Tegoroczne święto matki kościołów diecezji toruńskiej było jednocześnie wyjątkowym dniem dla 10 diakonów. 24 czerwca br., w uroczystość narodzenia św. Jana Chrzciciela, bp Andrzej Suski udzielił święceń prezbiteratu. Do grona kapłanów weszli: ks. Adam Lis, ks. Jacek Wróblewski, ks. Sławomir Tykarski, ks. Dawid Galanciak, ks. Marek Januszewski, ks. Łukasz Snopek, ks. Marek Żuchowski, ks. Paweł Dąbrowski, ks. Rafał Bochen, ks. Wojciech Osicki.
Jak w każdej ceremonii święceń kapłańskich, tak i tym razem nie zabrakło charakterystycznych obrzędów nałożenia dłoni, modlitwy Litanią do Wszystkich Świętych czy przyjęcia szat i naczyń liturgicznych.
Godne podkreślenia jest słowo Boże, które wygłosił szafarz sakramentu kapłaństwa - bp Andrzej Suski. Ksiądz Biskup zauważył, iż w tym roku 24. dzień czerwca „to narodziny św. Jana i narodziny nowych kapłanów”. Św. Jan Chrzciciel, choć „wzrastał na odludziu”, to jednak potrafił być wyjątkowy. „Wielkość człowieka Bożego nie potrzebuje sztucznej reklamy, bo przemawia mocą moralną, siłą płynącą z powołania i osobistej świętości” - mówił Biskup Andrzej. Wydaje się, iż te słowa są dowodem szczególnej troski o to, by kapłani na drodze duszpasterstwa nie próbowali leczyć swoich kompleksów czy braków, ani też nie szukali sławy czyimś kosztem. „Jam głos wołającego na pustyni” - mówi o sobie św. Jan. Bp A. Suski starał się uzmysłowić zebranym wiernym, iż w ten sposób może mówić tylko człowiek pełen pokory wobec Boga i bliźnich. „Pragnął zapomnieć o sobie, by żyć, walczyć i pracować dla zwycięstwa tego, co idzie po nim”. I właśnie to było celem życiowym Świętego - celem na tyle istotnym, że „nie sprzedawał swoich ideałów za doraźne korzyści”. Taka postawa św. Jana łączyła się jednocześnie z tym, iż wiele wymagał od ludzi go słuchających, ale przede wszystkim od siebie. I co najważniejsze - był w stanie sprostać owym wymaganiom, bowiem „źródłem jego siły było jego posłannictwo”. Ksiądz Biskup bardzo wyraźnie akcentował, że „silny charakter w połączeniu z uświadomionym posłannictwem daje zwartą osobowość, a prawdziwa wielkość człowieka polega na wierności powołaniu”. Stąd też nie należy się dziwić jakże pokornej postawie św. Jana oraz jego usunięciu się w momencie, gdy zaczął nauczać Jezus Chrystus.
Kończąc swe rozważania dotyczące kapłaństwa widzianego przez pryzmat postaci św. Jana, Ksiądz Biskup zauważył, że w dzisiejszych czasach szczególnie mocno potrzeba kapłanów świadomych swego powołania i siły z niego płynącej, a jednocześnie pokornych i gotowych nieść pomoc. Wsłuchując się w słowa Kaznodziei, warto uświadomić sobie, iż środowisko kapłańskie w gruncie rzeczy jest takie samo jak każde inne. W dniu święceń neoprezbiterzy usłyszeli: „Bądźcie jak św. Jan!”. Przy tej okazji należy pamiętać o tych kapłanach, którzy właśnie tak, jak nawołuje Biskup Andrzej, są świadomi swego powołania - świadomi daru, jaki otrzymali, a przy tym świadomi swej ludzkiej małości. Stwierdzenie: „jestem największym grzesznikiem” to niewątpliwie wyraz pokory. Zdanie „znowu mówiłem o sobie” określa to najlepsze, bo najbardziej ludzkie kazanie. Wyciągnięta dłoń i szczery uśmiech natomiast to znak gotowości przebaczania i pomocy każdemu, kogo Pan Bóg postawi na drodze. Należy zatem szukać tak właśnie mówiących kapłanów i stawiać ich za przykład, bo, jak pisze ks. Jan Twardowski: „Warto moknąć na deszczu na kogoś czekając,/ biec z laurką i kwiatem przez miasto jak zając,/ stać dla chorych w ogonku po jedną cytrynę,/ grzesznikom pozaświecać wszystkie łzy matczyne,/ kłaść się późno do łóżka, z kogutem się budzić/ gdy wszystkie nasze drogi prowadzą do ludzi”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu