Podstawową sprawą jest codzienna obecność przy chorych i z chorymi. Można powiedzieć, że odwiedzając chorych i rozmawiając z nimi, zabiera się połowę ich choroby. Oni nie potrzebują naszej litości czy użalania się. Chcą naszej miłości, okazywanej w normalnych i serdecznych rozmowach. To, czego chorzy najbardziej się boją, to łzy w oczach ich najbliższych. Czują się wtedy odpowiedzialni za nasz ból i powoli próbują od nas odchodzić. Odwiedzając pewnego chorego w domu, zastawałem go zawsze z głową odwróconą do ściany, leżącego nieruchomo. Jakby przebudzał się z jakiegoś letargu na wieść, że przyszedł ksiądz. Zawołanie przez chorego, skierowane do najbliższych w tym i księdza, jest zaproszeniem do spotkania, rozmowy. A w tym spotkaniu najważniejszą rzeczą jest wysłuchanie chorego i zaradzenie jego potrzebom. Z czasów pracy w szpitalu pamiętam, że niekiedy są to wręcz prozaiczne prośby: zakupienie karty telefonicznej, wysłanie listu, pozdrowienie kogoś znajomego o kontakt z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Przy pierwszym spotkaniu ten chory poprosił, żebym się wspólnie z nim pomodlił, później prosił o zakup ulubionej gazety. Kolejne wizyty u niego stawały coraz dłuższe. Bo tego brakowało z jego życiu - wspólnoty. Niestety zawiedli ci, z którymi był związany.
Z codzienną obecnością przy chorych i z chorymi związany jest niewątpliwie trud fizyczny i psychiczny. Patrząc na to z zewnątrz, ocenia się wszystko inaczej. Wystarczy tylko wzbudzić w sobie współczucie dla chorych, spróbować wejść w ich doświadczenie choroby i cierpienia, a wówczas zmienia się podejście. Inaczej postrzega się życie: głębiej, pokorniej, z większym szacunkiem, z łagodnością, z dobrocią, z nadzieją. To jest to, co chorzy dają nam - zdrowym w zamian za codzienną obecność przy nich. Nasz wielki rodak sługa Boży Jan Paweł II głosił Ewangelię cierpienia swoim życiem. Byliśmy tego świadkami wszyscy. Na papieskiej twarzy można było zauważyć zarówno radość, jak i ból, a także łzy, które ukradkiem wycierał. Pokazał nam piękno chorych i uczył szacunku dla cierpiących, spychanych na margines.
Pomóż w rozwoju naszego portalu