Reklama

Natchnienie przychodzi z wiary

W latach 2001-2007 studiował w Rzymie na Papieskim Uniwersytecie „Gregorianum”. Napisał doktorat z teologii fundamentalnej: „Mistyka otwartych oczu wg J. B. Metza. Doświadczenie Boga jako doświadczenie świata”. Z ks. dr. Mariuszem Karasiem rozmawia Piotr Lorenc

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Lorenc: - Obok obojętności religijnej, zaniedbania praktyk religijnych modnym w naszym społeczeństwie staje się coraz bardziej prąd ateistyczny. Czy można powiedzieć, że jest to zjawisko masowe, znaczne?

Ks. dr Mariusz Karaś: - Bardzo nie podoba mi się określenie „masowe”, zwłaszcza w odniesieniu do religii i praktyk religijnych. Ateizm wyrasta z obojętności religijnej człowieka, jest pewną formą „zabijania” sumienia u tych, którzy próbują usprawiedliwić swoją religijną obojętność. Myślę, że tu nie można mówić o masowości. Ta masowość charakteryzowała system myślenia, który odszedł już do historii, a którego pozostałości dostrzegamy również i dzisiaj. Myślę, że w kwestiach religii niektórzy przeciwnicy i zagorzali krytycy tego, co religijne próbują sacrum, czy też profanum przypisać pewną terminologię z czasów przeszłych. Jest to wygodne. Dzisiaj dostrzegamy w kwestiach wiary pewną postawę, którą jest, niestety, przejawem mody. Pierwszą książka, którą kupiłem (czego zresztą żałuję) po powrocie z Włoch do Polski, była pozycja „sztandarowego” na zachodzie ateisty Richard’a Dawkinsa „Bóg urojony”. Do zakupu zmusiła mnie sytuacja: dialog z maturzystami, którzy wielokrotnie w dyskusjach na temat Boga i religii powoływali się właśnie na tę pozycję. Po lekturze byłem zdegustowany i rozczarowany - językiem, treścią, przebijającym się fanatyzmem antyreligijnym. Młodzi ludzie odwoływali się do treści, których, myślę, do końca nie rozumieli. I tak jest bardzo często. I to jest chyba moda. Tylko niektórzy coś „łapią”, a inni po prostu nie chcą odstawać. Nie jestem więc pesymistą, nawet jeśli badania statystyczne pokazują (Instytut Statystyki Kościoła), że w latach 1988-1998 procent młodych deklarujących się jako „wierzących” spadł z 61 do 57 procent, natomiast jako „głęboko wierzących” z 17 do 10 proc. Ci ostatni pewnie poddali się „fali”, a do tych pierwszych jakoś nie dotarliśmy… To jest problem.

- Szczególnie trend ten narasta w dużych miastach i wśród ludzi młodych - wkraczających w dorosłość i w średnim wieku - zajętych karierą?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Spadek praktyk religijnych wśród młodych jest widoczny gołym okiem. Średnia krajowa mówi o 10 proc., natomiast w dużych miastach mówi się o spadku nawet 30-procentowym. To już jest niepokojące. Duże miasto zawsze ma coś do zaoferowania i, niestety, Bóg w takich „zawodach” przegrywa. Myślę, że trzeba się zastanowić, co zrobić, by stał się On na nowo „atrakcyjny”. Nie chodzi o to, by „ubierać” Go w kolorowe papierki, bo bardzo często za tym, co błyszczące i kolorowe kryje się „tandeta”. Trzeba przekonać młodych do sensowności wiary i do tego, że nie muszą się jej wstydzić: najpierw przed rówieśnikami, a potem przed starszymi. Wiarę i moją religijność można pogodzić z dobrą zabawą, wypoczynkiem i karierą… Jedno drugiemu nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie - pomaga. Oczywiście, pod warunkiem, że chce się być uczciwym. A to dzisiaj dla wielu nie jest już tak oczywiste.

- Trudno nie zapytać o przyczyny ateizmu?

- Jest ich wiele. O jednej już powiedziałem - to obojętność, która przeradza się w ateizm. Większość tzw. przeciętnych ateistów nie odwołuje się do żadnych podstaw naukowych tego prądu filozoficznego. Ateistyczne myślenie rodzi się na gruncie traumatycznych doświadczeń - tych w domu, w szkole i na ulicy. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że ponad 90 proc. naszego społeczeństwa to wierzący, a na pewno ludzie ochrzczeni, to w każdym smutnym doświadczeniu bierze udział lub jest za nie odpowiedzialny ktoś, kto „naznaczony” jest wiarą. Do tego jeszcze „umiejętna” manipulacja potężną bronią, jaką są środki masowego przekazu i mamy gotowego „ateistę”, który nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co to oznacza. Na bieżąco śledzę informacje w prasie czy Internecie i jako ksiądz zawsze zwracam uwagę na doniesienia związane z Kościołem. Są serwery, które wręcz przeganiają się w wyszukiwaniu tego, co „brudne”. Po co? Czy naprawdę potrzebujemy takich wiadomości? Może niektórzy, którzy lubią „paplać” się w błocie, tego potrzebują. Sami nie chcą być brudni, bo odstają od reszty. I chlapią… Zresztą zło zawsze było bardziej krzykliwe. Trzeba na nowo uzmysłowić sobie te prawdę.

Reklama

- Czy u nas oprócz konsumpcyjnego stylu życia, pogoni za sukcesem jedną z przyczyn ateizmu nie jest marksistowska krytyka religii?

- Myślałem, że już wyszło z mody określenie „marksistowska krytyka religii”. Według tej „krytyki”, każda religia - nie tylko chrześcijańska, to system fałszywych poglądów stanowiących odzwierciedlenie bezsilności człowieka wobec przyrody i wobec rzeczywistości społecznej. To „opium ludu”. Podstawą nakreślonej przez Marksa teorii religii było stwierdzenie, że religia stanowi formę świadomości społecznej. A świadomością można manipulować. Tylko dlaczego ma to robić Kościół, a nie socjalizm? Ciekawym jest, że wszyscy ci, którzy krytykowali lub krytykują jakąkolwiek religię, próbują ją zepchnąć na margines życia, „wyalienować” z realnej rzeczywistości, w której żyje człowiek. By osiągnąć ten cel, posługują się nawet brutalnymi metodami. Myślę, że dzisiaj jedyną obroną na takie „krytyczne” i „marksistowskie” podejście do religii, jest pokazanie, że religia i wiara w Boga są wpisane w życie człowieka, a ktoś, kto tego Boga wyrzucił ze swojego życia, wcale nie musi poprzez atak i krytykę pokazywać, że wszyscy się mylą i błądzą, a tylko on ma rację. Potrzebne jest dziś świadectwo wiary. Czynienie innych uczniami nie następuje poprzez wykłady, lecz przez pokazywanie życiem, postępowaniem, sposobem bycia, zachowania się, co znaczy być uczniem Chrystusa. Chrześcijaninem jest się nie tylko w niedzielę, ale każdego dnia.

- Jak Kościół, parafie mogą przeciwstawić się tendencją ateizującym?

- Wiara naszych rodaków kryje sobie wiele paradoksów. Jest rozdźwięk pomiędzy deklarowaną wiarą, a respektem dla norm moralnych i praktycznym ich zastosowaniem. Badania statystyczne mówią, że 92 proc. Polaków przyznaje się do wiary, uważa się za wierzących. O jeden procent mniej wierzy w istnienie osobowego Boga, a tylko 69 proc. wierzy w życie wieczne. Największym chyba jednak paradoksem jest deklaracja niektórych: „Jestem wierzącym, ale niepraktykującym”. Myślę, że dziś trzeba pokazać, że wiara i życie wcale nie muszą się rozmijać. By to osiągnąć, trzeba jednak konsekwencji i ze strony księży jak i świeckich. Nie wystarczy już tylko krytykować czy krzyczeć albo załamywać ręce. Trzeba wyjść z kościołów czy szkół, gdzie się katechizuje, by „ściągnąć” tych, którzy nie czują potrzeby, albo zatracili sens wiary w Boga….

- Co ze wspólnotami religijnymi i ich propozycjami?

- Myślę, że trzeba bardziej zaktywizować grupy, które przecież są i działają w naszych kościołach. Marcin Przyciszewski w artykule „Kondycja Kościoła w Polsce” („Życie Duchowe, Lato 55/2008), pisał, że trzeba „obudzić olbrzyma”. Miał na myśli właśnie świeckich. Księża muszą w Kościele zajmować nie tylko miejsca liderów, ale asystentów, a więc tych, którzy będą uruchamiać „energię świeckich”. Grupy, które działają w kościołach skupiają w swych szeregach ludzi, którzy na co dzień borykają się z prozaicznymi problemami, wyzwaniami, o których my, księża, często nie mamy nawet pojęcia. Albo wiemy o nich tylko po części z konfesjonału. Trzeba umiejętnie towarzyszyć ludziom mającym problemy, zagubionym i pogrążonym w beznadziejności. Kapłan dzisiaj nie musi znać się na betonie i na budowie kościoła. Musi znać się na ludziach, na psychice człowieka. I to wymaga od niego nieustannej formacji, nawet po seminarium. Jeśli jej nie będzie, to będzie słabo orientował się w życiu codziennym, w tym co pozytywne. Skupi się na „antywartościach”. Ludzie, którzy przychodzą do kościoła, mają czasami już dość krytyki, wytykania błędów. Chcą usłyszeć coś pozytywnego, coś co doda im siły i pozwoli trwać przy Bogu do następnej niedzieli, pośród szarzyzny dnia codziennego. Jeśli tego nie usłyszą, to łatwo mogą się zniechęcić, łatwo się mogą się zbuntować. Pozytywnie patrzmy na świat i umiejmy w nim - takim jakim jest - dostrzec działającego Boga i pokazać Go ludziom.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa sosnowieckiego przez bp. Artura Ważnego

2024-04-25 15:40

[ TEMATY ]

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

diecezja.sosnowiec.pl/ks. Przemysław Lech, ks. Paweł Sproncel

- Pokój wam wszystkim, którzy trwacie w Chrystusie – słowami z 1 Listu św. Piotra Apostoła bp Artur Ważny pozdrowił wszystkich zebranych na auli w Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu. W spotkaniu, które odbyło się przed południem 25 kwietnia br. wziął udział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej oraz pracownicy instytucji diecezjalnych, m.in.: kurii, sądu biskupiego, archiwum, Caritasu i mediów diecezjalnych.

To pierwsza oficjalna wizyta biskupa nominata na terenie diecezji sosnowieckiej. Bp Ważny miał więc okazję do wstępnego zapoznania się z pracownikami lokalnych instytucji kościelnych.

CZYTAJ DALEJ

Matka Boża Dobrej Rady

[ TEMATY ]

Matka Boża

pl.wikipedia.org

Matka Bożej Dobrej Rady. To tytuł nadany Najświętszej Maryi Pannie w celu podkreślenia Jej roli jako pośredniczki i wychowawczyni wypraszającej u Boga oświecenie w trudnych sytuacjach. Jej wspomnienie w kalendarzu katolickim przypada 26 kwietnia.

Podstawę kultu Matki Bożej Dobrej Rady stanowią teksty biblijne z ksiąg mądrościowych zastosowane do Najświętszej Maryi Panny, a także teologiczne uzasadnienia św. Augustyna, św. Anzelma z Canterbury i św. Bernarda z Clairvaux o Matce Bożej jako pośredniczce łask, zwłaszcza darów Ducha Świętego. Na początku naszego wieku papież Leon XIII włączył wezwanie „Matko Dobrej Rady” do Litanii Loretańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: Msza św. w 10. rocznicę kanonizacji Jana Pawła II

2024-04-26 15:32

[ TEMATY ]

Watykan

rocznica

św. Jan Paweł II

Monika Książek/Niedziela

27 kwietnia, przypada 10. rocznica kanonizacji św. Jana Pawła II. Z tej okazji o godzinie 17.00 w bazylice św. Piotra w Watykanie zostanie odprawiona uroczysta Msza święta. Przewodniczyć jej będzie kard. Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego. Homilię wygłosi wygłosi kard. Angelo Camastri, emerytowany archiprezbiter bazyliki watykańskiej. Wśród koncelebransów będzie kard. Stanisław Dziwisz, długoletni sekretarz kard. Karola Wojtyły-papieża Jana Pawła II.

O zbliżającej się rocznicy kanonizacji przypomniał kilka dni temu papież Franciszek. Podczas środowej audiencji ogólnej 24 kwietnia Ojciec Święty pozdrowił Polaków, mówiąc:

„W przyszłą sobotę przypada 10. rocznica kanonizacji św. Jana Pawła II. Patrząc na jego życie widzimy, do czego może dojść człowiek, kiedy przyjmie i rozwinie w sobie Boże dary: wiary, nadziei i miłości. Pozostańcie wierni jego dziedzictwu. Promujcie życie i nie dajcie się zwieść kulturze śmierci. Za jego wstawiennictwem prośmy Boga o dar pokoju, o który on jako papież tak bardzo zabiegał”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję