy Apostolskiej. Najsłynniejsze z nich to klasztory w Krakowie, Gdańsku i Kijowie. Ten ostatni zakładałem osobiście. Próbowałem też ewangelizować Prusy, lecz moje relacje z Krzyżakami nie układały się najlepiej. Żyłem bowiem w trudnych czasach XIII wieku, w których chrześcijaństwo dopiero zaczynało odgrywać dominującą rolę na terenach Europy Wschodniej. Ja zaś pomagałem mu rozkwitać. Wskazuje już na to moje imię, które pochodzi z języka greckiego (hyakinthos) i oznacza po prostu nazwę kwiatu - hiacynta. Może właśnie dlatego jestem osobą niezwykle twórczą, którą cechuje duży indywidualizm. Zwykle bywam człowiekiem pewnym siebie. Cenię sobie niezależność. Jestem osobą emocjonalną i energiczną, lecz, niestety, również wybuchową i apodyktyczną. Miałem jednak na tyle pociągającą i godną naśladowania osobowość, że doczekałem się sporego grona uczniów, których nie orientowałem na siebie, lecz na osobę naszego Pana Jezusa Chrystusa. Moje relikwie spoczywają w Krakowie. Ogłoszono mnie świętym pod koniec XVI wieku. W sztuce przedstawia się mnie najczęściej w zakonnym habicie z monstrancją i figurą Maryi w dłoniach. Pięknie pozdrawiam nie tylko wszystkich moich imienników, lecz każdego chrześcijanina, który jest gotów poświęcić swoje życie dla Boga i bliźnich.
CZYTAJ DALEJ

Prezydent Nawrocki: będę dbał o chrześcijańskie wartości

2025-08-17 16:27

[ TEMATY ]

Karol Nawrocki

PAP/Wojtek Jargiło

10 dni prezydentury były pełne mojej ciężkiej pracy, o czym świadczą m.in złożone w Sejmie projekty ustaw; takie będzie całe 5 lat - mówił prezydent Karol Nawrocki w niedzielę, podczas spotkania z mieszkańcami Godziszowa Trzeciego (woj. lubelskie). Dodał, że będzie dbał o chrześcijańskie wartości.

W niedzielę prezydent Karol Nawrocki odwiedził Godziszów Trzeci w województwie lubelskim, gdzie - jak wskazał - podczas wyborów prezydenckich głosowało na niego ponad 94 proc. mieszkańców.
CZYTAJ DALEJ

Papież na obiedzie z ubogimi: w każdym jest obecność Boga

2025-08-17 14:29

[ TEMATY ]

ubodzy

Papież Leon XIV

Vatican Media

Najpiękniejszym stworzeniem jest to, które zostało stworzone na podobieństwo, na obraz Boga – a więc my wszyscy. I każdy z nas przedstawia ten obraz Boga – powiedział dziś Leon XIV na obiedzie z ubogimi.

Rozpoczynając obiad Papież podziękował, że Caritas Diecezji Albano oraz jej biskupowi Vincenzo Viva za to, że posiłem jest „w tak pięknym miejscu, które przypomina nam o pięknie natury, stworzenia” czyli w Borgo Ludato si’ w ogrodach w Castel Gandolfo. W tym kontekście Papież zaznaczył, że „najpiękniejszym stworzeniem jest to, które zostało stworzone na podobieństwo, na obraz Boga – a więc my wszyscy”. Mówiąc do ponad 100 ubogich zebranych na obiedzie Ojciec Święty podkreślił, że ważne jest, by zawsze pamiętać, że właśnie w każdym z nas odnajdujemy obecność Boga.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję