Reklama

Ofiary mszalne (2)

Niedziela włocławska 9/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak powiedziano wyżej, instytucja ofiar mszalnych jest godziwa ( kan. 945 § 1), a nawet podkreśla się jej dobroć (kan. 946). Cały czas jednak pojawiają się jednak pewnego rodzaju niebezpieczeństwa nadużyć. Eucharystia jest zaś tego rodzaju rzeczywistością, że należy bardzo mocna dbać o wyeliminowanie jakichkolwiek nieprawidłowości w tej materii. Dlatego kan. 947 stwierdza: od ofiar mszalnych należy bezwzględnie usuwać wszelkie pozory transakcji lub handlu. Przepis ten nie dotyczy jedynie kapłanów, ale wszystkich wiernych. Dalsze ukonkretnienie tego zapisu znajdziemy w kan. 951, w świetle którego kapłan może zatrzymać dla siebie tylko jedna ofiarę z jednej Mszy św. dziennie. Natomiast kan. 952 przewiduje ustalenie orientacyjnej wysokości ofiary mszalnej przez synod prowincjalny lub zebranie biskupów prowincji.

Zakaz jakichkolwiek pozorów transakcji sprawia, że nie można np. zbierać ofiar mszalnych w kraju, gdzie wartość waluty jest wyższa, następnie przekazywać do kraju, gdzie kurs waluty jest niższy, a nadwyżkę zatrzymywać dla siebie. Nadużyciem jest również zbieranie intencji i ofiar mszalnych dla kogoś w zamian za jakąś część tych ofiar. Gdy faktycznie ma miejsce niegodziwe czerpanie zysków z ofiar mszalnych, ten który się tego dopuszcza, duchowny czy też świecki, powinien być ukarany cenzurą lub inna sprawiedliwą karą (zob. kan. 1385).

Każda ofiara złożona przez wiernego i przyjęta przez przyszłego celebransa zobowiązuje do aplikowania Mszy św. w intencji określonej przez tego wiernego (kan. 948). Należy odprawić oddzielnie Mszę św. w każdej intencji, którą się przyjęło. Prawodawca kościelny nie dopuszcza pod żadnym pozorem kumulacji ofiar mszalnych. Jeśli została złożona jedna ofiara w jednej intencji, celebrans zobowiązany jest do odprawienia jednej Mszy św. Jeśli jest trzydzieści ofiar w jednej intencji (np. za zmarłego z racji pogrzebu), kapłan jest zobowiązany odprawić trzydzieści Mszy św. w tej jednej intencji. Nie może redukować Mszy św., czy też dołączać do nich innych intencji.

Kto akceptuje ofiarę, zobowiązany jest według sprawiedliwości do odprawienia Mszy św. w tej intencji, którą przyjął, nawet gdyby ofiara była niewielka. Kapłan nie może dyspensować się od tego rodzaju zobowiązania. Nie można także - w myśl instrukcji Penitencjarii Apostolskiej z 15 lipca 1984 r. - przyjmować fałszywego kryterium, według którego wystarczy przeznaczyć ofiarę mszalną na dobry cel, np. na misje, aby czuć się zwolnionym z jej odprawienia. Cel nie uświęca środków. Nie wolno również łączyć ofiar mszalnych, by w ten sposób osiągnąć jakąś większą sumę, np. na remont czy budowę kościoła. Podobnie sprawa wygląda z łączeniem ofiar w celu osiągnięcia zwyczajowej wysokości ofiar na danym terenie.

Innym niebezpieczeństwem związanym z ofiarami mszalnymi są tzw. Msze św. zbiorowe (kolektywne), czyli sprawowanie jednej Mszy św. w wielu intencjach od kilku ofiarodawców. Ofiary wówczas mogłyby być niższe, ale kapłan czyniłby zadość tym ofiarom sprawując tylko jedną Mszę św. Niektórzy kapłani łączą intencje i ofiary mszalne. Najczęstszym powodem takiej praktyki jest duża ilość intencji mszalnych. Wierni pragną, aby w ich intencjach była odprawiona Msza św. w danym miejscu czy też w określonym dniu. Kapłani zaś nie są w stanie sprostać tym wymaganiom, dlatego wprowadzają Msze św. zbiorowe. Jaka jest dyscyplina w tym względzie?

22 lutego 1991 r. Kongregacja ds. Duchowieństwa wydała dekret zatytułowany W sprawie intencji mszalnych, regulujący ten problem. W myśl tego dekretu praktyka przyjmowania ofiar na Mszę św. zbiorową jest dopuszczalna, ale winna być stosowana jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Natomiast łączenie intencji indywidualnych w jednej Mszy św. bez wiedzy i zgody ofiarodawców jest naruszeniem sprawiedliwości i nie może mieć miejsca pod żadnym pozorem. Warunkiem wprowadzenia Mszy św. zbiorowej jest uprzednie powiadomienie i jednoznaczna, podejmowana w wolności zgoda wiernych na to, by ich ofiary zostały połączone z innymi w jedną ofiarę. Ten warunek zostaje spełniony, gdy zostaje ogłoszone publicznie, gdzie i kiedy zostanie odprawiona ta Msza św. Istnieje jednak pewne zastrzeżenie, a mianowicie tego rodzaju Eucharystie nie mogą być sprawowane częściej niż dwa razy w tygodniu. Jeżeli zaś chodzi o ofiarę jaką z racji sprawowania takiej zbiorowej Mszy św. może zatrzymać dla siebie celebrujący kapłan, to dekret Kongregacji stwierdza, że powinno ono stanowić wysokość przeciętnej ofiary mszalnej.

Specyficzna pokusa Mszy św. zbiorowych (kolektywnych) może się zrodzić w sposób szczególny w sanktuariach i miejscach będących celem pielgrzymek, gdzie zazwyczaj składane są bardzo liczne ofiary na odprawienie Eucharystii. Dekret powyższy zobowiązuje w sumieniu rektorów takich miejsc do czujnej troski o ścisłe przestrzeganie norm prawa w tej materii oraz przepisu samego dekretu.

Wraz z przekazaniem i przyjęciem ofiary mszalnej rodzi się obowiązek prawny odprawienia Mszy św. w określonej intencji. Prawodawca podkreśla, że ofiary i zobowiązania mszalne nigdy nie podlegają przedawnieniu ( kan. 199, 5). Tak więc gdyby się zdarzyło, że kapłan zagubił czy też została mu skradziona ofiara mszalna, to jednak zobowiązanie dalej pozostaje. Należy odprawić w danej intencji Mszę św., nawet gdyby ofiara zaginęła bez najmniejszej winy kapłana. Warto podkreślić, że obowiązek sprawowania Eucharystii w określonej intencji rodzi się w momencie rzeczywistego otrzymania ofiary przez kapłana.

W kan. 950 prawodawca stwierdził ponadto: Jeśli ktoś składa pewną sumę pieniędzy na odprawienie Mszy świętej, nie określając ich liczby, należy ją ustalić biorąc pod uwagę wielkość ofiary ustaloną w miejscu zamieszkania ofiarodawcy, chyba że zgodnie z prawem należy domniemywać, iż inna była jego intencja.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dziś w Ewangelii przedziwny wybór Boga i tajemnica

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Strukov/fotolia.com

Rozważania do Ewangelii J 12, 24-26.

Wtorek, 23 kwietnia. Uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, Głównego Patrona Polski

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Biblia nauczycielką miłości bliźniego

2024-04-24 11:24

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Kolejnym przystankiem na trasie peregrynacji relikwii bł. Rodziny Ulmów była bazylika katedralna w Sandomierzu. Na wspólnej modlitwie zgromadzili się kapłani oraz wierni z rejonu sandomierskiego.

Uroczystego wprowadzenia relikwii do świątyni dokonał ks. Jacek Marchewka. Następnie wierni uczestniczyli w modlitwie różańcowej w intencji rodzin oraz mieli możliwość wysłuchania wykładu ks. dr. Michała Powęski pt. „Biblia w rodzinie Ulmów”. Prelegent podkreślał, że Pismo Święte w życiu Rodziny Ulmów miało bardzo ważne znaczenie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję