Reklama

Lekarze przeciążeni pracą

Niedziela Ogólnopolska 9/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stopa bezrobocia, która na koniec ubiegłego roku niebezpiecznie zbliżyła się prawie do 13%, nie dotknęła wszystkich zawodów - w tym, na razie, lekarzy. Na razie, gdyż jak uczy doświadczenie innych krajów o gospodarce rynkowej, także medycy mają problemy ze znalezieniem pracy. Prognozy rządowe dotyczące bezrobotnych lekarzy w ciągu 3 najbliższych lat mówią o 3%, jednak pozarządowe (w tym Izba Lekarska) podają wskaźnik dziesięciokrotnie wyższy.
Dziś jednak spora część środowiska lekarskiego boryka się z innym problemem, a mianowicie wynikającym z przeciążenia pracą " zespołem wypalania się". Zdeterminowani potrzebami ekonomicznymi swoich rodzin, lekarze bardzo często zmuszeni są do podejmowania dodatkowych prac, co, oczywiście, absorbuje energię i prowadzi do nadmiernego zmęczenia. Ponadto sytuacja w wielu placówkach służby zdrowia jest zdecydowanie niedobra: braki bazy, urządzeń, awarie, braki leków zmuszają lekarzy do poszukiwania rozwiązań doraźnych, angażując czas, który powinni poświęcić pacjentowi. Także brak personelu pomocniczego: laborantek, techników, sekretarek itd. obciąża doktora różnorakimi zajęciami nielekarskimi. Dyskomfort i niepokój wywołują ponadto zarządzenia i przepisy, które nie dają się ściśle przestrzegać, a ich nieprzestrzeganie grozi potencjalnie różnymi karami, takimi jak: zmniejszanie liczby etatów w danej placówce, nieprzyznanie funduszy na określone badania czy pogorszenie warunków pracy. Dodatkowym obciążeniem jest konieczność wypełniania coraz liczniejszych i coraz dłuższych formularzy.
Taka sytuacja w miejscu pracy oraz poczucie niepewności jutra prowadzą wielu lekarzy - których zawód jest przecież sam w sobie stresogenny - do wyczerpania i tzw. wypalania się. Najbardziej niebezpiecznym tego przejawem jest utrata zainteresowania i uczuć w stosunku do pacjenta, odporność na jego przeżycia, a nawet zobojętnienie. Ale ludzie ci są także ciągle niezadowoleni z siebie, o czym świadczy fakt ich nadmiernej drażliwości z różnymi przejawami postaw agresywnych wobec otoczenia. W przypadkach skrajnych ujawnia się wręcz cynizm, a nawet ośmieszanie pacjentów i współpracowników. Nagminna jest również utrata innowacyjności przez lekarza, wycofywanie się z działań, opuszczanie w swoich obowiązkach, nawet zaniedbanie w wyglądzie. Dotknięty "zespołem wypalania się" personel służby zdrowia spędza na ogół więcej czasu ze sobą niż z chorym, odsuwa się od niego w kierunku pracy administracyjnej, lekarze dopuszczają do poważnych zaniedbań w dokumentacji dotyczącej pa-cjentów, nie śledzą na bieżąco piśmiennictwa medycznego, nie uczestniczą w zebraniach i konferencjach naukowych, co przy dzisiejszym postępie w medycynie jest absolutnie konieczne.
"Wypalanie się" nie dotyczy, oczywiście, wszystkich lekarzy pracujących przecież na ogół w podobnych do siebie warunkach. Jest ono częściej udziałem osób poszukujących bardziej samorealizacji aniżeli satysfakcji płynącej z pracy z pacjentem. Jak już powiedzieliśmy, jednym z objawów "zespołu wypalania się" jest agresja, która bywa nakierowana na kolegów po fachu, ale "nie wypalonych". Ich zaangażowanie traktuje się wówczas jako przejaw naiwności, donkiszoterii, nadmiaru ambicji, karierowiczostwa. Ci sami ludzie są równocześnie coraz mniej wyrozumiali wobec krytyki własnej postawy. Niebezpieczne jest to, że zjawisko, o którym mówimy, dotyczy często lekarzy ambitnych, aktywnych i zaangażowanych w pracę. Oczekują oni, że ich zrywy i wprowadzane innowacje dadzą szybko jakieś oszałamiające rezultaty. Gdy ich nie ma, następuje rozczarowanie, poczucie bezradności i depresja. Prowadzi to do przekonania, że "muszę", "trzeba", nie zaś "chcę", a praca, pacjenci, ich rodziny, ewentualnie studenci stanowią swoiste zło konieczne. Stosuje się wówczas różne formy obrony przed dodatkowymi obowiązkami, nawet tylko przewidywanymi, czasem bez oglądania się na stronę etyczną czy fakt, że ta obrona pochłania więcej energii aniżeli wykonanie zadania. Przekonanie, że jest się bardziej obciążonym od kolegów, działa jak stres, rodzi poczucie krzywdy i nierzadko godzi w pracę zespołową. To właśnie ci lekarze nierzadko ulegają presji w kierunku rozwiązań formalnych, często pozornych, ale nagradzanych za swą spektakularność, mimo że bywają one cyniczne, sprytne i reklamiarskie.
Godnym i z pewnością skuteczniejszym wyjściem z tej trudnej sytuacji jest rodzaj terapii, polegającej na przeanalizowaniu czynników, które do niej doprowadziły. Niektóre spośród nich - jak choćby zbyt obciążający schemat pracy przy dużej liczbie pacjentów czy dodatkowych zadań - mogą wymagać reorganizacji pracy. Niezbędny jest ponadto wypoczynek fizyczny, przy czym wypoczynek nie oznacza tu wcale bezczynności, o
czym mówią doświadczenia lekarzy sportowych i rehabilitantów. A mówią, że powtarzanie niektórych wysiłków, najlepiej prostych, takich jak spacer czy pływanie, poprawia nastrój. Warto też zadbać o dobrą pracę zespołową, z podziałem odpowiedzialności oraz życzliwymi stosunkami międzyludzkimi. Nie wolno również rezygnować z rozwoju naukowego lekarza, dokształcania się właściwie permanentnego, m.in. poprzez udział w konferencjach naukowych.
Oczywiście, stres związany z przeciążeniem pracą nie dotyczy tylko lekarzy, spotyka się go w każdym zawodzie. "Wypalanie się" można rozumieć jako utajoną wewnętrzną ucieczkę psychiczną przed pracą, nieprzywiązywanie do niej żadnej wagi i utratę zainteresowania wynikającymi z niej obowiązkami. Jest to, inaczej mówiąc, odmiana depresji.
Dosyć ponurą rzeczywistością jest "zespół wypalania się" nie tylko dla lekarza, ale także dla chorych oraz dla innych - potencjalnych pacjentów. Ale znajomość również takich problemów być może uzmysłowi nam, że nie tylko chorzy mają różne problemy w warunkach reformy służby zdrowia. Mają je także ci, u których szukamy pomocy. Jednak zarówno my, jak i lekarze możemy sobie pomóc. Obie strony na początek niech odrzucą usprawiedliwienie dla własnej bierności oraz powoływanie się na przykłady, że wszędzie jest podobnie, że winę za wszystko ponosi system społeczny (tłumaczenie z przeszłości) lub nieudana reforma ochrony zdrowia (tłumaczenie z dnia dzisiejszego). Nie warto też narzekać na beznadziejność czy - co gorsze - oczekiwać na status emeryta. Jedynie aktywna postawa wobec problemu pomoże go rozwiązać.

Artykuł powstał w oparciu o materiały z Sympozjum Naukowego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich: "Pacjent i lekarz. Jak się odnaleźć w okresie reform", które odbyło się w końcu listopada ubiegłego roku w Poznaniu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świdnica. Zmarł ks. kan. Kazimierz Gniot. Miał 72 lata

2025-10-02 21:00

[ TEMATY ]

Pszenno

śmierć kapłana

kapłan diecezji świdnickiej

ks. Kazimierz Gniot

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

ks. kan. Kazimierz Gniot (1953-2025)

ks. kan. Kazimierz Gniot (1953-2025)

We wtorek 2 października w Świdnicy zmarł ks. kan. Kazimierz Gniot, wieloletni proboszcz parafii św. Mikołaja w Pszennie.

Urodził się 21 kwietnia 1953 r. w Leśnej. Po ukończeniu Technikum Górniczego w Zgorzelcu w 1973 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Po sześciu latach studiów filozoficzno-teologicznych 19 maja 1979 r. z rąk bp. Wincentego Urbana otrzymał święcenia kapłańskie.
CZYTAJ DALEJ

Pytania o Anioła Stróża

Anioł Stróż jest zawsze bliski człowiekowi wierzącemu. Towarzyszące nam od dzieciństwa proste modlitwy do Anioła Stróża, obrazki przedstawiające kroczącego za dzieckiem zatroskanego anioła z rozpostartymi skrzydłami rodzą wciąż pytania: Kim jest Anioł Stróż? Jaki on jest? Ilu jest Aniołów Stróżów? To oczywiste, że chcemy więcej wiedzieć o kimś, kto jest nam szczególnie bliski

Pytamy więc: Czy wszyscy ludzie mają swego Anioła Stróża czy wyłącznie chrześcijanie? Każdy człowiek ma swojego Anioła Stróża. W starotestamentalnej Księdze Tobiasza archanioł Rafał pojawia się w roli towarzysza młodego Tobiasza (por. Tb 5, 4n). Dzieje Apostolskie wspominają anioła św. Piotra (por. Dz 12, 15). Anioła Stróża ma każdy człowiek, także wyznawca innej religii czy osoba niewierząca. Jest on więc dany każdemu człowiekowi. A więc, ilu jest ludzi na świecie, tylu jest Aniołów Stróżów.
CZYTAJ DALEJ

Filipiny: Kościół i wolontariusze niosą pomoc po trzęsieniu ziemi

2025-10-03 12:36

[ TEMATY ]

trzęsienie ziemi

Filipiny

Kościół i wolontariusze

PAP

Skutki trzęsienia ziemi na Filipinach

Skutki trzęsienia ziemi na Filipinach

72 osoby nie żyją, ponad 110 tysięcy straciło dach nad głową - to bilans trzęsienia ziemi, jakie nawiedziło 30 września środkowe Filipiny. Najbardziej ucierpiała wyspa Cebu, gdzie runęły domy, budynki użyteczności publicznej i zabytkowe świątynie.

Tysiące bez dachu nad głową
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję