Najważniejsza, najbardziej emocjonująca, najtrudniejsza, najbardziej ryzykowna i najciekawsza - to tylko niektóre z przymiotników, jakimi określano 91. pielgrzymkę Jana Pawła II. Po prawie 22 latach udało się Ojcu Świętemu spełnić prawdopodobnie jedno z największych marzeń jego pontyfikatu. W dniach 20-26 marca Roku Jubileuszowego 2000 Następca św. Piotra odbywał pielgrzymkę do ziemi ojczystej Jezusa.
Podróż, inaczej niż większość pozostałych, nie nosiła nazwy "
wizyta apostolska". W oficjalnym programie nazwano ją "Jubileuszową
Pielgrzymką do Ziemi Świętej". Podkreślono w ten sposób religijny
wymiar podróży. Taki charakter zapowiadał sam Ojciec Święty oraz
jego otoczenie. "Papieska wizyta ma przede wszystkim charakter osobistej
pielgrzymki do miejsc biblijnych i korzeni wiary" - mówił rzecznik
Watykanu Joaquim Navarro-Valls na konferencji prasowej poprzedzającej
podróż. Podkreślił to ostatecznie Ojciec Święty podczas powitania
na lotnisku im. Ben Guriona w Tel Awiwie 21 marca. Jan Paweł II mówił
wtedy: "Moja wizyta jest osobistą pielgrzymką i duchową podróżą Biskupa
Rzymu do źródeł naszej wiary w ´Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba´".
Pierwszym przystankiem pielgrzymki była związana z osobą
Mojżesza Góra Nebo, na którą Papież pojechał 20 marca, zaraz po powitaniu
na lotnisku w stolicy Jordanii - Ammanie. Według Biblii, z tej góry
na Ziemię Obiecaną patrzył Mojżesz i na niej zmarł. Jan Paweł II
modlił się w samotności przez dłuższą chwilę i jak Mojżesz próbował
dostrzec z niej Ziemię Świętą. Niestety, przeszkodą była niewielka
mgła. Kolejnym punktem papieskiego pielgrzymowania śladami dziejów
zbawienia było Wadi al-Kharrar, na wschodnim brzegu Jordanu. W miejscu
tym, jak utrzymują Jordańczycy i część badaczy, Chrystus przyjął
chrzest z rąk Jana Chrzciciela. W drugim dniu pielgrzymki, 21 marca,
Papież przewodniczył tu Liturgii Słowa i odmówił modlitwę uwielbiającą
Trójcę Świętą. Następnego dnia Ojciec Święty pielgrzymował już śladami
Chrystusa w Izraelu. Rozpoczął pielgrzymowanie od Qasr el Yahud,
które w Izraelu jest uznawane za miejsce chrztu Jezusa. Wizyta w
tym miejscu potraktowana została jako gest pojednania. Dalszym etapem
jego pielgrzymowania była betlejemska Grota Narodzenia. Osobisty
i duchowy charakter tych chwil najbardziej widoczny był w długiej
samotnej modlitwie. Papież po wejściu do Groty modlił się przez dłuższy
czas przed ołtarzem, a później usiadł i zaczął odmawiać brewiarz.
W trzecim dniu pobytu w Ziemi Świętej Jan Paweł II pielgrzymował
do Wieczernika, w którym Pan Jezus ustanowił Eucharystię i sakrament
kapłaństwa. Uczestniczyło w niej tylko kilkadziesiąt osób. W homilii
Ojciec Święty mówił o znaczeniu sakramentów Eucharystii i kapłaństwa
dla Kościoła. Papież w tym wyjątkowym miejscu, gdzie zrodziło się
kapłaństwo, podpisał List do Kapłanów na Wielki Czwartek 2000 r.
Jak tłumaczył dziennikarzom Navarro-Valls - Ojciec Święty
był wyraźnie wzruszony i szczęśliwy. Chciał przedłużyć swoją radość
ze sprawowania tutaj Mszy św., pozostając samotnie przez 25 minut
na modlitwie. Dzień później w świat poszła informacja o możliwości
przekazania Wieczernika, będącego w posiadaniu Izraela, Kościołowi
katolickiemu. W zamian katolicy mieliby zwrócić żydom synagogę w
Toledo w Hiszpanii, która aktualnie służy jako kościół.
24 marca Ojciec Święty pielgrzymował do Galilei. Nawiedził
miejsce, gdzie Pan Jezus przekazał władzę kluczy św. Piotrowi, a
gdzie dziś stoi tzw. kościół Prymatu Piotra. W tym samym dniu modlił
się również w kościele Rozmnożenia Chleba w
miejscowości Tabgha, nad brzegiem Jeziora Galilejskiego.
Reklama
Spotkanie z braćmi w wierze
Mimo iż Ojciec Święty podkreślał osobisty charakter pielgrzymki
do miejsc biblijnych, przybył także do swoich braci w wierze, chrześcijan
mieszkających w Ziemi Świętej. "Chcemy umocnić się wiarą Papieża"
- deklarował łaciński patriarcha Jerozolimy abp Michel Sabbah. Z
wielką ufnością i wielkimi nadziejami oczekiwała Jana Pawła II cała
mniejszościowa wspólnota chrześcijańska w Autonomii Palestyńskiej,
Jordanii i Izraelu. W tym regionie świata jeszcze przed kilkudziesięcioma
laty było ich więcej. Część, i to tych najbardziej wykształconych,
wyemigrowała, szczególnie do USA, Europy i Ameryki Południowej. O
skali zmiany najdobitniej przekonuje sytuacja w Betlejem. O ile w
1946 r. zamieszkiwali je prawie wyłącznie chrześcijanie, to dziś
jest ich co najwyżej połowa. Zdecydowana większość chrześcijan w
ojczystej ziemi Jezusa to Arabowie. Jak mówił przed pielgrzymką w
wywiadzie dla KAI ks. Waldemar Chrostowski - ich sytuacja jest podwójnie
ciężka. "Doznają cierpień z obydwu stron: arabscy muzułmanie postrzegają
ich jako swego rodzaju zdrajców, a Żydzi czy Izraelczycy - jako Arabów.
Są więc między młotem a kowadłem. Obecność Papieża jest im bardzo
potrzebna po to, żeby ich dowartościować". Nadzieję na to dowartościowanie
wyrażał list biskupów katolickich Ziemi Świętej odczytany w niedzielę
poprzedzającą pielgrzymkę we wszystkich kościołach katolickich Autonomii
Palestyńskiej, Izraela i Jordanii.
Papież spotykał się ze swymi wspóbraćmi w wierze podczas
celebracji liturgicznych w Ammanie, Betlejem, Jerozolimie, na Górze
Błogosławieństw. Jan Paweł II w wygłoszonych homiliach wzywał chrześcijan
Bliskiego Wschodu do wytrwania w wierze i do jedności. Podczas Eucharystii
na stadionie im. Króla Husajna w Ammanie 21 marca Papież mówił do
50-tysięcznego zgromadzenia: "Proszę dzisiaj i wzywam cały Kościół
do modlitwy wraz ze mną, aby prace Synodu przyniosły umocnienie więzów
przyjaźni i współpracy między lokalnymi wspólnotami kościelnymi w
całym bogactwie ich różnorodności, między wszystkimi Kościołami chrześcijańskimi
i wspólnotami kościelnymi oraz między chrześcijanami a innymi wielkimi
religiami, które tutaj rozkwitają. Niech to, co stanowi bogactwo
Kościoła - rodziny, parafie, szkoły, stowarzyszenia świeckie, ruchy
młodych - przyczynia się do jedności i miłości jako najwyższego jego
celu".
W Betlejem na Placu Żłóbka Jan Paweł II zachęcał 10-tysięczną
grupę chrześcijan, którzy donośnym głosem krzyczeli na powitanie: "
Niech żyje Papież!", do odwagi: "´Pokój wam! Nie lękajcie się!´.
Te słowa rozlegają się na stronach Pisma Świętego. Są to słowa Boskie,
które wypowiedział sam Jezus po swoim zmartwychwstaniu: ´Nie bójcie
się!´ (Mt 28, 10). Słowa te dzisiaj Kościół kieruje do Was. Nie bójcie
się zachowywać Waszej chrześcijańskiej obecności i dziedzictwa w
tym miejscu, gdzie narodził się Zbawiciel". Papież wskazywał też
na źródło siły i mocy chrześcijan, którym jest sam Jezus: "Gdzie
jest to panowanie ´Przedziwnego Doradcy i Księcia Pokoju´, o którym
mówi Prorok Izajasz? Co to za władza, do której odwołuje się sam
Jezus, gdy powiada: ´Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi´ (Mt 28, 18)? Królestwo Chrystusa ´nie jest z tego świata´ (J 18, 36). Jego królestwo nie jest grą siły, bogactwa i zdobyczy, która zdaje
się kształtować naszą ludzką historię. Jest to raczej moc do pokonania
wiecznego zła, do ostatecznego zwycięstwa nad grzechem i śmiercią.
Jest to moc leczenia ran, które zniekształcają obraz Stworzyciela
w Jego stworzeniach. Chrystus jest mocą zdolną do przekształcenia
naszej słabej natury i uzdolnienia nas, przez łaskę Ducha Świętego,
do pokoju z innymi i komunii z samym Bogiem. ´Wszystkim tym, którzy
Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi´ (por. J 1, 12). To jest orędzie Betlejem dzisiaj i na zawsze. To jest nadzwyczajny
dar, który Książę Pokoju przyniósł na świat dwa tysiące lat temu".
24 marca w Korazim w Galilei, na Górze Błogosławieństw
zgromadził się na spotkaniu z Ojcem Świętym, jak wyraził się nuncjusz
apostolski w Izraelu - abp Pietro Sambi, "młody Kościół żyjący radością
wiary" i idący do ludzi "z otwartymi rękami i sercami". 100 tysięczna
rzesza młodych chrześcijan ze wszystkich stron świata jak zwykle
entuzjastycznie witała Papieża - sprawdzonego przyjaciela młodych.
Podczas radosnej, wypełnionej przejmującym śpiewem celebracji liturgicznej
Ojciec Święty wskazał po raz kolejny młodym drogę Chrystusowych Błogosławieństw,
które są sercem Ewangelii. "Ileż to pokoleń przed wami zostało poruszonych
Kazaniem na Górze! Iluż młodych ludzi w ciągu wieków zgromadziło
się wokół Jezusa, aby słuchać słów życia wiecznego, tak jak Wy zgromadziliście
się tutaj dzisiaj! Ileż młodych serc czerpało natchnienie z siły
Jego osobowości i zniewalającej prawdy Jego orędzia!" - powiedział
Papież. Jan Paweł II wezwał młodzież do przemiany serc i pójścia
drogą proponowaną przez Chrystusa. Wskazał również, że istnieje inny
głos podpowiadający, że: "błogosławieni są pyszni i stosujący przemoc,
ci, którzy się bogacą za wszelką cenę, bez skrupułów, bez litości,
błądzący, którzy czynią wojnę, a nie pokój, i prześladują tych, którzy
stają na ich drodze. (...) Wezwanie Jezusa wyrażone w błogosławieństwach
domaga się wyboru. (...) Waszym wyborem jest pójście w świat z przesłaniem
Dekalogu i Błogosławieństw. (...) I Dekalog, i Błogosławieństwa głoszą
prawdę i dobro, łaskę i wolność: to wszystko, co jest konieczne,
aby wejść do Królestwa Chrystusowego. (...) Teraz waszym wyborem
jest bycie odważnymi apostołami tego Królestwa!. (...) Panie Jezu,
Ty uczyniłeś tych młodych ludzi swymi przyjaciółmi: spraw, aby na
zawsze pozostali przy Tobie!" - zakończył swe kazanie Jan Paweł II.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W cieniu polityki
Choć Ojciec Święty wielokrotnie podkreślał religijny charakter
swojej wizyty, to jednak trudno było uniknąć implikacji politycznych.
Zbyt dużo nabrzmiałych i ciągle nierozwiązanych problemów trapi ten
zapalny region świata. Izraelczycy i Arabowie z Autonomii Palestyńskiej
chcieli wykorzystać wizytę do swoich celów, choć obie strony zapewniały
o braku takich zamiarów.
Dni poprzedzające wizytę obfitowały we wzajemne oskarżenia
o próbę politycznego wykorzystania wizyty. "Zachowanie Palestyńczyków
jest dziecinne. Przeszkodzimy im w zamianie wizyty pojednania w wizytę
konfliktu" - grzmiał izraelski minister Haim Ramon, odpowiedzialny
za koordynację przygotowań papieskiej pielgrzymki. "Jeśli Izraelczycy
zinstrumentalizują obecność Papieża dla wsparcia ich programu politycznego,
my, Palestyńczycy, zrobimy to samo - odpowiadał twardo Feisal Husseini,
znana postać w obozie Palestyńczyków. - Naszym zdaniem, Izrael używa
obecności Ojca Świętego dla legitymizacji okupacji Jerozolimy Wschodniej"
- dodał. Mimo oskarżeń i pozorowanej niewinności, każda ze stron
w sposób mniej lub bardziej subtelny chciała wyciągnąć z obecności
Jana Pawła II korzyści polityczne. Żydzi oczekiwali, że Papież powie
ważne słowa o zachowaniu się Kościoła w czasie Holokaustu. Arabowie
z kolei liczyli na moralne wsparcie w drodze do własnego państwa.
Najtrudniejszą jednak sprawą, z jaką musiał zmierzyć się Jan Paweł
II, był status Jerozolimy, która jest uważana za miasto święte przez
trzy wielkie religie, a przez dwa narody pragnie być uważana za ich
stolicę.
Reklama
Ze starszymi braćmi w wierze
Przed pielgrzymką izraelskie sondaże wskazywały, że ponad 50
proc. Izraelczyków z otwartymi rękami oczekuje Ojca Świętego. Dla
drugiej, kilkunastoprocentowej grupy Żydów pielgrzymka była obrazą.
W protestach przodowały grupy ultraortodoksów. Akcje miały różne
oblicza. Począwszy od chuligańskich wybryków, jak dewastacja lądowiska
kilka dni przed wizytą, po skierowane do dzieci komiksy oczerniające
Jana Pawła II, które opublikowano w kilku izraelskich pismach. Szerokim
echem po całym świecie odbiła się także klątwa, jaką na Ojca Świętego,
podczas rytualnego obrzędu na cmentarzu, rzucili ultraortodoksi.
Materiał pokazał jeden z kanałów telewizji izraelskiej, a za nim
największe stacje światowe. Obrzęd przypominał wszystkim wydarzenie
sprzed kilku lat, podczas którego podobną ceremonię skierowano do
ówczesnego premiera Izraela Icchaka Rabina. Pierwszy minister został
niedługo potem zamordowany. Już w trakcie wizyty w izraelskiej prasie
pojawiły się oskarżenia, że cały obrzęd był wykonany na zlecenie
mediów. Dziennikarze zaprzeczali. Policja badała sprawę. Zagrożenia
potraktowano poważnie. Były aresztowania. Wizytę Papieża ochraniała
rekordowa liczba 22 tys. policjantów i agentów ochrony. Ojcu Świętemu
zalecono noszenie specjalnie skonstruowanej kamizelki kuloodpornej.
Jak wyjawił rzecznik Watykanu - Papież jej nie nosił. Były premier
izraelski Shimon Peres, odnosząc się do wyczynów ultraortodoksów,
przekonywał we włoskim dzienniku La Repubblika, że ci są w Izarelu
marginesem i tak samo jak Papieża traktują 60 proc. zsekularyzowanej
części swojego narodu.
Elity rządowe i najważniejsi rabini Izraela wyrażali
swoje zadowolenie z odwiedzin. Prawie powszechnie mówiono, że Papież
odwiedzający Izrael jest najważniejszym gościem w historii państwa.
Liczono, że wizyta przyczyni się do dalszego zbliżenia między katolikami
a żydami. Katolicy liczyli z kolei na zrozumienie ze strony żydowskiej.
Choćby na szerszą informację o polepszeniu wzajemnych stosunków.
Niby od czasu Soboru Watykańskiego II mówi się o przełomie, podkreśla
się zaskakujące efekty działalności Jana Pawła II na tym polu, to
jednak wielu, i to nawet wykształconych obywateli Izraela, nic o
tym nie wie, żyjąc jakby w innym świecie. "Kilka miesięcy temu -
mówił w wywiadzie dla watykańskiej agencji FIDES o. David Jaeger,
franciszkanin żydowskiego pochodzenia, specjalista od spraw izraelskich
w Papieskim Kolegium Antonianum w Rzymie - na Uniwersytecie w Tel
Awiwie wspomniałem o poprawie stosunków katolicko-żydowskich, jaką
przyniósł ze sobą Sobór Watykański II. Pewna nauczycielka akademicka,
odpowiedziała: ´Jak wspaniale! Co za niespodzianka! Dobra nowina! (...)´. Dokumenty soborowe zostały napisane 30 lat temu, a nauczycielka
akademicka, naukowiec, była kompletnie nieświadoma ich istnienia". O. Jaeger za tę ignorancję obwinił częściowo państwo izraelskie,
żądając zmiany w sposobie prezentacji osoby Jezusa Chrystusa i chrześcijan
jako grupy wyznaniowej w programach szkolnych. "Od czasu Soboru Watykańskiego
II Kościół zrewidował swój sposób odnoszenia się do Żydów w liturgii,
katechezie i teologii, teraz jest kolej na Żydów, aby zrobili to
samo, co chrześcijanie" - dodał franciszkanin.
Wśród takich dyskusji i takiej sytuacji na izraelskim
lotnisku im. Ben Guriona wylądował 21 marca wieczorem arabski samolot
jordańskich linii lotniczych z głową Kościoła rzymskokatolickiego
na pokładzie. Ojca Świętego przywitał rzadki tutaj deszcz i najwyżsi
izraelscy oficjele z prezydentem Ezerem Weizmanem na czele. Obecni
byli prawie wszyscy członkowie rządu z premierem Ehudem Barakiem
i ministrem spraw zagranicznych Davidem Levim. Powitanie było ciepłe,
choć w postawie, szczególnie gospodarzy, dało się dostrzec napięcie,
spowodowane obawą o popełnienie jakiegoś błędu. Na początku ładny
gest. Ziemię podała Ojcu Świętemu trójka dzieci z Nazaretu: żydówka
Dafna, chrześcijanin Mario i Arab Walid. Później zaczęły się przemówienia. "
Doceniamy wkład Waszej Świątobliwości w potępienie antysemityzmu,
przez nazwanie go grzechem przeciw Bogu i ludzkości i przez prośbę
o przebaczenie za czyny popełnione w przeszłości przez członków Kościoła
katolickiego przeciw narodowi żydowskiemu. Jak Wasza Świątobliwość
zauważył, musimy wspólnie walczyć z plagą rasizmu i antysemityzmu
na całym świecie" - powiedział prezydent Weizman. Ojciec Święty nazwał
z kolei izraelskiego prezydenta "człowiekiem pokoju" i wspomniał
o potrzebie sprawiedliwości i pokoju dla Izraela i całego regionu.
Nawiązując do pielgrzymki Pawła VI do Ziemi Świętej w 1964 r., podkreślił,
że we wzajemnych relacjach Watykanu i Izraela zmieniło się bardzo
wiele. W powitalnym przemówieniu Papież wyraził również przekonanie,
że jego wizyta posłuży do wzmożenia "międzyreligijnego dialogu, który
doprowadzi żydów, chrześcijan i muzułmanów do szukania w ich przekonaniach
religijnych i w łączącym wszystkich członków rodziny ludzkiej powszechnym
braterstwie motywacji i wytrwałości w działaniu na rzecz pokoju i
sprawiedliwości, których narody Ziemi Świętej jeszcze nie mają i
ku którym tak bardzo tęsknią". "Niecierpliwie oczekujemy pokoju,
marzymy o nim, modlimy się o niego" - we wcześniejszej mowie niejako
odpowiedział prezydent Weizman. Nie brakło i kontrowersyjnych, upolityczniających
wizytę elementów w powitaniu prezydenta Izraela, który Jerozolimę
nazwał "stolicą Izraela". Kilka godzin później powtórzył to burmistrz
Jerozolimy, witając Ojca Świętego na miejscowym lądowisku. Niedługo
trzeba było czekać na odpowiedź patriarchy łacińskiego Jerozolimy
- status Jerozolimy nie jest jeszcze ostatecznie ustalony.
Prasa izraelska z największą uwagą oczekiwała wizyty
w Instytucie Pamięci Yad Vashem w Jerozolimie, zaplanowanej na 23
marca. Środa określana była jako "żydowski dzień" podczas papieskiej
pielgrzymki. Część izraelskich komentatorów spodziewała się, że Papież
powie coś więcej niż w trakcie Dnia Pojednania w Rzymie. Inni uspokajali,
mówiąc że nie należy wymagać niczego więcej nad to, co Papież zrobił,
a co i tak już można określić jako rewolucyjne. Wcześniej w tym dniu
Ojciec Święty odwiedził głównych rabinów Izraela i prezydenta Weizmana.
W Yad Vashem Ojciec Święty powiedział m.in.: "W tym miejscu pamięci
umysł i serce, i dusza odczuwają wyjątkową potrzebę milczenia. (...)
Milczenia, ponieważ nie ma słów dostatecznie mocnych, aby opłakiwać
straszliwą tragedię Shoah (...) Tutaj, podobnie jak w Oświęcimiu
i wielu innych miejscach w Europie, zniewala nas echo rozdzierającego
serce jęku tak wielu osób. Mężczyźni, kobiety i dzieci krzyczą do
nas z głębi przerażenia, którego zaznali. Jakże moglibyśmy nie zwrócić
uwagi na ich wołanie? (...) Skąd u człowieka mogła się wziąć tak
skrajna pogarda dla drugiego człowieka - pytał Papież. - Ponieważ
doszedł on do momentu pogardy dla Boga. Jedynie bezbożna ideologia
mogła zaplanować i przeprowadzić eksterminację całego narodu (...). Jako biskup Rzymu i następca Apostoła Piotra, zapewniam naród żydowski,
że Kościół katolicki, kierując się ewangelicznym prawem prawdy i
miłości, a nie względami politycznymi, jest głęboko zasmucony z powodu
nienawiści, aktów prześladowania i okazywania antysemityzmu skierowanego
przeciw Żydom przez chrześcijan w jakimkolwiek czasie i miejscu.
Kościół odrzuca dyskryminację w jakiejkolwiek postaci jako zaprzeczenie
obrazu Stwórcy nieodłącznego od każdej istoty ludzkiej". Na koniec
Ojciec Święty wezwał: "Budujmy nową przyszłość, w której nie będzie
już żadnych uczuć antyżydowskich wśród chrześcijan ani uczuć antychrześcijańskich
wśród żydów, lecz raczej nastanie wzajemny szacunek, wymagany od
tych, którzy wielbią jednego Stwórcę i Pana, a w Abrahamie widzą
naszego wspólnego ojca w wierze". Papieżowi odpowiedział premier
Izraela Ehud Barak: "Wizyta Waszej Świątobliwości w tym miejscu jest
szczytowym momentem historycznej podróży uzdrowienia stosunków chrześcijańsko-żydowskich". Barak podkreślił także rolę Jana Pawła II w tym procesie: "Wasza
Świątobliwość uczynił więcej niż ktokolwiek inny". I zwracając się
ku przyszłości, zadeklarował: "Jesteśmy teraz zdecydowani znaleźć
drogi prowadzące do historycznego pojednania. Jesteśmy w trakcie
olbrzymiego wysiłku, mającego na celu zapewnienie całkowitego pokoju
z naszymi palestyńskimi sąsiadami, z Syrią i z Libanem, oraz z całym
światem arabskim".
Po zakończeniu oficjalnego programu Ojciec Święty spotkał
się z grupą wadowickich żydowskich przyjaciół i ich rodzinami.
Reklama
Przyjaciel Papież
"Chciałabym, żeby Ojciec Święty prosił o sprawiedliwość dla
naszego narodu" - mówiła przed rozpoczęciem pielgrzymki młoda żona
szefa Autonomii Palestyńskiej Jasera Arafata, Souha Arafat. Wtórował
jej mąż, nazywając Jana Pawła II "przyjacielem Palestyńczyków". Wszyscy
mieli nadzieję, że Papież wesprze swym moralnym autorytetem ich dążenia
do posiadania niezależnego państwa. Służyć miały temu i słowa Ojca
Świętego, i jego spotkania z osobistościami palestyńskimi, i wizyta
w położonym niedaleko Betlejem obozie dla uchodźców w Deheisha. Na
0,5 km2 mieszka tu 10 tys. ludzi wypędzonych ze swych domów. Przebywające
tam, jak i w innych 60 obozach, blisko 4 mln Palestyńczyków liczyło,
że ta wizyta przypomni światu o ich istnieniu.
Pierwsza para Autonomii Palestyńskiej nie zawiodła się.
W powitalnym przemówieniu po przybyciu na tereny Autonomii Palestyńskiej,
w "palestyńskim dniu pielgrzymki" - 22 marca Jan Paweł II kilkanaście
razy mówił o pokoju. "Pokój dla narodu palestyńskiego! Pokój dla
wszystkich narodów tego regionu! Nikt nie może ignorować tego, jak
wiele naród palestyński musiał wycierpieć w ostatnich dziesięcioleciach.
Świat widzi Wasze cierpienie. A trwa ono już zbyt długo - wołał Ojciec
Święty. - Stolica Święta zawsze uznawała, że naród palestyński ma
naturalne prawo do ojczyzny oraz prawo, by móc żyć w pokoju i spokoju
wraz z innymi narodami tego obszaru". Wydaje się, że prawa Palestyńczyków
do własnego państwa podkreślił także gestami. Najpierw z pokładu
samolotu, przelatując nad terenami Autonomii, wysłał telegram do
Jasera Arafata, co jest w zwyczaju tylko w odniesieniu do głów suwerennych
państw, a później podczas powitania w Betlejem ucałował podaną mu
w misie ziemię, co zwykł czynić przy wizytach w suwerennych państwach. "
Czy tym ostatnim gestem nie antycypował uznania przez Watykan Państwa
Palestyńskiego?" - pytali dziennikarze rzecznika Stolicy Apostolskiej.
Ten odpowiedział przecząco i błyskotliwie zripostował: "Byłoby dziwne,
gdyby Papież nie pocałował ziemi, na której narodził się Chrystus". O wyjątkowym charakterze tego dnia wizyty świadczy jeszcze inne
wydarzenie. Muezin z pobliskiego meczetu poczekał ze swoim południowym,
jednym z pięciu w ciągu dnia, wezwaniem do modlitwy aż Papież skończy
homilię. Jan Paweł II z kolei odwzajemnił mu ten gest, przedłużając
chwilę milczenia po homilii, aż ten skończy swój śpiew. "Miałam wrażenie
jedności między dwoma wielkimi religiami" - skomentowała wydarzenie
żona Arafata.
W trakcie popołudniowej wizyty w obozie uchodźców w Deheisha
Ojciec Święty zapewnił ich, że Kościół poprzez swoje organizacje
charytatywne i społeczne nadal będzie stał po ich stronie. "Przez
cały mój pontyfikat czułem się bliski narodowi palestyńskiemu w jego
cierpieniach" - deklarował mocno Ojciec Święty i wyraził nadzieję,
że wizyta przyniesie "pewną ulgę" w ich cierpieniach.
Niejako uwieńczeniem pobytu Jana Pawła II na terenach
Autonomii było spotkanie z Arafatem w jego rezydencji w Betlejem.
Przywódca palestyński towarzyszył zresztą Ojcu Świętemu w każdym
punkcie jego wizyty na terenach Autonomii Palestyńskiej. Charakter
spotkania dobrze oddawał towarzyszące wizycie pozytywne emocje. Papież
został udekorowany przez Arafata najwyższym odznaczeniem palestyńskim,
a w darze otrzymał 14 pięknie zdobionych medalionów przedstawiających
stacje Drogi Krzyżowej.
"Arafat usłyszał wszystko, czego pragnął" - skomentowali
tę część papieskiej pielgrzymki, spędzonej wśród Palestyńczyków,
Izraelczycy.
Trudny dialog
Pielgrzymka niosła ze sobą nadzieję na dalszy postęp w dialogu
trzech wielkich religii monoteistycznych. Służyć temu miało na pierwszym
miejscu spotkanie zaplanowane na 23 marca w auli Papieskiego Instytutu
Notre Dame w Jerozolimie. Okazało się jednak prawdą to, co przed
pielgrzymką mówił jeden z komentatorów, że dialog łatwiej jest prowadzić
choćby w spokojnym, pełnym franciszkańskiego ducha Asyżu niż w targanej
konfliktami Jerozolimie. Spotkanie zbojkotował wielki mufti Jerozolimy,
oskarżając rabinów o popieranie okupacji Jerozolimy. Ostatecznie
oprócz Ojca Świętego uczestniczyli w nim: rabin Meir Lau i najwyższy
sędzia muzułmański - szejk Szahil al-Tamili. W fotelach auli zasiedli
duchowni trzech religii monoteistycznych. Jako pierwszy przemawiał
rabin Lau. Operując licznymi cytatami biblijnymi, podziękował Ojcu
Świętemu za uznanie państwa izraelskiego z Jerozolimą jako wieczną
stolicą. "Papież nie powiedział tego" - szeptali obecni na sali.
Niedługo trzeba było czekać na emocjonalną ripostę sprowokowanego
szejka. "Wasza Świątobliwość jest gościem narodu palestyńskiego na
palestyńskiej ziemi, której odwieczną stolicą jest Jerozolima" -
powiedział. - Izrael prowadzi akcję osiedleńczą na naszej ziemi;
wtrącił do więzień naszych ludzi, zabił i zranił naszych synów, zajął
i objął władzę nad Jerozolimą. Władze izraelskie rozdzielają rodziny
i roszczą sobie prawo wydawania dowodów osobistych" - mówił Palestyńczyk.
- Pokój nastąpi jedynie wówczas, gdy wszyscy nasi więźniowie odzyskają
wolność i wszyscy uchodźcy palestyńscy powrócą do swej ojczyzny"
- dodał. Odpowiedziały mu oklaski obecnych na sali muzułmanów. - "
Stracona szansa" - komentowali niektórzy zdegustowani tonem przemówienia
muzułmańskiego przedstawiciela.
Ojciec Święty spokojnie wskazał, odpowiadając na bolączki
wszystkich stron, że "dla nas wszystkich Jerozolima, jak wskazuje
jej nazwa, jest ´Miastem Pokoju´. Może żadne inne miejsce na świecie
nie przekazuje tak sensu transcendencji i Bożego wybrania, który
widzimy w jej kamieniach i zabytkach i w świadectwie trzech religii
żyjących obok siebie w obrębie jej murów. W tym współżyciu nie wszystko
było lub będzie łatwe. Lecz w naszych religijnych tradycjach musimy
znajdować mądrość i wyższą motywację do zapewnienia zwycięstwa wzajemnego
zrozumienia i serdecznego poszanowania". Stwierdził też, że zadaniem
religii jest troska o sprawiedliwość i pokój. "Religia jest wrogiem
wykluczenia i dyskryminacji nienawiści i rywalizacji, przemocy i
konfliktu - przypominał Ojciec Święty. - Religia nie jest i nie może
być usprawiedliwieniem przemocy i konfliktu". I zachęcając do kontynuowania
dialogu, stwierdził: "Winniśmy uczynić wszystko, aby zamienić świadomość
dawnych urazów i grzechów w mocne postanowienie budowania nowej przyszłości,
w której będzie panować jedynie pełna szacunku i owocna współpraca
między nami".
Dalszy ciąg relacji z pielgrzymki - w następnym numerze.