Nie możemy się pocieszać fałszywie tym, że w naszym kraju,
w naszym najbliższym otoczeniu jest mało albo w ogóle nie ma innowierców.
Trzeba nam żyć bardziej sprawami całego Kościoła, a ten jest jeszcze
ciągle bardzo podzielony. Zresztą czynny udział w modlitwie o jedność
wszystkich chrześcijan może nas skłonić do zadumy nad niedoskonałościami
naszego współżycia z bliźnimi w ogóle i na co dzień.
Naszej ekumenicznej trosce, w miarę żywej przez cały
rok, wyraz szczególny dajemy w Tygodniu Ekumenicznym. Niejeden z
nas zadaje sobie wtedy pytanie, jak mogło dojść do tak bolesnych
podziałów wśród ludzi, którzy mają przecież wspólnego Ojca w osobie
Boga Stwórcy wszechświata. Ludzie owi stanowili także specyficzną
jedność z Bogiem, bo zostali stworzeni na Jego obraz i podobieństwo.
Wszyscy pamiętamy, że na początku była jedność, albo dosłownie był
jeden człowiek. I to jemu właśnie źle było żyć samemu. Dlatego postanowił
Pan Bóg: "Dam mu pomoc podobną do niego" (Rdz 2, 18). O pomocy zaś
owej pierwszy mężczyzna tak się wypowiedział: "Ta dopiero jest kością
z moich kości i ciałem z mojego ciała" (Rdz 2, 23). Tak bliscy byli
sobie pierwsi ludzie. Na początku rzeczywiście była jedność.
Pierwszy upadek, pierwszy podział
Do pierwszego podziału doszło zaraz po upadku naszych prarodziców.
Przede wszystkim sami, dobrowolnie zrezygnowali z bliskości względem
Boga, na obraz i podobieństwo którego zostali stworzeni. Autor Księgi
Rodzaju notuje: "Mężczyzna i kobieta (...) skryli się przed Bogiem
wśród drzew" (Rdz 3, 8). To tragiczne odejście od Boga natychmiast
zaczęło wydawać zgubne owoce w postaci podziałów międzyludzkich.
Pierwszym z tych podziałów było swoiste zdystansowanie się Adama
od Ewy. Zapytany przez Boga, czy może spożywał owoc z drzewa zakazanego,
Adam odpowiedział: "To niewiasta, którą umieściłeś przy mnie, dała
mi owoc z tego drzewa" (Rdz 3, 11n). W słowach tych na uwagę zasługuje
nie tylko godna politowania próba obciążenia niewiasty całą odpowiedzialnością
za złamanie Bożego przykazania, lecz także zgłoszenie jakby lekkiej
pretensji pod adresem Boga samego. Bo czyż nie należy wyczuwać pretensji
w słowach: "Niewiasta, którą umieściłeś przy mnie..."?
Potem miało miejsce pierwsze bratobójstwo. Po dokonaniu
tej zbrodni Kain daje do zrozumienia, że w gruncie rzeczy nigdy nie
był mu bliski jego rodzony brat. Zapytany, co się dzieje z Ablem,
odpowiada, być może nawet nieco zirytowany: "Czyż ja jestem stróżem
mego brata"? (Rdz 4, 9). Tak się zaczęło. Krótką historię potomków
Kaina zamyka zdanie: "Jeżeli Kain ma być pomszczony siedem razy,
to Lamek [będzie pomszczony] siedemdziesiąt siedem razy" (Rdz 4,
24).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Przyczyny waśni
Przyczyny nieporozumień i krwawych wojen były różne: chęć dokonania
zemsty, dobra materialne, które mają to do siebie, że nigdy nie posiada
się ich pod dostatkiem, żądza władzy albo sławy - jak ta w przypadku
już przysłowiowego, ale przecież historycznego Herostratesa.
Mało kto chce być drugim, każdy pragnie być pierwszym,
najpotężniejszym, najsławniejszym. Każdy, kto znajdzie się na drodze
uniemożliwiającej osiągnięcie takich celów, jest uważany za wroga.
Tak potraktowano niejednego nawet skądinąd prawego reformatora obyczajów
ludzkich lub pewnych wypaczeń w postępowaniu nawet ludzi Kościoła.
Broniący się też często nie bywali bez winy. Nierzadko nakładały
się na to interesy osób trzecich. Mamy na myśli zwłaszcza władców
świeckich, włączających się niekiedy zbrojnie w czysto religijne
spory, co prowadziło, jak wiadomo, do długotrwałych wojen domowych.
O ducha dialogu
Uświadomienie sobie przyczyn tych podziałów i ciągłe pamiętanie
o nich może się przyczynić, przynajmniej w pewnym stopniu, do ich
usunięcia. Niektóre z tych przyczyn, przy odrobinie dobrej woli,
z dwu stron poróżnionego świata, dałyby się może wyeliminować. Temu
właśnie służą nasze coroczne ekumeniczne spotkania i wspólne modlitwy.
Modlić się zaś mamy w czasie wspólnych spotkań przede
wszystkim: o łaskę zrozumienia racji drugiego człowieka; o odwagę
w przyznawaniu się do własnych błędów, czego niejeden piękny przykład
dał nam Ojciec Święty przepraszający dosłownie cały świat za błędy
Kościoła; o Boże błogosławieństwo dla tych, względem których odruchowo
bywamy nieżyczliwi.
To bardzo ważne, żeby modlitwy były odprawiane podczas
spotkań wspólnych. Kościół bowiem, ze swej natury i z nazwy, jest "
wspólnym zwołaniem". Przyswojony przez wiele języków nowożytnych
grecki rzeczownik ekklesia czyli "kościół" pochodzi od czasownika
kaleo, który znaczy "zwoływać", "gromadzić". Razem, wspólnie jest
się bardziej Kościołem, niż w pojedynkę.
Przezwyciężyć ciasnotę serca
Tragizm podziałów chrześcijaństwa wyjątkowo boleśnie przeżywają
ostatni papieże, zwłaszcza Jan XXIII, Paweł VI i Jan Paweł II. Zwołany,
mimo podeszłego wieku papieża, Sobór Watykański II miał na celu -
jak Ojciec Święty sam mawiał - opatrzenie poranionego albo wręcz
porozdzieranego Ciała Chrystusa. Swoją postawą wobec także inaczej
wierzących zyskał sobie Jan XXIII miano "papieża dobrego". Niejednokrotnie
do jego stylu bycia nawiązywał także Paweł VI, za pontyfikatu którego
zaczęli się pojawiać w bazylice św. Piotra najwyżsi dostojnicy Kościoła
prawosławnego i przedstawiciele różnych odłamów protestantyzmu. Obecny
Papież swoją troską o jedność obejmuje już nie tylko całe chrześcijaństwo,
lecz także wielkie religie pozachrześcijańskie z judaizmem oraz islamem
na czele. To ten Papież chyba jako pierwszy nie wahał się wejść do
rzymskiej synagogi.
Wszystko to, czym żyje głowa Kościoła, nam również nie
powinno być obce, zwłaszcza gdy ten ostatni Papież tak się do nas
zwraca: "Wezwanie ut unum sint jest dla nas wiążącym poleceniem i
jednocześnie siłą, która nas wspomaga oraz zbawiennym napomnieniem
pozwalającym przezwyciężyć nasze lenistwo i ciasnotę serca" (Novo
millennio ineunte, 48).
Postanówmy więc włączyć się w dobre, autentycznie katolickie
przeżywanie Tygodnia Modłów Ekumenicznych. Weźmy sobie do serca także
tę oto zachętę Ojca Świętego: "Idźmy z ufnością naprzód, oczekując
z utęsknieniem chwili, gdy wraz z wszystkimi bez wyjątku uczniami
Chrystusa będziemy mogli wspólnie śpiewać pełnym głosem: "Oto jak
dobrze i jak miło, gdy bracia mieszkają razem" (Ps 133, 1).
Śródtytuły pochodzą od redakcji.