Niektórzy teologowie twierdzą, że Miłosierdzie Boże jest bardzo wielkie. Nawet mówią, że piekło jest puste, bowiem Bóg w swym miłosierdziu jest tak nieskończony, że nie dopuszcza, aby ktokolwiek został potępiony. Jak jest naprawdę? czy wszyscy będziemy zbawieni? Jeżeli tak, to po co mamy się starać skoro i tak zostaniemy zbawieni?
Irena z Otwocka
Odpowiada: ks. Jacek Grabowski
z Wydziału Nauki Katolickiej
Rzeczywiście Kościół od wieków głosi wielkie miłosierdzie Boże. Wystarczy rzut oka na wydarzenia Wielkiego Tygodnia, by owym miłosierdziem się zachwycić. Pewnie jednak nie o taki zachwyt chodzi w postawionym pytaniu. Otóż w głębi chodzi tu o tak zwaną teorię apokatastazy. Powstała ona bardzo wcześnie w Kościele. Ma ona dwa znaczenia. Pierwsze: jeśli apokatastazę rozumiemy jako automatyczne zbawienie każdego stworzenia, to taki pogląd został przez Kościół odrzucony już dawno. Drugie: Czym innym jest jednak nadzieja na powszechne zbawienie, to znaczy nadzieja, że Bóg znajdzie sposób na ostateczne zwycięstwo dobra w każdym wolnym stworzeniu. Podkreślam: mówimy tu o nadziei, nie zaś o pewności. Dlaczego? Bo przedstawiony problem dotyka naszej wolności, której Bóg nie łamie.
Apokatastaza powstała na gruncie Kościoła Wschodniego i do dziś jest tam wyznawana - w drugim znaczeniu. Przeniesienie jej jednak w mentalność świata zachodniego rodzi sporo niepokoju i nieporozumień. Dla przykładu: na Wschodzie nadzieja na zbawienie nie powoduje dyspensowania się od wysiłku ascezy i nikt rozsądny nie wyciąga wniosku, że prawo Boże mniej obowiązuje, „bo i tak przecież Pan Bóg dopnie swego”.
Inaczej tę teorię przyjmuje człowiek Zachodu, skażony nieco leniwym pragmatyzmem (jeśli będę zbawiony to po co się starać?), unikający pojęcia bojaźni Bożej (na Wschodzie bardziej podkreślanej), czy traktujący ostateczność wyboru jako bajkę grzecznych teologów. Dlatego wspomniana teoria wydaje mu się tak pociągająca. Widzi ją jednak w krzywym zwierciadle, myśląc, że skoro Bóg jest aż tak dobry, to „hulaj dusza piekła nie ma”!
A właśnie! Czy piekło jest puste?
Żeby odpowiedzieć prowokacyjnie - tak! Jest jedną wielką pustką, totalnym zaprzeczeniem Boga, który jest Wspólnotą miłości. W piekle panuje przeraźliwa samotność, anty-Wspólnota, nieznośna, niepokonana odległość od Boga i od każdego innego stworzenia. Żadne kotły, lawa i diabły z widłami. Po prostu ciągły, przeszywający do szpiku kości mróz. Oczywiście nie twierdzę na pewno, że ktoś tam jest, ani że nikogo tam nie ma. Po prostu możliwy jest - przy upartej ludzkiej wolnej woli - taki właśnie stan duszy.
Warto zauważyć, że o ile Kościół wypowiada się na temat niektórych mieszkańców nieba, o tyle nie odważył się w ciągu całej swojej historii sformułować żadnej, nawet najkrótszej listy lokatorów piekła.
Po co się starać? Teoria nadziei na zbawienie wszystkich głosi, że Bóg jest zdecydowany znaleźć drogę, by odbudować swój obraz w ludziach, pociągając ich ku sobie. To człowiek więc będzie tym, który wybierze Pana Boga - w pełnej swojej wolności, chociaż Bóg go do niczego nie zmusi. Jeśli na tym łez padole nie będziemy się starać i nie nauczymy się wybierać Boga, to później będzie - że tak powiem - piekielnie trudno. Jakie życie - taka śmierć. Nie dziwi nic.
Pomóż w rozwoju naszego portalu