Reklama

Kapłaństwo wielkich wyzwań

Bp Edward Frankowski obchodził 18 maja rocznicę 50-lecia święcen kapłańskich. W związku z jubileuszem poprosiliśmy Księdza Biskupa o kilka reflekcji na temat kapłaństwa, Kościoła i Polski.

Niedziela sandomierska 27/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Alicja Trześniowska: - 50-lecie kapłaństwa, to okazja do spojrzenia na długą drogę powołania i przypomnienia sobie wszystkich tych ludzi, którzy mieli wpływ na jego realizację. Przeżywając złoty jubileusz, kogo Jego Ekscelencja szczególnie wspomina?

Bp. Edward Frankowski: - Każdy jubileusz, a zwłaszcza 50-lecie posługi kapłańskiej, to błogosławiony czas wspólnego i wielkiego dziękczynienia Bogu, Kościołowi i ludziom za ten wielki głos Boga, który rozbudzał we mnie powołanie do kapłaństwa oraz dziękczynienia za dar i tajemnicę kapłaństwa, którym Chrystus przywołuje do siebie tych, których chce i mówi nam: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i ustanowiłem was, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J15, 16). Tym samym zostaliśmy posłani, aby życie oddać za owce swoje jako dobrzy pasterze, i abyśmy trwali w miłości Chrystusa, który tak nas miłuje, jak go Ojciec Niebieski umiłował. Do nas, kapłanów, Chrystus kieruje te słowa: „Wy im dajcie jeść”. Nakazuje nam karmić ludzi obfitością Słowa Bożego, Eucharystią, miłością braterską solidarną, ofiarną i przebaczającą, która „gromadzi w jedno rozproszone dzieci Boże”. Dlatego kapłan to człowiek wspólnoty, wiary, nadziei i miłości, a kapłaństwo to funkcja społeczna, która uczy, uświęca i prowadzi ludzi do zbawienia. W obliczu trudności i prześladowań Zmartwychwstały Pan posyła nam Pocieszyciela, Ducha Prawdy, który nam podpowiada, co będziemy mówić i daje nam moc do znoszenia tych trudności. Szczęśliwy jestem, że to wszystko dokonuje się w moim kapłańskim życiu w przeciągu tych pięćdziesięciu lat.
Z wielką wdzięcznością i miłością chylę czoło wobec moich rodziców, Julii i Władysława, wobec mojego środowiska rodzinnego i koleżeńskiego. Wielką rolę w budzeniu się mojego powołania odegrali kapłani, moi proboszczowie z rodzinnej parafii Wola Rzeczycka - ks. Jan Czekański, ks. Jan Poręba i starszy ode mnie kolega kleryk Stanisław Pyclik z diecezji lubelskiej. Od nich otrzymywałem religijne książki, przedwojenne czasopisma. Od najmłodszych lat szkolnych codziennie posługiwałem w kościele jako ministrant, czy też pomagałem organiście, mojemu wujkowi Stanisławowi Madejowi. W liceum ogólnokształcącym też miałem wspaniałych katechetów: ks. Jana Paję, dziekana rozwadowskiego, i ks. Fryderyka Michalskiego, który często zapraszał mnie na spotkania na plebanię. W seminarium duchownym zafascynowani byliśmy wielkimi wtedy kandydatami na ołtarze, jak: biskup przemyski Józef Sebastian Pelczar, rektor seminarium duchownego ks. Jan Balicki, ks. Bronisław Markiewicz, Wenanty Katarzyniec, Leonia Nastałówna, Kolumba Białecka i August Czartoryski, związani z diecezją przemyską. Nam, klerykom Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu, bardzo imponowali także przełożeni seminaryjni, rektorzy, bp Stanisław Jakiel czy ks. prof. Michał Jastrzębski i wielu innych wspaniałych wychowawców i profesorów, z których żyje jeszcze ks. inf. Stanisław Zygarowicz i ks. inf. Stanisław Zarych.

- Co wpłynęło na tak szerokie pojmowanie służby kapłańskiej Jego Ekscelencji: od posługi duszpasterskiej, przez wielką troskę o ludzką egzystencję i godność, aż po służbę społeczną, obywatelską i formację patriotyczną?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Moje powołanie do kapłaństwa dokonywało się nie tylko w określonych warunkach życia rodzinnego i parafialnego, ale także w warunkach życia Kościoła i narodu polskiego w Polsce. Czas pobytu w przemyskim seminarium przypadał na ostatnie lata kierowania Kościołem przez papieża Piusa XII, a cały pontyfikat papieża Jana XXIII (1958-63) był ukierunkowany na zwołanie, przebieg i wprowadzanie uchwał Soboru Watykańskiego II. Wstąpienie moje do seminarium duchownego w roku 1955 r. przypadło na czas stalinowskich represji wobec Kościoła, czego szczególnym wyrazem było uwięzienie Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego. Po wydarzeniach czerwcowych w 1956 r. i po zagadkowej śmierci Bieruta w Moskwie, władzę w Polsce przejął Władysław Gomułka. Był to czas tzw. październikowej odwilży. Mimo iż w 1956 r. władze komunistyczne wydały zgodę na budowę kościoła w Stalowej Woli, to już w 1958 r. zatrzymały jego budowę. Przez 10 lat rozpętano kampanię antykościelną, domagając się rozbiórki tego kościoła, choć był już wybudowany w 70%, w stanie surowym. Przez 10 lat niszczały te elementy niezabezpieczone i dopiero w 1968 r., po usilnych starania bp. Ignacego Tokarczuka, społeczności lokalnej i księży, pozwolono dokończyć budowę. W 1971 r. ówczesny kardynał metropolita krakowski Karol Wojtyła poświęcił ten kościół przy ogromnym udziale wiernych. Wspomniane przeze mnie trudności, jakie przeżywał Kościół w Polsce i naród w Ojczyźnie, wyzwalały pragnienie służenia Bogu i Ojczyźnie w kapłaństwie, a wspaniałe wzory osobowe, które napotkałem na drodze mojego powołania, umocniły mnie w tym powołaniu. Również pierwsze lata kapłańskiego życia wśród ataków, represji ze strony władz komunistycznych za wszelką naszą aktywność duszpasterską, jak np. obronę krzyży, zakładanie punktów katechetycznych w prywatnych domach, budowa kościołów i obiektów sakralnych czy nawet tworzenie nowych parafii wśród rozlicznych przeszkód i szykan, nie tylko nie złamały naszej woli służenia Panu, ale przeciwnie raczej ją oczyszczały, umacniały i hartowały. Ważnym wydarzeniem, które wpływało na naszą formację kapłańską, była peregrynacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, potem uwięzienie tego obrazu na Jasnej Górze 2 września 1966 r.; wspaniałe milenijne obchody tysiąclecia chrztu Polski i niewpuszczenie na uroczystości milenijne do Polski zaproszonego przez episkopat papieża Pawła VI, jak też nie wydanie paszportu prymasowi Wyszyńskiemu na przyznanie godności kardynalskiej. Solidaryzowaliśmy się z bp. I. Tokarczukiem, ordynariuszem diecezji przemyskiej, który doskonale rozpoznał potrzeby duszpasterskie swojej diecezji i wzywał, by mimo zakazu i przeszkód, wierni sami wznosili swoje świątynie. Za to był strasznie atakowany i prześladowany nie tylko w prasie polskiej, ale i za granicą. Polski Episkopat był w pełni niezależny. Bardzo podobało nam się to, że nie dał się uzależnić władzom komunistycznym i pod przewodnictwem kard. Stefana Wyszyńskiego i odważnych biskupów, jak I. Tokarczuk i wielu wspaniałych kapłanów wyzwolił wielką aktywność katolików świeckich w Polsce, a zwłaszcza w diecezji przemyskiej. Z podziwem obserwowaliśmy i włączaliśmy się w rozwój ruchu oazowego, który zakorzeniał młodych w życiu Kościoła i w życiu społecznym. Jeśli w 1970 r. w wakacyjnych rekolekcjach oazowych w diecezji uczestniczyło tysiąc osób, to w 1981 r. aż 45 tys. Fenomenem także była kościelna służba porządkowa, zwłaszcza podczas pielgrzymek papieskich do Ojczyzny, czy podczas pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki, a w naszej diecezji szczególnym przejawem aktywności i nielegalnej integracji społeczności lokalnej było budownictwo sakralne. Tym bardziej jest to godne podkreślenia, że komuniści przez ponad 40 lat w Polsce wytworzyli próżnię społeczną, skutecznie zniszczyli więzi społeczne, porozbijali podstawowe struktury społeczne przez szerzący się terror i atmosferę zakłamania.

- W perspektywie doświadczeń zdobytych w czasie długich lat posługi kapłańskiej i biskupiej Ekscelencji, na jakie najważniejsze wyzwania stojące przed księżmi w obecnej rzeczywistości wskazałby Ksiądz Biskup?

- Wychowanie w solidarności i prawdzie - to pierwszy postulat pasterski na dzisiejsze czasy. Dążenie do wolności bez rozumienia, że autentyczna wolność jest wolnością, tylko do tego, co dobre, wyeliminowało z życia prawdę. Wszędzie tam, gdzie nie ma prawdy, jest zniewolenie, ograniczenie haseł wolnościowych do chciejstwa. Liberalizm moralny niszczy sumienia. Jeżeli kapłani chcą społeczeństwo wychować, przede wszystkim sami muszą być prawdziwi, autentyczni. Wszelkie kamuflaże, pijarstwo, umizgiwanie się do ludzi, którzy wykorzystują po prostu naszą obecność, to jest zdrada Chrystusa, Ewangelii. Niczego na tej drodze nie osiągniemy. Drugi postulat to jest pochylić się nad rodziną, wychowaniem dzieci i młodzieży. W rodzinie formuje się osobowość każdego człowieka. Tam znajduje się wzór rodziców - to są te pierwsze połączenia - do nich odwołujemy się potem przez całe nasze życie. Dzisiaj problem rodziny to problem podstawowy, najważniejszy, ponieważ rodzina jest poważnie niszczona. Robi się wszystko, ażeby osłabić więzi małżeńskie, przekonuje się do łatwego życia bez ofiarności, wyrzeczeń, poświęceń. Rodzina, niestety, nie wypełnia swoich zadań. Najwięcej błędów popełnianych jest przez rodziców, którzy są nieodpowiedzialni, niedojrzali, którzy nie dorośli do tego, żeby być rodzicami. Przyzwyczaili się do tego, ażeby grać role, a więc być maskotką, a nie matką - wtedy dziecko nie ma matki, nie ma atmosfery rodzinnej, poczucia bezpieczeństwa. Jak nie ma matki, to i ojciec nie trzyma się domu, bo nie ma tam ciepła rodzinnego, nie ma porządku, ładu, myślenia. Dom staje się odpychający, trudny. W takich warunkach nie wychowamy dzieci na mądrych, dobrych, szlachetnych ludzi, zdolnych do odpowiedzialności, dojrzałości. Stąd zadanie dla nas wszystkich: żeby Naród był wolny, to musi być mądry. Tej mądrości młodzi ludzie muszą się nauczyć od swoich rodziców.
W szkolnictwie znowu obserwujemy próby manipulowania programami szkolnymi, stały zamęt, zmiany. Bywa, że nauczyciele nie mają kogo uczyć. Musimy przyznać się do błędów, które popełniliśmy: że ulegliśmy propagandzie, że dziecko jest przeszkodą w karierze, awansie społecznym, że nie opłaca się mieć dzieci. Doprowadziliśmy do absurdu, że mamy coraz mniej dzieci. Coraz trudniejsze są warunki życia osób starszych, nie będzie miał kto ich utrzymać. To są konsekwencje daleko idące, brak wyobraźni, przewidywania. Do czego to wszystko prowadzi, czym się może zakończyć? To jest tragedia naszego Narodu.

- A jakie zadania stoją przed kapłanami w sferze społecznej?

- Trzeba też wspomóc samorządy. Jest to zdobycz demokracji, tych czasów i dlatego widać, jak są gnębione, jak obciąża się je coraz nowszymi obowiązkami finansowymi, którym nie są zdolne sprostać. Z tego powodu coraz bardziej ulegają politykom, manipulowane są przez opcje polityczne. Tego trzeba się bać, przed tym bronić. Kościół z samorządami powinien trzymać się razem, żeby przynajmniej w Kościele miały wsparcie. Trzeba stworzyć atmosferę, żeby wszyscy mieszkańcy czuli, że oni są gospodarzami, że mogą wziąć swój los w swoje ręce i decydować, gdyż oni znają najlepiej swe najbliższe środowisko. Z samorządami powinni liczyć się politycy, władze wojewódzkie czy państwowe. Na poziomie samorządów można dużo spraw załatwić i wywalczyć, tylko sygnał, wydaje mi się, musi być mocniejszy i bardziej wyraźny, oparty na katolickiej nauce społecznej. Miałem to szczęście, że mogłem w parafii w Stalowej Woli tworzyć wspólnoty sąsiedzkie, wybrane w sposób demokratyczny, które są po dziś dzień. Ten eksperyment, myślę, dawał dużo światła, można było iść w tym kierunku, dzisiaj mielibyśmy o wiele mocniejsze wspólnoty w naszym sąsiedztwie.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Brazylia: Sąd zakazał cytowania Biblii w urzędzie miejskim

2024-04-23 07:32

[ TEMATY ]

Biblia

Brazylia

Karol Porwich/Niedziela

Sąd stanu Sao Paulo, na wschodzie Brazylii, zakazał cytowania fragmentów Biblii podczas sesji rady miejskiej w 400 tys. mieście Bauru. Dominującą religią jest tam chrześcijaństwo, które wyznaje ponad 87 proc. miejscowej ludności.

W poniedziałkowym orzeczeniu, cytowanym przez lokalne media, sąd orzekł, że cytowanie Biblii, które dotychczas było powszechne w radzie miejskiej, jest sprzeczne ze świeckim charakterem państwa.

CZYTAJ DALEJ

Nasz pierwszy święty

Niedziela Ogólnopolska 16/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Wikipedia/Obraz malarstwa Zbigniewa Kotyłło

Jest nim św. Wojciech, patron Polski, który został wyniesiony do chwały ołtarzy w niecałe 2 lata po męczeńskiej śmierci.

Wojciech żył w drugiej połowie X stulecia. Był Czechem z pochodzenia, niemniej jednak można o nim powiedzieć, że był obywatelem Europy, którą bardzo dobrze znał, bo wiele po niej podróżował. Był świetnie wykształconym duchownym, choć początkowo miał zostać rycerzem. Jako że pochodził z możnego rodu Sławnikowiców, utrzymywał zażyłe relacje z tzw. wielkimi tego świata – zarówno w kręgach świeckich, jak i kościelnych, również papieskich. Nigdy jednak nie zaniedbywał ludzi gorzej od siebie sytuowanych, troszczył się o nich, o czym świadczą jego biografowie.

CZYTAJ DALEJ

Być oparciem dla innych

2024-04-23 12:35

Magdalena Lewandowska

Wspólna modlitwa w kościele św. Maurycego

Wspólna modlitwa w kościele św. Maurycego

W parafii św. Maurycego odbyło się ostatnie rejonowe spotkanie zespołów presynodalnych dla rejonu Wrocław-Śródmieście i Wrocław-Południe.

Konferencję na temat Listu do Kościoła w Filadelfii wygłosił Tomasz Żmuda z Oławy. Nie zabrakło też wspólnej modlitwy i spotkania przy stole na dzielenie się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję