Reklama

O twórczości prozatorskiej Michała Kaziowa w 50-lecie pracy literackiej i 75-lecie życia

Opowiedzieć własne życie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Miał w rodzinnym Koropcu koło Buczacza na Kresach uprawiać ziemię - ojcowiznę. Chciał, przyglądając się pracy swego wujka, zostać kowalem. Bycie kowalem oznaczało bowiem posiadanie szacunku na wsi. Trzeba było podkuć konia, naprawić pług lub wóz - szło się wyłącznie do kowala. W jego życiu wszystko zmieniła wojna. Opuścił rodzinne strony na zawsze. We Wrocławiu 5 października 1945 r. wybuch granatu okaleczył go straszliwie. Utracił wzrok i obie ręce. Zamiast kuć w żelazie lub orać ziemię z dziada pradziada, z konieczności zajął się układaniem słów. Chodzi oczywiście o osobę Michała Kaziowa, którego dokonania i droga życiowa są szeroko znane.

Najważniejszy obraz własnego doświadczenia życiowego, zarazem przekładającego się na wysiłek pisarski, stworzył on sam. Sławę przyniosła mu powieść biograficzna Gdy moim oczom (1989). Ta pozycja znalazła bardzo wielu czytelników. Nakład był ogromny, bo pięćdziesięciotysięczny. Po tej książce pojawiły się i inne, ale w niej głównie nakreślił drogę cierpienia, a zarazem wychodzenie z ciemności życiowej, z osobistej beznadziei; od momentu wypadku aż do obrony pracy doktorskiej. Opis wszystkich zmagań - szpitalnych, społecznych, rehabilitacyjnych, poprzez zawarty w nich dramatyzm, nacechowany został niezwykle silną wymową. Jej to poddają się czytelnicy. Bohater, który teoretycznie jest bez szans, ciągle dokonuje czegoś nowego, nieprzeciętnie pozytywnego. Michał Kaziów w ten sposób udowadniał, że zawsze można, trzeba tylko bardzo prawdziwie pragnąć pokonać losowe utrudnienia. Poniekąd pokazywał siebie jako kowala, który właśnie cierpienie przekształca w sens i nadzieję. Adresatem tej książki byli ci wszyscy, którzy z takiego wzoru duchowego mogli skorzystać. Im to jej stronice niosły wielki ładunek pokrzepienia. Z tych względów ze wszystkich pozycji Gdy moim oczom jest najczęściej przywoływana. Nacechowana bowiem została walorem autobiograficznego świadectwa i dokumentu, wolna od moralizatorstwa. Można było mieć wrażenie realności wszystkich udręk, jak i życiowych sukcesów Autora. Współczucie łączyło się z podziwem. Na podziw na pewno zasługiwała ogromna determinacja w pokonywaniu własnego losu. Na współczucie też było miejsce.

Pamiętając o wszystkich twórczych dokonaniach, jakie od 1950 r. Kaziów podejmuje, pamiętając o nagrodach literackich i zaszczytach, których ze względu na postawę i osiągnięcia dostępował (" Polak Roku" - 1967, "Młodzieżowy Bohater Roku" - 1968), trzeba gwoli sprawiedliwości i uczciwości powiedzieć, że nie byłoby to wszystko w takim zakresie możliwe, gdyby nie zdarzył się pewien rodzaj cudu. Otóż sytuacją Michała Kaziowa na początku lat pięćdziesiątych zainteresowała się Halina Lubicz - poznańska aktorka, działaczka ruchu niewidomych. Ona to w decydujący sposób wpłynęła na kształt jego losu. Zabrała go z Bogaczowa do rodzinnego domu w Poznaniu. Pomogła Michałowi zdobyć najpierw średnie, a potem wyższe wykształcenie (ukończył filologię polską na UAM w Poznaniu). Była tą, która pomagała rozwiązywać różne dylematy życiowe. W rezultacie Halina Lubicz stała się jego drugą " mamą" i nie ma w tym cienia przesady. Jej poświęcenie i mądrość życiowa ( tudzież inteligencja) miały wielki udział w zbudowaniu fundamentu duchowego, na którym mógł pewnie stanąć. Był to fundament dyscypliny, pracy, panowania nad emocjami i życzliwego patrzenia na innych ludzi. Te cechy w osobie Kaziowa przetrwały. Nie dosyć tego. Tak ułożyły się osobiste losy Haliny Lubicz, że do końca swego życia pełniła rolę jego opiekunki, lektorki i sekretarki. Bez jej udziału żadne poczynania twórcze (pisanie stałych felietonów Włącz radio - przez wiele lat - bądź twórczość prozatorska) czy zawodowe (pełnił Kaziów różne funkcje w ZG PZN) byłyby po prostu niemożliwe. Losy tych dwóch postaci splotły się w piękny sposób. Trzeba to oddać! Zresztą Halina Lubicz często pojawia się w opowiadaniach Kaziowa, co tylko potwierdza rolę, jaką w jego życiu odgrywała. Pojawiała się zresztą niemal we wszystkich ujęciach fotograficznych, reportażowych i poetyckich, które dotyczyły Michała Kaziowa.

Reklama

I wydawało się niektórym, że po jej śmierci (1991) Kaziów będzie miał trudności z kontynuowaniem twórczości prozatorskiej. Na szczęście nie sprawdziły się te przewidywania. Miał bowiem ciągle wiele do powiedzenia, tyleż o sobie samym, co o życiu innych ludzi. Pięć kolejnych zbiorów opowieści biograficznych i opowiadań jest tego świadectwem - A jednak w pamięci (1994), Z orchideą (1995), Piętna miłości (1996), Dłoń na dźwiękach (1999) i Pod tęczą (2000). Trzeba zauważyć, że wydanie w ciągu 15 lat siedmiu książek prozatorskich (ukazał się również zbiór felietonów Ślady na sercu) czyni z Michała Kaziowa najbardziej pracowitego prozaika z literatów lubuskich.

Jeśli w autobiograficznej opowieści Gdy moim oczom chodziło o nakreślenie drogi cierpienia, które udało się zwieńczyć świetlaną, optymistyczną wymową odniesionego sukcesu, to w kolejnych pozycjach mamy do czynienia już z sytuacją, tematycznie i formalnie, bardziej zróżnicowaną. Bohaterowie zostają rzuceni w ciemny ciąg zmagań, trudów, złudzeń, obsesji, które później tragicznie ważą na ich życiu. Takie opowiadania, jak: Schronisko, Edzio, Psom na pożarcie, Choćby i kto wziął, Zapach chleba czy Laura wypełnione są gorzką prawdą o świecie. Celem tych utworów jest ukazanie tzw. nagiej prawdy, której nie towarzyszy żadne upiększenie. Myślę, że Kaziów poczuł, iż musi wejrzeć w sprawy ludzi jednak głębiej, wniknąć w splot determinant i patologii, nie pomijając także sytuacji tragicznych nieporozumień i klęsk. Trudno byłoby powiedzieć, iż jest w tym obecna myśl o pokrzepieniu. Pisze niekiedy ku przestrodze, eskalując, jak w opowiadaniu Edzio czy Psom na pożarcie, negatywy egoistycznych, pełnych zawziętości postaw, ale i współczuje samotności starego Konstantego z Zapachu chleba, który choć jest anachroniczny w swoim gospodarskim myśleniu, to zarazem jego miłość ku ziemi jest po prostu piękna. Współczuje też nieudanemu życiu Zygmunta Ostojewicza z opowiadania Schronisko. W tych wszystkich utworach przejawiają się obrazy samotności, bezradności ludzi, którym życie nie ułożyło się pomyślnie.

Wizja klarownej, wręcz przykładowej drogi życiowego samospełnienia nie mogła być kontynuowana, ale problem kreacji wzoru osobowego był nadal aktualny. Aktualne też nadal było penetrowanie świata ludzi niewidomych. Tym zagadnieniom poświęcone zostały dwie opowieści biograficzne: A jednak w pamięci o wybitnym działaczu, jeszcze z lat międzywojennych, kpt. Janie Silhanie i Dłoń na dźwiękach, poświęcona również działaczowi ruchu niewidomych w Polsce - Włodzimierzowi Dolańskiemu. Drogi życiowe są za każdym razem inne we wszystkich wypełniających je szczegółach, ale cechuje je jeden i ten sam ryt - wytrwałość, wola walki jako gwarant skuteczności wszystkich podejmowanych zamierzeń. Widać wyraźnie ( taka jest pisarska konkluzja), że tyleż samo trzeba się uporać z własna psychiką, co ze światem zewnętrznym. To dotyczy zwłaszcza człowieka niewidomego, a przecież dotyczy każdego niepełnosprawnego. Wielką rolę do odegrania mają ludzie z najbliższego otoczenia, szczególnie kobiety. Ich pomoc, dobroć, miłość, poświęcenie są tu na wagę złota. Ich wizerunki Michał Kaziów nakreślił z wielkim kunsztem.

W najnowszych opowiadaniach, które weszły do zbioru Pod tęczą, powraca zielonogórski Autor przede wszystkim do lat dzieciństwa. Barwnie opisuje koloryt krajobrazu naddniestrzańskiego, dom rodzinny, letnie kąpiele z kolegami w Dniestrze, ale łączy swe powroty z czymś bardzo dramatycznym. Raz jest to zagrożenie utonięciem w rzece, drugi raz możliwością bycia rozstrzelanym przez zwiad radziecki - Opowiadanie wiosenne. Pojawia się w tych opowiadaniach nowy element, wcześniej nieobecny. A mianowicie, rekonstrukcja dawnej, chłopięcej wówczas, religijności. Jak w Sygnaturce, tak i w Opowiadaniu wiosennym (w obu przypadkach w obliczu zagrożenia życia) żywość wiary i przynależność do Kościoła zostały bardzo dobitnie ukazane. Lata życia oznaczały jednak również w przypadku Michała Kaziowa odchodzenie od wiary i Kościoła. O tym też w jednym z opowiadań pisze. Kolejnym novum jest to, że akcja niektórych tekstów dzieje się w snach. Patrząc od strony formalnej, można dostrzec odchodzenie od prostej realistycznej narracji w kierunku monologu wewnętrznego.

Można powiedzieć, iż świat opowiadań Michała Kaziowa ulega skomplikowaniu. Tajemnica istnienia, zagadkowość egzystencjalnych sytuacji, stała się przedmiotem pisarskich penetracji. Oznaczają one powrót do źródeł, czyli do dzieciństwa, do wiary, do własnego, utrudzonego wspomnieniami wojny, wnętrza. Michałowi Kaziowowi udało się stworzyć opowieść o własnym życiu. Myślę, że nie jest to błaha opowieść. Jej wartością i sekretem jest to, że została opowiedziana żywym, mówionym językiem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Niedziela łowicka 51/2004

Sławny - u nas mało znany

CZYTAJ DALEJ

Warszawa: Klinikę Budzik dla dorosłych opuszcza dwoje pacjentów!

2024-04-18 14:19

[ TEMATY ]

klinika

PAP/Albert Zawada

Dyrektor Kliniki Budzik dla dorosłych prof. Wojciech Maksymowicz przekazał w czwartek, że dwoje chorych, po ponad rocznym leczeniu i rehabilitacji, opuszcza klinikę. 18 kwietnia w Polsce obchodzony jest Narodowy Dzień Pacjenta w Śpiączce.

Narodowy Dzień Pacjenta w Śpiączce ma na celu lepsze zrozumienie problemów pacjentów w stanie śpiączki, a także pomoc w stworzeniu systemu, pozwalającego na wybudzanie pacjentów ze śpiączki w każdym możliwym przypadku. Ponadto obchody Dnia Pacjenta w Śpiączce mają przyczynić się do zwiększenia społecznej świadomości istnienia problemu pacjentów znajdujących się w tym stanie.

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski do młodych: nie zmarnujcie bierzmowania

2024-04-18 19:23

[ TEMATY ]

bierzmowanie

Płock

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

- Bardzo zależy mi na tym, żebyście nie zmarnowali bierzmowania. Zachowajcie w sobie prawdę i otwartość na dary Ducha Świętego, na Boga i drugiego człowieka - powiedział bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej. Dokonał wizytacji parafii pw. św. Katarzyny i udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Bp Milewski na podstawie Ewangelii Janowej (J 6,44-51) podkreślił, że „Jezus jest chlebem żywym”: - Za każdym razem, kiedy spożywamy ten chleb, zagłębiamy się w istotę miłości Boga. Już nie żyjemy dla nas samych - zauważał biskup pomocniczy diecezji płockiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję