Czy można zapisać dziecko do szkoły zanim się urodzi? Okazuje się, że nie jest to pomysł absurdalny. Do takiej sytuacji doszło 12 kwietnia w jedynej szkole katolickiej działającej w Toruniu. Tego dnia w Szkole Podstawowej i Gimnazjum Towarzystwa Salezjańskiego, usytuowanych na toruńskich Wrzosach, odbyły się „drzwi otwarte”. Z możliwości zapoznania się z osiągnięciami uczniów oraz ze stosowanymi w placówce metodami nauczania i wychowania skorzystało wielu rodziców, zainteresowanych zapisaniem dzieci do tej szkoły.
Trzeba przyznać, że nauczyciele i uczniowie szkoły salezjańskiej podeszli do organizacji dnia z dużym rozmachem. Poszczególne pracownie tętniły życiem: trwały w nich pokazy doświadczeń z chemii i fizyki, w pracowni informatycznej można było skorzystać z szerokiej gamy możliwości nowoczesnych komputerów firmy Apple, w sali historycznej uczniowie prezentowali elementy rycerskiego rynsztunku, a dla dzieci prawdziwym hitem okazały się elementy wyposażenia pracowni biologicznej - szkielet i naturalnej wielkości model wnętrza ludzkiego tułowia.
Sekretariat przeżywał oblężenie...
Reklama
Głównym punktem programu było spotkanie dyrektora szkoły ks. Mariusza Witkowskiego z gośćmi - rodzicami i dziećmi. W szkolnej auli zasiadło grubo ponad 100 osób. W skierowanej do nich wypowiedzi Ksiądz Dyrektor nakreślił główne zasady salezjańskiego systemu wychowawczego. Następnie uczniowie przedstawili bogaty program artystyczny, owoc ich wysiłków i starań nauczycieli. Nie zabrakło scenek odegranych po angielsku i niemiecku, tych bowiem języków uczniowie toruńskiej szkoły katolickiej uczą się już od pierwszej klasy.
Następnie goście ruszyli do klas; oglądali wyposażenie (a pod tym względem, zwłaszcza szkoła podstawowa, może się niejednym pochwalić...), mieli okazję, by porozmawiać z nauczycielami lub przyjrzeć się prowadzonym lekcjom otwartym.
Kto wie jednak, czy najbardziej obleganym miejscem tego dnia nie był... sekretariat szkoły, gdzie można było uzyskać informacje na temat warunków przyjęcia i pobierania nauki. Uformowała się długa kolejka, w której bynajmniej nie przeważali rodzice tegorocznych siedmiolatków. Trzeba bowiem podkreślić, że nabór na rok szkolny 2008/2009 już się zakończył. 1 września naukę w dwóch oddziałach rozpocznie czterdziestu pierwszaków, dla takiej samej grupy zabrakło miejsca. Zapisy na przyszłe lata sięgają już 2015 r., a tego dnia padł rekord - jeden z odwiedzających poprosił o „zaklepanie” miejsca dla wnuczka (a może wnuczki?), który miał się lada dzień... urodzić!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
System zapobiegawczy św. Jana Bosco
Założyciel Towarzystwa Salezjańskiego, św. Jan Bosco (1815-1888), wyróżnił dwa przeciwstawne systemy wychowawcze - represyjny i zapobiegawczy. Pierwszy sprowadza się do tego, że wychowawca ogłasza podopiecznym obowiązujący regulamin, a potem ogranicza się tylko do wykrywania przekroczeń oraz karania ich; jest zawsze surowy i z zasady unika wszelkiej zażyłości z młodzieżą, a nawet wyraźnie izoluje się od niej. System zapobiegawczy również rozpoczyna proces wychowywania od podania do wiadomości regulaminu; na tym jednak podobieństwa się kończą. Wychowawca nie pozostawia podopiecznych samym sobie, lecz roztacza nad nimi nieustanną opiekę, udziela im rad i upomina z miłością, stając na drodze wszelkim zagrożeniom mogącym wpłynąć na ich postępowanie. „Zapobieganie”, stanowiące fundament systemu, należy rozumieć pozytywnie jako oddalanie niebezpieczeństw, sytuacji przekraczających siły młodego człowieka i wskazywanie drogi, jaką ma postępować.
Ks. Bosco, który wychodził z założenia, że lepiej zło zatrzymać z dala, niż naprawiać je, kiedy zaistniało, oparł swój system na trzech elementach: rozumie, religii i miłości wychowawczej. Pierwszy z nich oznaczał dostosowanie wychowania do rzeczywistych warunków życia młodzieży, odwoływanie się do jej faktycznych doświadczeń, a także zdrowy rozsądek i rzeczowość w procesie wychowawczym. Aspekt religijny akcentował, że Bóg jest obecny oraz działa w życiu każdego wychowanka, przeciwstawiał się neutralności i nijakości światopoglądowej, a zarazem przestrzegał przed ukazywaniem zdeformowanego obrazu Chrystusa. Miłość wychowawcza oznaczała serdeczne, pełne ciepła podejście do wychowanka, tak aby nie tylko był kochany, lecz również o tym wiedział. Łatwo zauważyć tu ogrom wymagań postawionych przed wychowawcą; nieprzypadkowo ks. Bosco stwierdził, iż wychowawca to „osoba całkowicie poświęcona dla dobra swych uczniów”. Wychowanie - według jego słów - to sprawa serca, a nie tylko problem do rozwiązania. Nie sposób zatem mówić o wychowaniu tam, gdzie brakuje miłości.
Charakterystyczną cechą systemu była integralność celów. Ks. Bosco zwierzał się wychowankom: „Zapewniam was, że każdego dnia polecam was Bogu we Mszy św., prosząc dla każdego z was o zdrowie, mądrość i świętość”. Zapewnić chłopcom harmonijny rozwój fizyczny, intelektualny, duchowy, uczynić ich uczciwymi obywatelami oraz dobrymi chrześcijanami, dać im „chleb, pracę i niebo” - program ten po ponad 100 latach uderza trafnością i aktualnością.
Dlaczego warto uczyć się „u salezjanów”?
Najlepszy nawet system wychowawczy weryfikują ludzie. Do toruńskiej szkoły salezjańskiej nie chodzą same „anioły”. Uczniowie stawiają nauczycielom wysoko poprzeczkę, zarówno na polu oddziaływania intelektualnego, emocjonalnego, jak i duchowego. Niezależnie jednak od wszelkich wyzwań i trudności jest to szkoła, która stwarza swoim uczniom niepowtarzalną szansę integralnego rozwoju osobowości. Stosunkowo niewielkie liczebnie klasy (maksymalnie 20 osób), doświadczona kadra pedagogiczna, coraz lepsze wyposażenie w pomoce dydaktyczne, indywidualne podejście do każdego dziecka, gwarancja, że nie pojawią się problemy związane ze stosowaniem przemocy - oto niektóre tylko walory salezjańskiej placówki. Jak przystało na instytucję katolicką, szkoła daje też uczniom niepowtarzalną szansę rozwoju żywej wiary; rytm codzienności wyznaczają nie tylko klasówki, powtórzenia wiadomości, różnego rodzaju imprezy (a jest w czym wybierać...), lecz również obchody roku liturgicznego, wtorkowa Msza św., codzienne „słówko” - poranna modlitwa społeczności szkolnej połączona z krótkim opowiadaniem, zachętą ku dobremu.
Poszukując hasła promującego szkołę, uczniowie przygotowali plakat zatytułowany: „U NAS JEST BOSCO...”. I coś w tym chyba jest...