Reklama

Być misjonarzem w Ekwadorze

Niedziela sandomierska 32/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. DANIEL KORYCIŃSKI: - Co nakłoniło Księdza do wyjazdu na misję?

KS. MARCIN CHŁOPEK: - Najłatwiej powiedzieć, że to powołanie. A czym jest powołanie? Każdy ma jakieś zadanie do wykonania w życiu. A Bóg jest tym, który wyznacza to zadanie. Daje zdolności i zachęca. Powołany odczuwa radość z dążenia do wykonania tego zadania. W seminarium poczułem, że będę szcześliwy, jeśli wyjadę na misje. Swoim pragnieniem podzieliłem się z przełożonymi. A oni zaakceptowali je i po dwóch latach pracy w diecezji bp Andrzej Dzięga posłał mnie do pracy w Ekwadorze.

- Jak zareagowała rodzina i przyjaciele na wieść o tym, że zamierza ks. wyjechać tak daleko?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Oczywiście rodzice i przyjaciele obawiali się o moje zdrowie i trudności, z jakimi przyjdzie się zmierzyć. Ostatecznie wszyscy zaakceptowali zapewniając, że będą pamiętać o mnie w modlitwach i pomagać materialnie.

- Czego się Ksiądz tam nauczył?

- Na misjach można nauczyć się wielu rzeczy. Po pierwsze języka, potem obyczajów, kultury. Można dotknąć rekami i zobaczyć rzeczy, rośliny i zwierzęta, które znamy tylko z książek. Wolny czas i tęsknota za Polską sprawiła, że rozwijamy talenty zaniedbywane w czasie pracy w ojczystym kraju. Pieczemy chleb, wędzimy wędliny i z racji świąt przygotowujemy dania typowo polskie. Potrzeba sprawiła, że nawet bawimy się w tynkarzy, malarzy i elektryków. Wbrew pozorom jest tu dużo wolnego czasu, szczególnie w porze deszczowej. Aby nie dać przystepu diabłowi z jego pokusami, lepiej się czymś zająć.

Reklama

- Czy nie czuł Ksiądz obaw, przecież jest tam wiele zakaźnych chorób?

- Obawy co do zdrowia miałem i to olbrzymie. Dzięki Bogu jest dobrze. Problemem było najpierw jedzenie. Różne od polskiego, odmienie również się „trawiło”. Potem przeszedłem dengę, która w „odchudzaniu” może konkurować z najlepszymi preparatami z reklam. Są tu różne owady, robaki. Niektóre zostawiają kwas na skórze, jeśli się tego w porę nie usunie spirytusem, to robią się rany jak po oparzeniach. Popularne jest też tropikalne zapalenie spojówek. Jednak w moim przypadku organizm dosyć dobrze radził sobie z tymi rzeczami do tej pory.

- W jaki sposób misjonarze pomagają biednym?

- Misjonarze to nie tylko księża, to również zakonnice i świeccy. Jeśli więc na misjach pracuje lekarz, wiemy, w jaki sposób pomaga biednym. Jeśli jest to inżynier, też możemy to sobie wyobrazić. Ksiądz natomiast stara się skupić na biedzie moralnej. Często to właśnie ona jest przyczyną biedy materialnej. Oczywiście w wielu sytuacjach udzielamy bezpośredniej pomocy materialnej. Kupujemy jedzenie, lekarstwa, itp., aby doraźnie komuś pomóc. Są też różne organizacje wsółpracujące z Kościołem, które np. budują domy dla ubogich i w tym przypadku ksiądz jest pośrednikiem, wyszukuje biedne rodziny, a organizacja przez jego ręce, i pod jego nadzorem udziela pomocy.

- Gdzie najbardziej ludzie potrzebują pomocy?

- Jeśli chodzi o moją parafię, to są to wioski. Poziom życia na wioskach jest dużo niższy. Są też dzielnice miasteczka wyjątkowo biedne. I na ogół tam również jest największy odsetek przestępstw. Za biedą materialną idzie więc i bieda moralna. Albo na odwrót.

- Czy my w Polsce możemy zostać misjonarzami?

- Każdy chrześcijanin jest odpowiedzialny za misje. W Polsce powinniśmy ofiarować nasze modlitwy w intencji misjonarzy, wspomagać ich materialnie, a przez to my sami staniemy się uczestnikami ich dzieła. Bez pomocy z Polski, tej duchowej i tej materialnej, nie bylibyśmy w stanie pracować tu, w Ekwadorze. Dlatego jestem wdzięczny wszystkim, którzy mnie wspierają. Mam ich zawsze w pamięci modlitewnej. I myślę, że również oni zsługują na miano „misjonarzy Ekwadoru”.

- W jaki sposób możemy się przyczynić do zmniejszania biedy na świecie?

- Często wydaje mi się, że my z krajów rozwiniętych dostrzegamy i litujemy się szczególnie nad ludźmi, którzy mieszkają gdzieś daleko. Jakaś fotografia głodnego dziecka afrykańskiego albo stara Indianka z andyjskiej chaty wywołują u nas odruch współczucia. Jesteśmy gotowi w jednym momencie przeznaczyć sporą kwotę pieniędzy, aby odmienić ich los. Czasem przesyłamy pieniądze na cele misyjne i czujemy, że w ten sposób ratujemy świat od biedy. Tymczasem trudniej jest stanąć twarzą w twarz z tym człowiekiem potrzebującym obok nas, panem Iksińskim z naprzeciwka. Brak nam do niego cierpliwości. Widzimy, że sam sobie jest winny. Widzimy, że to konsekwencje jego nieuporządkowanego życia. I często rozkładamy ręce, nic nie mogąc zrobić. Tymczasem tu jest nasze podwórko. Konkretna sytuacja, w której stawia nas los. I właśnie na tym polu możemy zrobić dużo, aby zmiejszyć biedę na świecie. Wyjeżdżając na misję do Afryki czy Ameryki Południowej przekonamy się szybko, że bieda jest ta sama. I jeśli w Polsce nie nauczymy dzielić się z drugim i pomagać mu, to kolor skóry nie zmieni niczego.

- Jak odbierają pracę Księdza tamtejsi ludzie?

- W historii mojej parafii w Ekwadorze jeszcze nigdy nie pracował kapłan miejscowy. Od kilku lat są tu Polacy. Wcześniej byli Hiszpanie. Ludzie są do tego przyzwyczajeni, że mają obcego duszpasterza (wyobraźmy sobie polską parafię z proboszczem Latynosem). Ludzie akceptują mnie i to co robię. Są wyrozumiali, ale oczywiście w porównaniu z polską parafią potrzebują dużo więcej wyrozumiałości z mojej strony.

- Czy zdarzyła się kiedyś sytuacja, że ludzie z tamtego kraju byli agresywni w stosunku do Księdza?

- Tylko raz, kiedy proszącemu o jakieś drobne pieniądze młodemu mężczyźnie powiedziałem, aby wziął się do pracy. Ale to było w mieście, gdzie brany byłem za turystę. Na terenie parafii nic podobnego nigdy nie miało miejsca.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy przylgnąłem sercem do Jezusa dość mocno?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Grażyna Kołek

Rozważania do Ewangelii J 6, 44-51.

Czwartek, 18 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Św. Katarzyna Tekakwitha

2024-04-17 07:59

[ TEMATY ]

święci

pl.wikipedia.org

Katarzyna Tekakwitha

Katarzyna Tekakwitha

Św. Katarzyna Tekakwitha, zwana też Kateri, była Indianką z plemienia Mohawków. Przyszła na świat w kwietniu 1656 r. Jej ojciec był poganinem, wodzem osady. Matka była chrześcijanką, Indianką z plemienia Algonkinów.

Kateri wcześnie straciła rodziców, którzy zmarli na ospę. Wychowywała się u ciotki i wuja, który został wodzem plemienia. Chrzest przyjęła w wieku 18 lat. Za patronkę obrała sobie św. Katarzynę ze Sieny. Robiła krzyże z zebranych gałęzi, rozdawała je ludziom i umieszczała je w różnych miejscach w lesie. Nie rozstawała się z różańcem, a jej pobożność zrobiła wrażenie nie tylko na Indianach lecz także na Francuzach.

CZYTAJ DALEJ

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i orędowniczka Bożego Miłosierdzia

2024-04-18 06:42

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

Graziako

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia –
sanktuarium w
Krakowie-Łagiewnikach

Jan Paweł II beatyfikował siostrę Faustynę Kowalską 18 kwietnia 1993 roku w Rzymie.

Św. Faustyna urodziła się 25 sierpnia 1905 r. jako trzecie z dziesięciorga dzieci w ubogiej wiejskiej rodzinie. Rodzice Heleny, bo takie imię święta otrzymał na chrzcie, mieszkali we wsi Głogowiec. I z trudem utrzymywali rodzinę z 3 hektarów posiadanej ziemi. Dzieci musiały ciężko pracować, by pomóc w gospodarstwie. Dopiero w wieku 12 lat Helena poszła do szkoły, w której mogła, z powodu biedy, uczyć się tylko trzy lata. W wieku 16 lat rozpoczęła pracę w mieście jako służąca. Jak ważne było dla niej życie duchowe pokazuje fakt, że w umowie zastrzegła sobie prawo odprawiania dorocznych rekolekcji, codzienne uczestnictwo we Mszy św. oraz możliwość odwiedzania chorych i potrzebujących pomocy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję