Reklama

Na rowerach do Lourdes

Ponad miesiąc spędzili na rowerze. Ich celem było słynące z wielu uzdrowień francuskie Sanktuarium Maryjne w Lourdes. Tam w Grocie Massabielskiej, gdzie małej dziewczynce objawiła się Matka Boża, pielgrzymi przedstawili intencje parafian z kościoła pw. św. Jana Chrzciciela w Legnicy.

Niedziela legnicka 25/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trasa wiodła przez Czechy, Niemcy do Francji. Dziennie mieli do pokonania ok. 150 km. Jechali w 30-stopniowym upale i w ulewnym deszczu. Pokonywali górskie podjazdy i podziwiali piękne krajobrazy. Jak mówią - to była wyprawa ich życia. Nigdy nie spodziewali się, że na trasie może ich spotkać tyle niespodzianek. Pokonali blisko 3 tysiące kilometrów, są zmęczeni, ale szczęśliwi, że udało się dotrzeć do celu i szczęśliwie wrócić do domu.
Szefem wyprawy był Marek Śledź z Legnicy (47 lat), który podkreśla, że to była pielgrzymka zawierzenia Opatrzności Bożej: - Tego, co nas spotkało na trasie, nie mogliśmy ani zaplanować, ani tym bardziej przewidzieć. Awaria samochodu, zagubienie samochodu, nie widzieliśmy się z kierowcą przez cały dzień. Proszę sobie wyobrazić zjazdy, zakręty, serpentyny górzyste, samochód obciążony, my chcemy być w Nevers, szybciej postanawiamy jechać sztafetą, czyli 100 km i zmiana, odmawiamy różaniec. Po zakończeniu modlitwy, nagle droga staje się płaska i strzela opona w przednim kole w samochodzie. Gdyby to miało miejsce kilka metrów wcześniej, myślę, że dziś nie rozmawiałbym z Panią. Mieczysław i Marian to byli spece od nawigacji, mapy komputerowe w skali 1:1000000 okazały się zbędnym balastem, na rower były za mało szczegółowe. Niektóre odcinki jechaliśmy w ciemno, nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy i dokąd dojedziemy. Wszystko zawierzyliśmy Matce Bożej. Bez modlitwy wracalibyśmy do domu na drugi dzień po rozpoczęciu pielgrzymki. To nie było tak, że wsiedliśmy na rower i pojechaliśmy, podczas tej wyprawy każdy coś z siebie ofiarował - dodaje.
Marian Kuruc z Legnicy (40 lat) najmłodszy uczestnik pielgrzymki przyznaje, że jest bardzo zmęczony, ale jednocześnie szczęśliwy, opalony, najważniejsze, że udało się dotrzeć do celu. Dalej jest pod wrażeniem tego, co w Lourdes zobaczył.
Mieczysław Kupczyk z Katowic (62 lata) to weteran takich wypraw. Był już dwa razy w Rzymie, teraz przyszedł czas na Lourdes. Marzyłem o tej pielgrzymce od kilku lat i wreszcie się udało. A na trasie różnie bywało, jednak jechaliśmy zdani tylko na siebie, nocleg mieliśmy tam, gdzie zastała nas noc, czasem była to plebania, czasem parking lub kemping, a nierzadko nocowaliśmy pod gołym niebem, nawet obok autostrady. Mieliśmy samochód, który wiózł nam bagaże, to była dla nas wielka ulga.
Za kierownicą samochodu siedział Zbigniew Sergiel (63 lata). - Przez szyby auta podziwiałem moich kolegów, którzy metr po metrze wspinali się na górskich podjazdach. Ja z ledwością „dwójką” wjeżdżałem, a oni w pocie czoła, dzielnie pokonywali te odcinki bez zsiadania z roweru. Podczas pielgrzymki zadaniem Zbigniewa było przygotowywanie posiłków, szukanie miejsc na nocleg - jak sam przyznaje, to nie był poważny wysiłek, ale z satysfakcją człowiek to robił, bo wiedział, że ktoś na mnie liczy - podkreśla. Zbigniew chyba najbardziej z nas przeżył tę wyprawę, bo był sam, my jechaliśmy w grupie - dodaje Marek.
Antoni Nowak z Mikołowa (60 lat) na pielgrzymkę wybrał się na „huśtającym” rowerze. - Koledzy doradzali mi, abym sprawił sobie inny, lepszy, ale ja uparłem się i jak widać udało się - śmieje się Antoni. Antek to była dusza towarzystwa - przyznaje Marek Śledź - nawet w trudnych sytuacjach potrafił rozweselić nas, swoją gwarą i rozładować napiętą sytuację.
Mieczysław Kupczyk z Katowic (62 lata) - pielgrzymi nazwali go „pechmanem”. Już na początku wyprawy w Czechach miał wypadek, rozbity kask, ale cały potłuczony jechał dalej. Mało tego, wszystkie zapasowe opony, które zabraliśmy ze sobą, a było ich siedem, on przebił. Człowiek od pecha po prostu - śmieje się szef wyprawy. W Lourdes zachwyciło Antoniego morze ludzi, którzy płynęli do Groty Massabielskiej - miejsca objawień maryjnych.
Jan Gregoraszczuk z Legnicy był najstarszym uczestnikiem pielgrzymki rowerowej do Lourdes. Ma 65 lat, ale jak przyznaje Marek Śledź, wszyscy go podziwiali. Człowiek z astmą, na co dzień praktycznie nie jeździ na rowerze, a na pielgrzymce pokonał całą trasę. - W najtrudniejszych chwilach towarzyszyła nam modlitwa. Bez niej nie dotarliśmy do Lourdes - mówią rowerowi pielgrzymi. Byliśmy w grupie, nie było się czego obawiać, było nas w końcu siedmiu wspaniałych - śmieje się Antoni Nowak. Rowerowi pielgrzymi wrócili z Lourdes, ale już planują kolejną wyprawę. Tym razem chcą wyruszyć do Sanktuarium Maryjnego w portugalskiej Fatimie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kapłaństwo - dar Jezusa dla Kościoła

Niedziela legnicka 4/2004

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Karol Porwich/Niedziela

Bóg dał światu wielki dar kapłaństwa. On sam wybiera tych, którzy stają się ministrami Jego nieskończonej miłości, którą przekazują wszystkim ludziom. Jezus Chrystus, zanim powrócił do Ojca, ustanowił sakrament kapłaństwa, aby na zawsze zapewnić obecność kapłanów na ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Msza Krzyżma. W Chrystusie wzrastamy i przynosimy owoce

2024-03-28 13:30

Archikatedra lubelska

Kapłani są namaszczeni i posłani, aby głosić Chrystusa i dawać świadectwo Ewangelii słowem i życiem - powiedział abp Stanisław Budzik.

CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował, ale jej ślady nosił na ciele

2024-03-28 23:15

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

św. o. Pio

Wydawnictwo Serafin

O. Pio

O. Pio

Mistycy wynagrodzenia za grzechy są powołani do wzięcia w milczeniu grzechów i cierpienia świata na siebie, w zjednoczeniu z Jezusem z Getsemani. Rzeczywiście, Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował i boleśnie przeżywał, ale jej ślady nosił na własnym ciele, aby w zjednoczeniu ze swoim Boskim Mistrzem współdziałać w wynagradzaniu za ludzkie grzechy. Jako czciciel Męki Pańskiej chciał, aby i inni korzystali z jego dobrodziejstwa.

„Misterium miłości. Droga krzyżowa z Ojcem Pio” to rozważania drogi krzyżowej, które proponuje nam br. Błażej Strzechmiński OFMCap - znawca życia i duchowości Ojca Pio. Rozważania każdej ze stacji przeplatane są z fragmentami pism Stygmatyka. Książka wydana jest w niewielkiej, poręcznej formie i zawiera także miejsce na własne notatki, co doskonale nadaje się do osobistej kontemplacji Drogi krzyżowej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję