Dlaczego Kościół ogłasza co jakiś czas nowe prawdy wiary i każe czcić w sposób liturgiczny przymioty boskie? Wiadomo przecież, że objawione prawdy wiary są niezmienne. Z tymi i podobnymi pytaniami często spotykają się katolicy w Ameryce z powodu życia w społeczeństwie wyznaniowo zróżnicowanym. Aby odpowiedzieć na te pytania, trzeba sięgnąć do źródeł naszej wiary. Mówimy najpierw o objawieniu się Boga człowiekowi w Starym Testamencie, a następnie w Chrystusie, który je wypełnił. Chrystus jest ostatnim i najdoskonalszym objawieniem się Boga człowiekowi. Św. Jan od Krzyża powiedział „Od kiedy Bóg dał nam swego Syna, który jest jego jedynym Słowem, przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz i nie ma już nic więcej do powiedzenia. To Jezus objawił nam kim jest Bóg, mianowicie, że jest kochającym i miłosiernym Ojcem”.
„Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż krwawej ofiary, nie potępialibyście niewinnych” - odpowiedział Jezus na zarzut faryzeuszy, że nie przestrzega szabatu (Mt12,7-8). W jaki sposób rozumieć to pragnienie Boga objawił Jezus w naszych czasach prostej zakonnicy św. Faustynie. Chrystus kazał jej pisać, że to niepojęte i niezgłębione Miłosierdzie Boże należy czcić jako największy przymiot Boga Wszechmogącego (Dzienniczek 951) Kościół przyjął to objawienie i zatwierdził ustanawiając specjalne święto Miłosierdzia Bożego w II niedzielę Wielkanocy. Dlaczego Kościół nakazuje czcić Miłosierdzie Boże tak wyjaśnia Jan Paweł II: „Pragniemy z wiarą powtarzać: Jezu, ufam Tobie! To wyznanie, w którym wyraża się ufność we wszechmocną miłość Boga, jest szczególnie potrzebne w naszych czasach, w których człowiek doznaje zagubienia w obliczu wielorakich przejawów zła”. Przed Bogiem człowiek nie może stanąć inaczej jak w Duchu i Prawdzie. Duch Święty wprowadza nas na drogę Bożego Miłosierdzia. On przekonuje świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. To przekonywanie o grzechu, mówi Papież, dokonuje się w odniesieniu do Krzyża Chrystusa, w pełnej skali zła, którą on zawiera, a jednocześnie Duch Święty przekonuje człowieka, że każdy grzech może być odpuszczony każdemu, kto z pokorą otwiera serce na działanie miłosiernej miłości Boga. W miłosierdziu Bożym każdy może znaleźć schronienie pod warunkiem, że zwróci się on do Boga i skorzysta z tej obietnicy. Jest ona kierowana nie tylko do starszych ludzi, którzy zbliżają się do śmierci i liczyć tylko mogą na Boże Miłosierdzie. W każdym okresie życia człowiek potrzebuje Boga. A Bóg pragnie, aby jego dzieci poznały głębię Jego miłosierdzia.
Nieuznawanie grzechu wiąże się z brakiem poczucia winy, a następstwa tego jest zaniedbywanie spowiedzi. Zanik spowiedzi w krajach zachodnich jest wynikiem niszczenia sumienia, czyli prawidłowego rozeznania, co jest dobre a co złe. Idzie się do spowiedzi jedynie dla poprawienia samopoczucia, albo na wszelki wypadek zabezpieczenia się od czasu do czasu spowiedzią sakramentalną. Pewien kapłan twierdzi, że u współczesnych ludzi kwestię grzechu nie istnieje, a niektórzy chociaż się spowiadają to żyją tak, jakby chcieli wjechać do nieba bez żadnego wysiłku; od zakrętu do zakrętu poślizgiem przez Miłosierdzie Boże. Współczesny człowiek nie lubi moralnego wysiłku. Cała kultura konsumpcyjna nastawiona jest na maksimum przyjemności, nie licząc się z Bogiem, ani bliźnim. Temu procesowi ulegają również katolicy. W konsekwencji próbują oni opacznie rozumieć akt dobroci Bożej. Mówią tak: Bóg jest miłosierny, więc wszystko mi przebaczy. Mogę robić co zechcę. To prawda - Bóg jest miłosierny i przebacza. Ale jest druga strona tej prawdy - gotowość człowieka na przyjęcie Miłosierdzia Bożego i w konsekwencji życie w miłości. Gotowość ta ma się wyrażać w pozytywnej odpowiedzi dziecka Bożego swojemu kochającemu Ojcu. Jaką odpowiedź dajesz swojemu Ojcu na jego dar miłości? Nie wystarczy tylko czcić Miłosierdzie Boże, ale z dziecięcą ufnością należy wejść w relację czynnej miłości z miłosiernym Ojcem, który pragnie bardziej miłosierdzia niż ofiary.
Pomóż w rozwoju naszego portalu