Reklama

Rędziny

Wspomnienie o Stanisławie Bielskim

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przy starej trasie warszawskiej, tuż za Częstochową na wzniesieniu góruje bryła okazałej świątyni pw. św. Otylii w Rędzinach. W górnym ołtarzu głównym kościoła usytuowany jest obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Jego historia, jak i historia społeczności lokalnej tej podczęstochowskiej miejscowości jest mało znana naszym Czytelnikom, a i samym mieszkańcom Rędzin. W najbliższych numerach "Niedzieli" postaramy się przedstawić " dziś" rędzińskej parafii. W tym numerze przybliżymy "wczoraj" Rędzin we wspomnieniach Stefana Klajna.

Często w Rędziniach wspominamy Stanisława Bielskiego. Od roku 1900 pełnił on funkcję dyrektora Fabryki Chemicznej pod nazwą Rudniki-Rędziny. Nazwa ta wynikała stąd, że stacja kolejowa była w Rudnikach, a fabryka stała na ziemi należącej do Rędzin. Początkowo była to mała wytwórnia artykułów chemicznych, zbudowana przez zięcia Włodzimierza Kanigowskiego-Kłobukowskiego, ożenionego z najstarszą córką Kanigowskich. (Włodzimierz Kanigowski miał 6 córek). Kłobukowski przybył do Rudnik ok. roku 1890, zaraz po studiach chemii, które ukończył w Rydze. W roku 1900 właściciel Kłobukowski sprzedał dobrze prosperującą fabrykę różnym akcjonariuszom, przeważnie fabrykantom z Łodzi. Najwięcej akcji zakupili Grosman i Szajbler (właściciele fabryk włókienniczych w Łodzi). W roku 1900 nastąpiła rozbudowa Fabryki Chemicznej. Jej założyciel - Kłobukowski wyjechał do Warszawy. Dyrektorem Fabryki został Aleksander Szacht. Szefem administracyjnym został bliski kuzyn Kłobukowskiego - Stanisław Bielski, którego dziadowie i rodzice byli właścicielami ziemi rędzińskiej.

Rozbudowa różnych oddziałów Fabryki (kwasy i nawozy sztuczne) posuwała się, jak na owe czasy, bardzo szybko. W tym czasie trwała też budowa nowego kościoła parafialnego w Rędzinach (1897-1901). Stary, mały kościółek został rozebrany, gdyż nie nadawał się do rozbudowy. Księdzem proboszczem był młody, energiczny, tyle co po studiach - ks. Bolesław Wróblewski. Zakłady przemysłowe, tak Fabryka Chemiczna, jak i Cementownia, Wapnorud i wapienniki Kanigowskich, bardzo wydajnie pomagały przy budowie kościoła, nie szczędząc materiału budowlanego, pieniędzy i rąk do pracy. Ks. Wróblewski był przyjacielem Stanisława Bielskiego, który bardzo pomagał przy budowie kościoła parafialnego.

W roku 1902 z Warszawy wyjeżdżała pielgrzymka do Ziemi Świętej, Palestyny. Stanisław Bielski udał się na tę pielgrzymkę. Na owe czasy pielgrzymka taka trwała dość długo, kosztowała sporo rubli. Z Warszawy do Odessy jechało się koleją. Z Odessy rosyjskim statkiem kursującym regularnie na trasie Odessa - Bosfor - Dardanele - Palestyna - Kair. Gdy statek dotarł do Tel Awiwu, wszyscy pątnicy i Żydzi, których było wielu, wysiedli, a statek popłynął dalej. Z Tel Awiwu do Jerozolimy podróż odbywała się na wielbłądach i osiołkach. Po 10 dniach rosyjski statek przypłynął z powrotem do Tel Awiwu z Kairu i pątnicy z Warszawy udali się w drogę powrotną.

Pan Bielski przywiózł z Ziemi Świętej w walizce 2 woreczki ziemi. Jeden nieduży woreczek z Nazaretu, a drugi z góry Kalwarii, od Franciszkanów, darowany specjalnie na budowę ołtarzy w nowo budującym się kościele w Rędzinach. W ołtarzu głównym w kościele św. Otylii, tuż pod płytą białego marmuru, ks. Wróblewski wraz ze Stanisławem Bielskim własnoręcznie zamurowali ów dar - dwa woreczki z ziemią z Palestyny.

Nadszedł rok 1921. Stanisław Bielski wyjeżdża jako pielgrzym do Rzymu. Do Wiednia jedzie wraz z dyrektorem Aleksandrem Szachtem pociągiem pospiesznym. Szacht wysiadł w Wiedniu i udał się do swoich posiadłości, a pan Bielski po dokonaniu przesiadki pojechał dalej przez Triest i Wenecję do Rzymu. W Wiecznym Mieście przebywał kilka dni. Między innymi zakupił obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy o wymiarach 85x65 cm, jako prezent dla kościoła parafialnego w Rędzinach. Obraz ten został poświęcony w Bazylice św. Piotra przez kardynała pełniącego tam dyżur, a następnie zapakowany do specjalnej, dużych rozmiarów skrzyni i przywieziony na dworzec kolejowy, skąd odjechał w wagonie bagażowym pociągu pospiesznego Rzym - Wiedeń. W Wiedniu do pana Bielskiego dołączył dyrektor Szacht i do Polski podróżowali już razem.

Po przyjeździe do Rudnik pan Bielski powiadomił ks. Wróblewskiego, który teraz pracował w Częstochowie przy budowie katedry. Ks. Wróblewski przyjechał do Rędzin, gdzie wraz z ks. Czaki zorganizowali uroczystą procesję. Na trzeci dzień obraz dotarł do stacji Rudniki i został wyładowany z wagonu bagażowego. Dopiero na następny dzień w godzinach przedpołudniowych ukazała się procesja idąca od strony Wyrazowa koło Fabryki Chemicznej ku stacji Rudniki. Procesja szła prosto nad plantem, aż do mostu kolejowego, gdzie do dzisiaj płynie tzw. wodnica. I tu się zatrzymała. Procesja była ogromna, niczym na święto Bożego Ciała.

Parafianie szli, niosąc sztandary kościelne i chorągwie, przy sztandarach szła asysta w pełnym składzie, tj. parada żeńska w bieli i cały lud wierny. Na stacji w Rudnikach obraz został wyjęty ze skrzyni w obecności ks. Wróblewskiego, pięciu innych księży i Stanisława Bielskiego, a następnie ubrany w duży wieniec, zrobiony specjalnie na tę uroczystość. Postanowiono, że obraz będzie niosło po dwóch mężczyzn, przeważnie z braci urzędniczej wszystkich zakładów pracy. Zaczęto od urzędników Fabryki Chemicznej. Idąc po torach kolejowych ku czekającej procesji, niosący zmieniali się co kilkanaście metrów. Księża szli obok obrazu, a wśród nich pan Bielski z żoną, babcią i dwiema córkami. Obraz niesiono pod dużym baldachimem. Tuż za obrazem podążali parafianie, olbrzymia rzesza z Rędzin, Rudnik, Mirowa, Marianki Rędzińskiej, Marianki Kościelskiej, Rząsaw itd.

Ja, moja Mama, pani Wyczółkowska, reszta sióstr i braci oraz dziatwa pani Wyczółkowskiej staliśmy wszyscy w oknach naszego mieszkania na pierwszym piętrze, skąd całą procesję widać było jak na dłoni. Nasz tato i inni robotnicy także szli za baldachimem. Cała procesja rozbrzmiewała pieśnią Serdeczna Matko. Tę procesję pamiętam do dnia dzisiejszego, tak jak by to było wczoraj. Należy nadmienić, że ks. Wróblewski wysłał specjalne zaproszenia na tę uroczystość do dyrekcji zakładów pracy: Cementowni, Wapnorudu, Fabryki Chemicznej i Zakładów Wapienniczych Kanigowskich. I tak przy sztandarach zakładów pracy szła część dyrekcji i mnóstwo pracowników umysłowych i fizycznych. I nadchodził sztandar z Wapnorudu, to tuż za sztandarem szedł dyrektor Konn, Szyfer, Przepiórka, Kamiński, z gołymi głowami, choć to byli Żydzi wyznania Mojżeszowego. Za sztandarem Kanigowskiego szły wszystkie córki Kanigowskiego z dyrektorem Jędruszkiem i Piotrem Ostrowskim wraz ze swoimi pracownikami. Obok domu, w którym mieszkaliśmy, była na ulicy olbrzymia kałuża, tak że procesja omijając kałużę, szła nad plantem aż do semafora, który wtedy był naprzeciwko czerwonej kamienicy. Na terenie ówczesnej parafii nie było wtedy żadnej orkiestry, dlatego pojawienie się procesji wyprzedził gromki śpiew parafian. Po chwili ukazał się obraz i idący obok księża. Obraz był niesiony przez urzędników z Cementowni, która jeszcze wtedy była czynna. Moja Mama i pani Wyczółkowska wyraziły zdziwienie, gdyż byli to: pan Skarżyński - działacz PPS i pan Sipa. Według słów Mamy i pani Wyczółkowskiej, w procesji tej szło bardzo wielu mieszkańców parafii, którzy nie byli katolikami: wielu Żydów, pan Arbuzow - inżynier w Fabryce Chemicznej, który był prawosławny, i jego żona, która była protestantką. Z Marianki - mieszkający tam Niemcy: Parfile i Szlezengry, też protestanci.

Gdy Ojciec wrócił do domu, opowiadał, jak uroczyście zawieszono obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy w głównym ołtarzu. Stary obraz, Matki Bożej Częstochowskiej (ze starego rozebranego kościoła) wyjęto z ołtarza i umieszczono na przyszykowanym miejscu na jednym z filarów po stronie żeńskiej. Obraz ten, po odnowieniu i konserwacji, znajduje się tam do dzisiaj, tworząc mały ołtarzyk.

Przy nowo zawieszonym obrazie w głównym ołtarzu odprawiono uroczyście Mszę św. Wielu parafian przystępowało do Stołu Pańskiego, a pierwszymi byli Stanisław Bielski z żoną, babcią i z córkami oraz panie Kanigowskie. Wśród duchowieństwa był także obecny zaproszony ks. Bonawentura Metler (ówcześnie czynny astronom), proboszcz z parafii Kruszyna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Dziś w Ewangelii przedziwny wybór Boga i tajemnica

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Strukov/fotolia.com

Rozważania do Ewangelii J 12, 24-26.

Wtorek, 23 kwietnia. Uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, Głównego Patrona Polski

CZYTAJ DALEJ

Łódź: Obchody Dnia Włókniarza

2024-04-23 17:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Włókniarki z dawnych zakładów „Poltex” opowiedziały jak wyglądała ich praca w czasach świetności przemysłu włókienniczego w Łodzi. Opowieści ubogaciły występy muzyczne, warsztaty i poczęstunek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję