"Udanym eksperymentem" jest żyjąca od 1986 r. gromadka dzieci
o zaprogramowanej przez uczonych płci. Mówi się także o "magazynowaniu
części zamiennych", czyli organów ludzkich pochodzących od dzieci
z probówek. Chodzi zwłaszcza o przeszczepy rogówki, nerki, szpiku,
trzustki, a nawet tkanki mózgowej.
Jeszcze inny rodzaj eksperymentów został wymyślony w Klinice
Reprodukcyjno-Endokrynologicznej na Uniwersytecie w Edynburgu. Udało
się mianowicie wyhodować komórki jajowe z żeńskich płodów usuniętych
podczas aborcji. Po zapłodnieniu takiego jajeczka męskim nasieniem
nowo powstały płód można przenieść do łona jakiejkolwiek matki.
Wiadomość o eksperymentach wywołała falę oburzenia w części
brytyjskich środowisk. Nowa technika określana jest przez niektórych
jako "okradanie łona kobiety", "produkowanie dzieci z trupów" czy "
inżynieria genetyczna rodem z Orwella".
Czy protesty coś pomogą? Jak się wydaje, za kilka lat użycie
płodowych komórek jajowych zostanie przez wielu zaakceptowane. Przypomnę,
że zapłodnienie in vitro - technikę stosowaną dziś powszechnie na
świecie - jeszcze 15 lat temu traktowano jako wstrętną i odrażającą.
Ludzkie opinie z upływem czasu ulegają zmianie. Czy również zmienia
się etyka i moralność?
O zamieszaniu panującym wokół tych eksperymentów świadczy
list francuskich biskupów katolickich, którzy wypowiedzieli się przeciwko
sztucznemu zapłodnieniu oraz gromadzeniu komórek jajowych i plemników.
Ogłoszone przez nich oświadczenie wzywa prawodawców, aby przygotowując
nowe akty prawne, brali pod uwagę godność człowieka od chwili poczęcia.
Autorzy dokumentu uważają za niedopuszczalne wszelkie badania prowadzone
na embrionach.
Tymczasem ok. 700 francuskich teologów, lekarzy i przedstawicieli
organizacji chrześcijańskich domaga się - w szczególnych przypadkach
- prawa do sztucznego zapłodnienia.
Szczególne "przypadki"
Jakie są owe szczególne przypadki? Trudno jest powstrzymać naukowców
przed dalszymi eksperymentami, które nierzadko świadczą o niewyobrażalnej
pomysłowości i, niestety, głupocie. Oto pojawiły się tzw. matki emerytki,
kobiety w okresie klimakterium, które rodzą swoim mężom dzieci. Komórki
jajowe pochodzą od młodych kobiet. Metoda in vitro pozwala na taki
eksperyment. "Perspektywa tego, że gdy dziecko skończy 18 lat, matka
będzie dobiegała osiemdziesiątki, jest dla mnie przerażająca" - oświadczył
francuski minister zdrowia, dr Philippe Douste-Blazy. Z kolei znana
pisarka Elisabeth Badinter, odpowiadając na pytanie dziennikarki
LibeMration, mówi: "Nie jestem, oczywiście, zachwycona faktem, aby
dziecko miało 60-letnią matkę, ale (...) nie widzę powodu, dla którego
miałoby się zabronić komukolwiek zajścia w ciążę tylko i wyłącznie
z racji wieku. Nigdy nie broniono rodzić 20-letniej narkomance czy
też kobiecie, która może przekazać wirusa HIV własnemu dziecku, dlaczegóż
więc kobieta 60-letnia nie miałaby mieć do tego prawa?".
Doświadczenia dokonywane na ludzkim zarodku prowadzą nieraz
do patologicznej wręcz obsesji stworzenia nowej istoty. Tylko taki
wniosek można wyciągnąć z eksperymentu, w którym zgodzono się zapłodnić
szympansicę nasieniem człowieka. Pomijam kwestię moralną, pogardę
dla ludzkiej osoby.
Potępiono wprawdzie wykorzystywanie płodów ludzkich w przemyśle
kosmetycznym, ale rozwija się inny rodzaj eksperymentów: nie narodzone
dzieci spożytkowuje się do badań nad chorobami. Po tej, między innymi,
linii szły badania naukowców wojskowych w USA, którzy na płodach
testowali nową broń - bakteriologiczne. Dostawcą "materiału" do tych
doświadczeń była Korea Południowa. Według informacji prasy japońskiej,
Korea Południowa przez sześć lat wysyłała ponad 4 tys. płodów rocznie
do laboratorium w stanie Maryland w USA. Cena - 25 dolarów za "sztukę".
Pewien angielski profesor z Cambridge wyspecjalizował się
w robieniu doświadczeń na płodach liczących od 18 do 22 tygodni.
Pochodzą one z jednej z klinik londyńskich. Zarówno sam naukowiec,
jak i kierownictwo kliniki nie widzą w tym żadnego problemu: "Płód
liczący poniżej 28 tygodni uchodzi za zwyczajną tkankę" - oświadczył
dyrektor szpitala.
Na łamach katolickiego miesięcznika Le Temps de L´EMglise (12/1992) ujawniono eksperymentowanie na płodach ludzkich w niektórych
klinikach amerykańskich. "Kobiety ciężarne, od 13 do 18 tygodnia
ciąży - czytamy w przytoczonych tam zeznaniach dr. Bernarda Nathansona
z USA - układa się na stole operacyjnym, uwalnia wody płodowe i umieszcza
głowę dziecka nad otwartą szyjką macicy. Następnie przebija się czaszkę
i wprowadza do mózgu coś w rodzaju aspiratora. Substancja mózgowa
zostaje wtedy wyciągnięta przez zasysanie i natychmiast umieszczona
w lodzie". Żywa tkanka mózgowa płodu wszczepiana jest następnie pacjentom
dotkniętym chorobą Parkinsona. "Sposób ten wybierany jest przez lekarzy
- wyjaśnia James Bopp, sekretarz Państwowego Komitetu ds. Prawa do
Życia USA - gdyż tradycyjne metody aborcyjne przez zasysanie powodują
wymieszanie tkanek miękkich i kości. Zasysanie mózgu płodów za pomocą
plastykowej rurki, podczas gdy on lub ona znajdują się w szyjce macicy,
gwarantuje towar pierwszej jakości".
CDN.
Pomóż w rozwoju naszego portalu