Kiedy film jest „dobry”
Czasem z zażenowaniem obserwuję, jak ktoś próbuje posługiwać się w ewangelizacji miernotą: kiepskim zespołem muzycznym czy filmem kategorii B. Na szczęście wykorzystanie do celów duszpasterskich filmu Opowieści z Narnii to trafiony pomysł. I to nie tylko dlatego, że C. S. Lewis rzeczywiście uczynił swą baśń nośnikiem chrześcijańskich wartości, ale także dlatego, że to po prostu „dobry” film. „Dobry”, to znaczy przede wszystkim taki, który widz obejrzy z ochotą, na który młody człowiek pójdzie bez przymusu ze strony katechety czy polonisty. Każdy film to jednocześnie: sztuka, technologia, rozrywka i przemysł. Narnia stoi mocno na każdym z tych czterech filarów. Jest dziełem sztuki, naszpikowanym efektami specjalnymi godnymi XXI wieku, które ściąga do kin rzesze spragnionych rozrywki widzów i daje nie byle jakie zyski producentom. Opowieści z Narnii to film dobry także w innym sensie - jest on zasiewem dobra wśród oglądających go.
Temat na katechezę
Reklama
Produkcja Disneya nadaje się nie tylko do omawiania na lekcjach z literatury, ale także na katechezie. „Przystanek Jezus” i Ruch Nowego Życia przygotowały specjalny konspekt katechezy pt. Jezus ratuje i daje nowe życie. Temat katechezy opiera się na analogii ofiary lwa Aslana do ofiary Chrystusa. Aslan poświęca swoje życie, oddając się dobrowolnie w ręce złej Białej Czarownicy, by uratować Edmunda, jedno z czworga dzieci. Autor baśni C. S. Lewis z zamysłem uczynił Aslana ikoną Chrystusa. Tak jak Mesjasz, był on oczekiwany przez mieszkańców Narnii jako wybawiciel, mający według przepowiedni przyjść w odpowiednim czasie. Jego przybycie miało naprawić zło i przywrócić wiosnę w zimnej krainie, będącej pod władzą zła. Aslan przybył, oddał swe życie za Edmunda, a potem zmartwychwstał. Alegoria jest dość łatwa do uchwycenia i, odpowiednio zinterpretowana, może pomóc w zrozumieniu natury ofiary Chrystusa. A z pewnym zaniepokojeniem trzeba zauważyć, że dla coraz większej rzeszy młodych ludzi wydaje się co najmniej niezrozumiałe, jak ofiara jednej osoby może mieć jakieś znaczenie dla zbawienia innej osoby. Ta oczywista dla głęboko wierzących chrześcijan prawda, że śmierć Chrystusa na krzyżu daje życie człowiekowi, wydaje się często odległą od rzeczywistości abstrakcją.
Postać Aslana może być pomocna w uchwyceniu tej prawdy wiary. Oczywiście, stanie się tak tylko wtedy, gdy zostanie odpowiednio zinterpretowana. Bez chrześcijańskiej interpretacji film nie musi nieść żadnych wartości religijnych, pozostaje po prostu dobrą rozrywką i nic mu więcej nie trzeba. Dla współczesnego człowieka uchwycenie prawd i symboli religijnych jest naprawdę trudne. Konsumpcyjny styl życia przyzwyczaja umysł do dostrzegania tylko tego, co dotyczy bezpośrednio doświadczanej zmysłami codzienności i codziennych życiowych potrzeb.
Dobry religijny symbol, dobra alegoria są zdolne tak poruszyć człowieka, by przemienił swoje życie. Ten film raczej nie kryje w sobie aż takiego potencjału, ale na pewno daje okazję do lepszego zrozumienia roli Chrystusa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Istnieje inny świat
Opowieści z Narnii, prócz wykorzystanej w katechezie alegorii, niosą w sobie, oczywiście, jeszcze wiele innych treści bliskich duchowi chrześcijańskiemu. Jedną z istotniejszych jest istnienie po drugiej stronie szafy świata, który jest całkowicie realny, ale jednocześnie nie dla wszystkich dostrzegalny i osiągalny. To po trochę tak jak rzeczywistość duchowa, która jest niewidzialna, ale istnieje realnie i my w niej.
Według Eliade’a, jednego z największych badaczy fenomenu religii, pierwszą cechą religijnej symboliki jest jej zdolność do objawiania jakiejś prawdy dotyczącej świata, która nie jest w oczywisty sposób dostępna w bezpośrednim ludzkim doświadczeniu. Człowiek religijny wie, że jest coś jeszcze, jest inny świat, że rzeczywistość ma wiele poziomów, które współistnieją ze sobą, tworząc w tajemniczy sposób jedną całość.
Nowy świat po drugiej stronie szafy odkrywa Łucja. Muszę przyznać, że jest to postać, która mnie urzekła (dziwię się tym, których urzekła przede wszystkim Biała Czarownica). To właśnie jej dziecięca prostota pozwala czwórce rodzeństwa wejść w nowy, tajemniczy świat i czegoś w nim dokonać. W pewnym sensie to właśnie Łucja nosi w sobie klucz do świata Narnii.
Odwieczna wojna
Jest jeszcze jedna głęboka prawda o życiu, którą niesie w sobie historia czwórki dzieci znajdujących przejście do Narnii: choćby się nie wiem, jak starało, nie można w życiu uniknąć walki. Walka jest wpisana w świat, w którym żyjemy, jest jego nieodłączną częścią. Nieprzypadkowo film zaczyna się od nalotu na Londyn. Akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej. A okazuje się, że nawet po drugiej stronie szafy, w cudownym baśniowym świecie trwa… wojna. Dzieci wcale nie chciały w niej uczestniczyć, ale się nie dało. Każde z nich musiało dokonać wyboru i, niestety, jedynym dobrym wyborem było wziąć do ręki miecz i łuk. Zło atakuje nieustannie…
Nawet jeśli Bóg dałby nam to błogosławieństwo i uniknęlibyśmy wojny na tym świecie, walka duchowa z mocami zła będzie toczyła się nieustannie. I nie mamy wyjścia, musimy w niej wziąć udział. Taki jest nasz świat i o tym też jest ten film.