Przed kilkoma dniami odbyła się w Senacie debata o polityce
wobec Polonii, która - rozsiana dosłownie po całym świecie - liczy
dziś około 6 milionów osób: prawie połowę ludności Polski.
Dobrze się stało, że obecne władze - nie ulegając presji
środowisk żydowskich szowinistów - zaprosiły do debaty jedną z najważniejszych
postaci Polonii amerykańskiej, prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej
Edwarda Moskala. Źle się jednak stało, że debata ta transmitowana
była tylko na słabo słuchanym paśmie Polskiego Radia, natomiast w
wielkonakładowej prasie, takiej jak Gazeta Wyborcza czy Rzeczpospolita,
znalazła bardzo słabe odzwierciedlenie.
W głos Polonii władze nasze powinny wsłuchiwać się szczególnie
uważnie, bo jest to głos Polaków, którzy poznali świat i Europę,
którzy mają szerszy ogląd rzeczywistości niż niejeden krajowy działacz
czy polityk.
Wśród postulatów, zgłaszanych pod adresem władz polskich,
polonusi z zagranicy wymieniali najczęściej kwestię odszkodowań za
mienie utracone na Wschodzie oraz pilną potrzebę zlikwidowania opodatkowania
emerytur Polaków, wracających na starość do kraju.
Chociaż obecne władze zaprosiły do debaty prezesa Kongresu
Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala - jego wystąpienia wielkonakładowa
prasa dość staranie przemilczała, co świadczy o tym, że mimo braku
oficjalnej cenzury doskonale działa samocenzura wytresowanych w dyspozycyjności
dziennikarzy. Dlaczego tak się stało? Czy zadziałała tu tylko ręka
lobby żydowskiego, czy też ręka cenzorów spod znaku integracji europejskiej?
...
Bo prezes Edward Moskal zwrócił w swym wystąpieniu uwagę
na fakt ważny, tym bardziej znaczący, że wypowiadany właśnie przez
Polaka dobrze znającego zagraniczne realia. Otóż powiedział on, że
znacznie ważniejsze od przystępowania do Unii Europejskiej byłoby
nawiązanie przez Polskę szczególnie bliskich stosunków ze Stanami
Zjednoczonymi, krajem o największej na świecie dynamice rozwoju,
kraju o najniższych podatkach i najmniejszym bezrobociu. Nawiązanie
właśnie takich bliskich i szczególnych stosunków polityczno-prawnych
z Ameryką może być pożądaną alternatywą wobec akcesu Polski do UE.
Tym bardziej, że ów akces okazuje się niezwykle kosztowny dla Polski
i jest już niemal pewne, że będziemy do UE więcej dopłacać, niż uzyskiwać
w zamian.
Warto podkreślić, że podobne ostrzeżenia pod adresem
władz polskich płyną także z kraju, z prawej strony sceny politycznej.
Teza, że Polska nie ma innej alternatywy, jak tylko "przystąpić do
UE", odbierana jest jako fałszywa nie tylko zatem przez poważną część
Polaków w kraju, ale i przez poważną część Polonii na świecie.
Czy właśnie dlatego głos prezesa Edwarda Moskala został
przez dyspozycyjnych dziennikarzy tak starannie wyciszony?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu