Ks. Cezary Chwilczyński: - Księże Biskupie, otrzymaliśmy radosną wiadomość z Watykanu, że ks. prof. Andrzej Siemieniewski został ogłoszony biskupem pomocniczym archidiecezji wrocławskiej. Jak Ksiądz Biskup przyjął tę nominację?
Ks. prof. Andrzej Siemieniewski: - Przyjąłem z zaskoczeniem, chociaż - oczywiście - kilka dni wcześniej kandydat na nominata o tym wie, ale tak czy inaczej, to zaledwie kilka dni, więc było i zaskoczenie, i poczucie odpowiedzialności. Także pragnienie modlitwy innych i łaski Bożej w trudnym zadaniu.
- W jakich okolicznościach i kto oznajmił Księdzu Biskupowi decyzję papieża Benedykta XVI?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Jest zwyczajem, że taką decyzję przekazuje nuncjusz apostolski, który w Polsce reprezentuje Stolicę Apostolską i to on właśnie przekazał tę nowinę.
- Po raz pierwszy po wojnie biskupem we Wrocławiu został rodowity wrocławianin. Jaka była ta droga do kapłaństwa i do biskupstwa, bo w życiorysie Księdza Biskupa jest wiele ciekawych fragmentów, o których nie wszyscy wrocławianie wiedzą, jak chociażby rozpoczęcie studiów, przed laty, na Wydziale Fizyki?
- Tak, na Politechnice Wrocławskiej rzeczywiście spędziłem trzy lata, studiując fizykę na Wydziale Podstawowych Problemów Fizyki. Muszę powiedzieć, że było to bardzo pouczające doświadczenie, bardzo rozszerzające horyzonty.
Reklama
- W której parafii Ksiądz Biskup wyrastał?
- Moją parafią rodzinną była parafia Księży Salezjanów pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, przy moście Grunwaldzkim. Natomiast w ostatnich latach przed wstąpieniem do seminarium parafią rodzinną stała się parafia św. Michała, rzecz ciekawa, również Księży Salezjanów. Salezjanie sprawowali więc opiekę duchową nade mną w dwóch kolejnych parafiach i jestem bardzo wdzięczny za katechezę, za tyle kazań, homilii, i za sakramenty, które tam mogłem przyjmować. Kolejnym środowiskiem dojrzewania wiary stało się dla mnie duszpasterstwo akademickie „Wawrzyny” prowadzone przez ks. Stanisława Orzechowskiego.
- Czy już wyznaczono dzień konsekracji biskupiej?
- Tak, ten dzień jest wyznaczony na 11 lutego. Jest to jednocześnie Światowy Dzień Modlitwy za Chorych.
- Kto będzie konsekratorem Księdza Biskupa?
- Z całą pewnością abp Marian Gołębiewski, metropolita wrocławski.
- Kiedy patrzymy na biskupów wrocławskich, którzy przez ostatnie lata pracowali w archidiecezji, to widzimy, że każdy z nich miał szczególne pole działalności pastoralnej. Co będzie motywem przewodnim działalności Księdza Biskupa?
Reklama
- Zwykle to sam Pan Bóg pokazuje najwłaściwsze drogi realizowania powołania. I trochę w tym duchu odczytuję fakt, że w tych dniach Kościół oczekuje na encyklikę Benedykta XVI, której tytułem ma być Deus caritas est, czyli biblijne powiedzenie, że „Bóg jest miłością”. To słowo miłość, caritas, jest bardzo szerokie. Ono na pewno mieści w sobie to, co w naszym polskim kontekście nazywamy działalnością charytatywną, realizowaną przez Caritas, ale słowo biblijne miłość, caritas, agape, jest jeszcze szersze - obejmuje duszpasterstwo i modlitwę, obejmuje to wszystko, czym jest Pan Bóg zwrócony ku ludziom, a także to wszystko, do czego Pan Bóg nas zachęca. To wezwanie, na które Kościół ma teraz zwrócić uwagę, oczekując na nową encyklikę, powinno być takim światłem.
- Oprócz działalności pasterskiej był Ksiądz Biskup przez wiele lat wykładowcą, profesorem Papieskiego Wydziału Teologicznego. Co dalej z wykładami i ze studentami?
- Mam nadzieję, że znajdzie się również i czas na to, bo przecież teologia jest niezmiernie ważną częścią życia Kościoła. Kościół na pewno żyje modlitwą, działalnością duszpasterską, ale łączy się to także harmonijnie z namysłem teologicznym, a więc z refleksją nad Bożymi prawdami. Myślę, że uda się połączyć jedno z drugim.
- Przez wiele ostatnich lat był Ksiądz Biskup obecny również na antenie Radia Rodzina, za co dziękujemy. Myślę, że ta współpraca będzie trwała dalej, czy to w tej czwartkowej audycji „Równaj w górę”, czy w jakiejś innej formie. Jaką rolę mediów katolickich widzi Ksiądz Biskup w dziele ewangelizacji?
Reklama
- Rzeczywiście, przez ostatnich kilka lat miałem okazję gościć w Radiu Rodzina i było to często związane z audycją Równaj w górę. Myślę, że ten tytuł zawiera w sobie jakiś program i to nie tylko pojedynczej audycji. Zawiera w sobie drogowskaz dotyczący roli mediów, czy katolickiego radia. Bo przecież media, które są masowe, miewają niekiedy tendencje do „równania w dół”, schlebiania niskim gustom, temu, co łatwe i temu, co nie wymaga wysiłku. Trudno ukryć, że taki ton w mediach można czasem spotkać i o ileż ważniejsze jest wtedy, aby pamiętać, że dostęp do rzeszy słuchaczy polega na „równaniu w górę”, na przypominaniu sobie o wyższym ideale, o wyższych wartościach, o Ewangelii, o tym, do czego Pan Bóg wzywa. Hasło „równaj w górę” kojarzy się z wezwaniem Apostoła Pawła, by „mieć wzrok utkwiony w górze”, tam, gdzie przebywa Chrystus.
- Czy Kościół w Polsce wystarczająco wykorzystuje media do ewangelizacji?
- Na pewno nie uda się to nigdy wystarczająco, to jest ciągłe zadanie, które stoi przed nami wszystkimi, i gdybyśmy sobie powiedzieli, że jakieś zadanie już wystarczająco spełniliśmy, to dopiero byłoby nieszczęście! Zrezygnowalibyśmy wtedy z nieustannego zmagania, wysiłku, zwolnilibyśmy się ze starania o energię, która jest nam potrzebna na co dzień. Myślę, że trzeba sobie we wszystkich zadaniach przypominać, że jeszcze niedostatecznie je spełniamy.
- Papież Benedykt XVI mówił, że „Europejska kultura sprawia wrażenie milczącej apostazji człowieka sytego, który żyje tak, jakby Boga nie było”. Czy nie jest to wezwanie dla pasterzy Kościoła w Polsce o nową wizję pastoralnego programu ewangelizacji?
- Z całą pewnością jest to wezwanie do tego, aby nie dostosowywać się do tych środowisk naszego otoczenia europejskiego, które chciałyby o wierze często zamilczeć, które chciałyby wiarę usunąć na margines. Są jednak i takie miejsca w Kościele europejskim, gdzie wiarę przeżywa się ofiarnie, dynamicznie, modlitewnie. Tam szukajmy wzorców i natchnienia.
- Szczególnym zadaniem Kościoła jest formowanie laikatu...
Reklama
- Wiąże się to z ciągle oczekiwanym i ciągle odnawianym pojęciem świętości. Chrześcijanin, który jest z definicji wezwany do świętości, musi jednak pamiętać, że ma to być świętość dynamiczna. Powołanie do świętości jest różnobarwne i o tym nie możemy zapomnieć. Ale musimy też pamiętać, że podstawowy kolor świętości człowieka świeckiego to kolor zaangażowania.
- Zapytałem o zaangażowanie laikatu w życiu społecznym, bowiem w ostatnich miesiącach obserwujemy w naszym kraju zbliżenie pewnych środowisk Kościoła do życia politycznego. W jaki sposób dzisiaj postrzegani są politycy przez hierarchię Kościelną?
- Zbliżenie jest jak najbardziej potrzebne, ale odpowiednie, po chrześcijańsku rozumiane. Kościół ma być obecny, ale nie jako instytucja angażująca się we władzę, ale jako wspólnota wiary, która dynamizuje przez modlitwę, przez wartości duchowe. Zbliżenie ze światem kultury, polityki, gospodarki jest jak najbardziej potrzebne, ale właściwie rozumiane - jako promieniowanie wartościami duchowymi, promieniowanie modlitwą, czyli ewangelizacja od wnętrza.
- Czy nie lepiej, żeby Kościół był zawsze taką moralną opozycją wobec każdej władzy?
- Z jednej strony opozycją na pewno, ale z drugiej strony - także zaczynem. Ewangelia ma być rozumiana nie jako konkretny program polityczny, który staje do walki z konkurencyjnymi partiami politycznymi, ale jako duchowa siła, która ma moc przemieniania serc i umysłów. W tym sensie - duchowym i moralnym - zbliżenie się ludzi Kościoła, a zwłaszcza zbliżenie się ludzi świeckich do świata polityki jest potrzebne.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmowę przeprowadzono w studiu Radia Rodzina 6 stycznia 2006r., następnego dnia po ogłoszeniu nominacji biskupiej.