W dniach 23-25 listopada 2001 r. odbyły się w Bielsku Podlaskim
otwarte rekolekcje ewangelizacyjne zerowego stopnia Domowego Kościoła
Ruchu Światło-Życie. Wzięło w nich udział 47 osób, głównie z Bielska
Podlaskiego i Hajnówki. Były też małżeństwa z Nurca Stacji i Siemiatycz.
Jesteśmy we wspólnocie Domowego Kościoła Ruchu Światło-Życie
od września 1997 r., a od sierpnia 2000 r. zostaliśmy powołani do
posługi jako para rejonowa rejonu bielskiego. W tym roku podjęliśmy
się trudu zorganizowania rekolekcji ewangelizacyjnych dla małżeństw,
szczególnie początkujących w ruchu, ale także dla wszystkich, którzy
szukają bliskiego kontaktu z Bogiem. Głównym akcentem tych rekolekcji
było rozbudzenie życia wiary i modlitwy przez kontakt ze Słowem Bożym
oraz w oparciu przez doświadczenie braterskiej jedności i wspólnoty
w Eucharystii. Celem zaś było ukazanie miłości Bożej i zwrócenie
uwagi na doświadczenie tej miłości w życiu każdego chrześcijanina
na co dzień, gdy całkowicie odda siebie, swoje życie Chrystusowi.
Rekolekcje te prowadziły w konsekwencji, przez cztery rozmowy ewangeliczne
w małych grupach, do oddania przez uczestnika każdej dziedziny swojego
życia Chrystusowi i do całkowitego zawierzenia Mu.
W salkach katechetycznych przy parafii Matki Bożej z
Góry Karmel została urządzona kaplica, gdzie w odpowiednim nastroju
rozpoczynaliśmy dzień Jutrznią a kończyliśmy Apelem Jasnogórskim.
Tam też odbywały się wszystkie konferencje: Światło-Życie, Nowy Człowiek,
Nowa Wspólnota, Nowa Kultura.
Rekolekcje prowadziło małżeństwo z Węgrowa - Jadzia i
Szczepan Barbachowscy. W ich wypowiedziach i konferencjach szukaliśmy
słów dla siebie. Pełne ciepła, prostoty i mądrości konferencje i
pogadanki utwierdzały nas w przekonaniu o słuszności decyzji bycia
we wspólnocie dla dobra własnego i całej rodziny, a także o potrzebie
służenia innym, jak również o celowości organizowania takich spotkań.
Moderatorem na rekolekcjach był ks. Krzysztof Janowic,
który jest też naszym moderatorem rejonowym. Wsłuchując się w jego
słowa o roli Ruchu Światło-Życie w powstawaniu w nas nowego człowieka,
nowej kultury i wspólnoty uzmysławialiśmy sobie, że to wszystko jest
możliwe jedynie w łączności i jedności z Chrystusem oraz z tymi,
którzy w Niego wierzą. Przekonały nas jak potrzebne jest trwanie
we wspólnocie Domowego Kościoła.
Hasłem przewodnim naszych rekolekcji były słowa Ojca
Świętego Jana Pawła II: "Rodzino, wierz w to, czym jesteś, wierz
w swoje powołanie, ażeby być jasnym znakiem miłości Bożej". A oto
świadectwo jednego z uczestników rekolekcji - Krzysztofa Piotrowskiego:
Jeszcze gdy mówił mój przedmówca byłem pewny, że nie zdołam wykrztusić
z siebie żadnego słowa, choć mógłbym tyle powiedzieć. Przecież chciałem
już o tym powiedzieć na poprzednich rekolekcjach, ale zabrakło odwagi
- a może to było jeszcze za wcześnie. Teraz, gdy podał mi Pismo Święte
- coś "pękło". Początkowo chciałem je podać dalej, ale siedząca obok
mnie moja żona szepnęła mi: "Twoje świadectwo". Tak, tak, będę mówił
- odpowiedziałem jej.
Było to 20 lat temu, gdy miałem dokładnie 17 lat i 11
miesięcy. Byłem wtedy sportowcem i miałem bardzo dobre wyniki sportowe.
Biegałem na dystansie 3,5 i 10 km. Codziennie bardzo dużo ćwiczyłem,
biegałem 10-15 kilometrów dziennie. Gdy wyjeżdżałem na zawody w torbie
z dresami nie mogło zabraknąć różańca, a przed każdym startem wieczorem
klękałem by prosić Pana Boga o siły, o szczęśliwy start. Pewnego
marcowego popołudnia dostałem z klubu wiadomość, że zostałem powołany
do reprezentacji Polski juniorów młodszych na Mistrzostwa Świata
we Francji. Po kilku dniach wyjechaliśmy z trenerami do pięknej,
malowniczo położonej, małej miejscowości na Lazurowym Wybrzeżu. Wszystko
było piękne, niespotykane u nas drzewa, wspaniałe widoki. Czasami
zastanawiałem się czy to wszystko dzieje się naprawdę, a może to
tylko sen.
Po krótkim zapoznaniu się z kolegami z reprezentacji
oraz "wymianie" swoich rekordów życiowych uzmysłowiłem sobie, że
mam najgorszy. Pomyślałem sobie "Boże, co ja tu robię". Przypomniałem
sobie, że mam ze sobą różaniec - uspokoiłem się w duchu. Noc przed
startem był dla mnie wiecznością. Tak, muszę zaczekać aż wszyscy
pójdą spać, przecież nie widziałem, aby któryś z nich przed podróżą
przeżegnał się. Ja czyniłem to zawsze, tak mnie nauczyła moja Mama.
To Ona dała mi różaniec, który był moją siłą i ostoją. Z nim czułem
się bezpiecznie. Zrobiło się już późno i gdy wszyscy spali, wyciągnąłem
spod poduszki różaniec i zacząłem go odmawiać. Prosiłem Boga aby
nie być ostatnim, aby się nie ośmieszyć. Nie prosiłem Go o to, by
być pierwszym, ale modliłem się i prosiłem o siły.
Startowałem z najgorszej pozycji, a mimo tego bieg ukończyłem
na VI miejscu. Następny mój reprezentacyjny kolega był XII, kolejni
daleko, daleko w tyle. Nie mogłem w to uwierzyć, pokonałem przecież
mistrza Polski i wielu innych dobrych zawodników.
Wieczorem organizatorzy zaprosili wszystkich zawodników
na uroczysty bankiet. Stoły uginały się od różnych smakołyków, ciast,
wędlin, a wkoło było pełno wina i piwa. W pewnym momencie zauważyłem,
że wszyscy trzymają coś do picia - było to wino lub piwo, jak kto
chciał. Tylko ja stałem z talerzykiem i bez lampki wina. W pewnym
momencie podszedł do mnie któryś z kolegów: "No co, Ty nie pijesz
- chwytaj za coś" - "Tak, tak, już biorę" - odpowiedziałem. Postawiłem
talerzyk, wziąłem szklankę i nalałem sobie piwa. Przecież oni będą
się ze mnie śmiać, nie mogę być inny - tak, muszę wypić. Wtedy przypomniałem
sobie, że brakuje mi dokładnie 30 dni do 18 lat życia. Tyle było
wcześniej wyrzeczeń, tyle wytrzymałem. Nie, nie mogę tego zrobić,
to tylko 30 dni. Walczyłem ze sobą bardzo długo, powoli odszedłem
z tłumu i odstawiłem szklankę z piwem na bok. Tak będzie lepiej -
zaczekam, a oni nie muszą widzieć czy wypiłem, czy nie.
I chociaż od tamtej chwili minęło 20 lat to tutaj, na
rekolekcjach w Bielsku Podlaskim zrozumiałem, że Bóg wtedy wiedział,
że po zawodach nie zawiodę Go i dotrzymam przyrzeczenia, które złożyłem
w dniu mojej I Komunii św. Bóg dał mi siły by odnieść sukces i sławę.
I trzeba było czekać tyle lat, by uświadomić sobie, że Bóg oczekuje
od nas wyrzeczeń. Możemy Go prosić o wszystko, ale i sami musimy
Mu "coś" dawać w zamian. Wtedy dostałem od Niego tak wiele a prosiłem
o tak niewiele. Panie - dzisiaj dziękuję Ci za to. Teraz wiem, że
dzisiaj też oczekujesz od mojej osoby "czegoś", przecież mam Ci za
co dziękować. Dlatego dzisiaj, po tylu pięknych słowach pary prowadzącej
rekolekcje - Jadzi i Szczepana Barbachowskich, postanowiliśmy wraz
z moją żoną Haliną podjąć Krucjatę Wyzwolenia Człowieka, której głęboki
sens odkryliśmy na tych rekolekcjach. Od dziś, na naszym stole nie
będzie alkoholu, a Ty, Panie poprzez nasze wyrzeczenie wyzwalaj innych
ludzi z tego strasznego nałogu.
Całe rekolekcje bardzo przeżywaliśmy jako uczestnicy
ale przede wszystkim jako organizatorzy, lecz teraz, z perspektywy
czasu uświadomiliśmy sobie jak ważna jest służba innym, modlitwa
i bezgraniczne zaufanie Bogu.
Tą drogą chcemy również przekazać podziękowania ludziom
dobrej woli, którzy pomogli nam w zorganizowaniu tych rekolekcji
jak również za wsparcie materialne i finansowe.
Za czas przeżytych rekolekcji Chwała Panu.
Na czas Świąt Bożego Narodzenia życzymy wszystkim łaski
mocnej wiary, niezłomnej nadziei i nigdy nie gasnącej miłości Boga.
Obfite dary nieba, które Jezus przyniósł na świat, niech będą waszym
udziałem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu