Reklama

Anioły z przekrzywioną aureolą

Niedziela kielecka 17/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Dziarmaga: - Jak pracować dzisiaj z młodzieżą, dziećmi w wiejskiej parafii, jakim językiem do nich mówić?

Reklama

Ks. Jan Duda: - Najpierw zawsze chcę im pokazać, że warto mieć marzenia, ideały - czasami brakuje tego w życiu wiejskiej młodzieży. Muszą chcieć przezwyciężyć pewien marazm, aby uwierzyć we własne możliwości. Jak to osiągnąć? Może przykładami, bo one najlepiej przemawiają. Nawet przykładem życia kapłana; przykładem gości, których staramy się zapraszać na cykliczne niedzielne spotkania zwane „Wieczorami dla zakochanych”. Znacznie bardziej wymowne niż abstrakcja stają się przykłady z ich życia, nawet z sąsiedztwa, np. para staruszków, którzy pięknie przeżywają swoje małżeństwo. Bo młodzi ludzie w wioskach pytają o konkret. Stawiałbym także na odbudowywanie więzi rodzinnych, ukazywanie sensu bycia z rodzicami - służą temu m.in. rodzinne rajdy rowerowe. Co zaskakujące, w takich sytuacjach członkowie rodziny, którzy na co dzień mijali się jak cienie, wreszcie mogli się coś o sobie dowiedzieć. Bardzo ważne jest partnerstwo ze szkołą - tutaj współpraca z parafią jest oczywista, choćby dlatego, że uczę w szkołach. Mamy ich kilka w naszej parafii - Zespół Szkół im. W. Witosa (klasy technikum rolniczego i liceum), Gimnazjum im. S. Żechowskiego i szkoły podstawowe.
W sumie jest to na pewno kilkuset uczniów. A jakim językiem do nich mówić? Swoim własnym, prawdziwym. Młodzież nie lubi masek. Niezależnie od tego, czy jestem w sutannie, czy siadam na rower w szortach, pozostaję księdzem. Ale też nie jestem w stanie podać im gotowych recept na życie (czego może nieraz oczekują). Zawsze oczywiście poradzę, jak umiem najlepiej, ale decyzję muszą podjąć sami. Gdy miałbym podsumować moje krótkie doświadczenia duszpasterskie, to może za mało w tych parafialnych działaniach koncentracji na modlitwie na rzecz właśnie akcyjności?

- A zatem, jakie są te akcje w parafii Książ Wielki?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Nie sądzę, żeby były jakieś nadzwyczajne, chociaż rzeczywiście jest ich sporo. Są to wspomniane już niedzielne „Wieczory dla zakochanych” z udziałem gości, rodzinne rajdy rowerowe zwykle pod koniec roku szkolnego, Droga Światła z kaplicy w Zamku Wielopolskich do kościoła w rocznicę śmierci Papieża, czuwanie w wigilię Zesłania Ducha Świętego, kino pod chmurką, świąteczna paczka (akcja wolontariatu na Boże Narodzenie i Wielkanoc), piknik „Zostań Aniołem”, ministranckie mecze. Nie jest wielką sztuką to zorganizować, sztuką pozostaje, aby coś z tego wynikało. Wystarczy wziąć rzutnik multimedialny, prześcieradło wikarego i już można pokazać ambitny film - ale jak go przełożyć na percepcję dziewcząt i chłopców z Książa? Na ile organizowanie świątecznej paczki otworzy oczy na sąsiada i uruchomi wyobraźnię miłosierdzia?
Poza akcjami musi być, oczywiście, stała formacja, jak w każdym typowym modelu parafialnym. Młodzież przychodzi więc na spotkania scholki, wolontariatu, ministrantów, są także dwie grupy kręgu biblijnego.

- Czy propozycja duszpasterska może być konkurencyjna wobec innych?

- To byłby ideał, bo wtedy ten wachlarz możliwości skierowanych do młodego człowieka byłby rzeczywiście szeroki. Niestety, na terenie naszej gminy nie ma specjalnej świetlicy dla dzieci i młodzieży, czyli miejsca, gdzie mogliby spotykać się poza szkołą i parafią. Dawna mleczarnia wyremontowana z inicjatywy młodzieży i jej siłami nie spełniła oczekiwań, a to dlatego, że nie było odpowiedzi ze strony dorosłych, nie było etatów dla opiekunów czy instruktorów, którzy zajęliby się tą młodzieżą. Inicjatywa umarła śmiercią naturalną. Ze szkołami parafia współpracuje w sposób partnerski. Szansą na poszerzenie tych działań pozalekcyjnych są fundusze unijne.
Uważam, że jednak wszystko zaczyna się od domu rodzinnego. On najbardziej kształtuje młodego człowieka, dlatego niezastąpionym partnerem w procesie wychowawczym i formacji religijnej pozostają rodzice i w ogóle rodzina. A młodzież mamy naprawdę dobrą: stosunkowo niezepsutą, szanującą pracę swoją i innych (myślę o pracy w rolnictwie, oni w większości pomagają w gospodarstwach domowych), mającą naturalną potrzebę kontaktów z Bogiem. Nieraz im mówiłem, że są jak chodzące anioły, tylko z lekko przekrzywioną aureolą...

- Dziękuję bardzo za rozmowę.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szef Caritas Polska w Libanie: młodzi ludzie uważają papieża za symbol nadziei

2025-12-01 08:41

[ TEMATY ]

Caritas Polska

Papież Leon XIV

Leon XIV w Turcji i Libanie

młodzi ludzie

symbol nadziei

PAP

Młodzież oczekująca papieża Leona XIV w Annayi w Libanie

Młodzież oczekująca papieża Leona XIV w Annayi w Libanie

Szef misji Caritas Polska w Libanie i Syrii Dominik Derlicki powiedział PAP, że przyjazd papieża Leona XIV do Bejrutu budzi wiele nadziei i oczekiwań. Podkreślił, że młodzi ludzie oczekują przesłania pokoju, a za symbol nadziei w kraju zmagającym się z napięciami i ogromnymi trudnościami uważają papieża.

Podziel się cytatem - wyjaśnił Derlicki.
CZYTAJ DALEJ

1 grudnia - liturgiczne wspomnienie św. Karola de Foucauld

[ TEMATY ]

bł. Karol de Foucauld

youtube.com

bł. Karol de Foucauld

bł. Karol de Foucauld

1 grudnia Kościół wspomina w liturgii św. Karola de Foucauld (1858-1916), francuskiego zakonnika i misjonarza, pustelnika, który wiele lat spędził wśród muzułmańskich Tuaregów w Afryce Północnej.

Na krętych drogach życia Bóg pisze prostymi liniami. To powiedzenie dotyczy również Karola de Foucauld. W chwili, gdy zginął z rąk członków muzułmańskiej sekty sufickiej sanusijja 1 grudnia 1916 roku w oazie Tamanrasset, miał za sobą długą drogę, która prowadziła go z Francji do Algierii, Maroka, do Ziemi Świętej, Syrii, a wreszcie na algierską Saharę. Natomiast droga wewnętrzna wiodła go od przepełnionego wiarą dzieciństwa przez religijną obojętność do ponownego odkrycia wiary i życia pustelniczego. Dziś na jego dziedzictwo powołuje się ok. 20 różnych stowarzyszeń i zgromadzeń zakonnych.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Raï: Leon XIV nie przybywa do Libanu „z pustymi rękami”

Maronicki patriarcha kardynał Béchara Raï wyraża nadzieję, że wizyta Leona XIV zmieni serca ludzi i że jego orędzia dadzą krajowi niezbędny impuls do zmian - nawet poza papieską podróżą. Kardynał podkreślił, że Leon XIV nie przybywa do kraju „z pustymi rękami”, lecz ze słowami pełnymi pojednania, wsparcia i nadziei. „Dla mnie ta wizyta jest osobistym apelem, apelem do każdego z nas, Libańczyków, apelem o zmianę, o otwarcie nowego rozdziału: rozdziału pokoju, rozdziału nadziei, bo nie możemy żyć tak, jakby nic się nie stało” - powiedział patriarcha maronicki.

We wtorek w południe papież Leon XIV opuszcza Liban. W wywiadzie dla portalu Vatican News kard. Béchara Boutros Raï porusza również kwestię przyszłości po papieskiej wizycie, a w szczególności ryzyka, że ​​wszystko po prostu wróci do stanu sprzed wizyty. „Mamy nadzieję, że naród libański doceni wartość tej wizyty w Libanie, o którą prosił Ojciec Święty, ponieważ wie, że Liban przeżywa bardzo, bardzo krytyczny moment polityczny i, jak mawiają po arabsku, «bije w bębny wojny»” - powiedział patriarcha.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję