Reklama

Chwalebny, ale czy owocujący entuzjazm?

Niedziela Ogólnopolska 25/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Trzeba powiedzieć bez żadnej przesady, że Polska, kraj Papieża, godnie obchodziła wielki dzień 80. urodzin Ojca Świętego Jana Pawła II. W dużej mierze przyczyniły się do tego środki przekazu, i to tak radio, jak i telewizja, która rozpoczęła swoją prezentację osoby wielkiego Jubilata już wcześniej, perfekcyjnie ukazując jego pielgrzymkę do Egiptu i Palestyny.
Nie pozostała też w tyle prasa, oczywiście, przede wszystkim katolicka, ale nie tylko. I tu chciałbym zasygnalizować doskonały artykuł wybitnego i znanego dziennikarza - Tadeusza Jacewicza w krakowskim Dzienniku Polskim z 26 maja, pod wymownym tytułem: Słuchamy, nie słysząc (nr 122, s. 12). Na dobrą sprawę, szkoda, że Szanowny Autor tego artykułu nie opublikował go w całości w jakimś czasopiśmie posiadającym ogólnopolski zasięg, bo rzecz dotyczy bardzo szerokiego kręgu polskich czytelników, w tym zwłaszcza tych, którzy mają się za stuprocentowych katolików. To nade wszystko oni, poczynając od pierwszej pielgrzymki do Polski po cytowaną przez Szanownego Autora transmisję z koncertu w Wadowicach w rocznicę papieskich urodzin, są chyba przede wszystkim tymi, którzy "słuchając, nie słyszą". To oni w wyjątkowym momencie zetknięcia się z Ojcem Świętym demonstrują masowością i zewnętrznymi gestami swoją cześć i przywiązanie do Papieża po to, żeby po pewnym czasie przejść nad tą euforią do normalnego porządku w niczym nie zmodyfikowanego życia.
Pisząc o wzmiankowanym artykule, chciałbym zachęcić do jego przeczytania w całości. Dla tych jednak, dla których może to być niemożliwe, zwłaszcza poza Krakowem, pragnę podzielić się jego najcenniejszymi, moim zdaniem, fragmentami, nie rezygnując jednak z wyrażenia nieco odmiennego zdania w niektórych drugorzędnych sprawach.

Papież-Polak - najwyższy autorytet współczesnego świata

Reklama

Poddając wnikliwej analizie losy polskiej historii, T. Jacewicz w konkluzji stwierdza, że "darmo nie dostaliśmy niczego". I z widoczną melancholią podsumowuje ten raczej smutny obraz naszych dziejów narodowych stwierdzeniem zaczynającym nowy akapit: "Tak było do października 1978 r.". I kontynuuje: "W niewielu stolicach zdawano sobie wtedy sprawę ze znaczenia tego wyboru. Wyjątkiem była Moskwa, gdzie wstrzymano oddech. Najzupełniej słusznie, jak się później okazało".
Zostawmy na później wątek dotyczący Polski, a przejdźmy do wątku wiążącego się z tym "wstrzymaniem oddechu" w Moskwie, jeszcze wtedy będącej stolicą światowego komunizmu. Ale przedtem godne uwagi jest stwierdzenie z pewną dozą emfazy: "Jedno jest pewne, Polak w Watykanie to skarb, który spadł nam - w przenośni i dosłownie - z nieba".
A potem T. Jacewicz przechodzi już do ogólnoświatowego wymiaru tego "daru z nieba". Na pierwszy plan motywacji tej tezy wysuwa - moim zdaniem niecałkowicie słusznie, a w każdym razie przez Ojca Świętego niechętnie przyjmowany - pogląd, że to Jan Paweł II ostatecznie " urządził pogrzeb komunizmowi". Co prawda, poprzedza tę tak rozumianą rolę Papieża wyliczeniem innych jeszcze czynników, które taki pogrzeb przygotowały, ale faktem jest, że ostateczną rolę w finale śmiertelnej agonii potężnego imperium zła wyznacza on polskiemu Papieżowi.
Trudno podważyć w sposób jednoznaczny słuszność tego poglądu. Można natomiast z całym przekonaniem i podziwem podpisać się pod drugą przesłanką, jaką Autor przytacza, motywując autorytet obecnego Pontyfikatu. Jest to przesłanka tak przekonująca i tak precyzyjnie ujęta, że warto ją zacytować dosłownie w całości: "Jan Paweł II - stwierdza T. Jacewicz - jeden z największych mężów stanu XX wieku, wprowadził do polityki jasno zdefiniowane kategorie dobra i zła, jako pojęć uniwersalnych. Mówi o tym wszędzie i do wszystkich, począwszy od dyktatorskich przywódców po najświatlejszych liderów wielkich państw. To jest udana próba zastosowania w polityce moralności. Nie jako propagandowego chwytu, tylko jako mocnego fundamentu, na którym solidna, rzetelna polityka musi być osadzona. Jeśli dzisiaj świat jest lepszy niż przed 20 laty, wielka w tym zasługa Jana Pawła II". Miałoby się ochotę powiedzieć: "nic dodać, nic ująć"; nie można trafniej i celniej ująć tajemnicy posługi naszego Papieża i źródeł jego niekwestionowanego ogólnoludzkiego autorytetu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Największy z rodu Polaków

Wszystko na to wskazuje, zwłaszcza po niedawnej pielgrzymce do kraju oraz ostatnich obchodach urodzin papieskich, że w Narodzie coś wyraźnie "drgnęło", gdy idzie o pogląd na osobę Papieża i jego rolę w dziejach Polski ostatniego 20-lecia. Szczególnie tak jeszcze nieodległe, nasycone szacunkiem i serdecznością oraz miłością obchody 80. rocznicy jego urodzin dowiodły, że Naród "dojrzał" wagę obecności Polaka na tronie Piotrowym i docenił rolę, jaką tam odegrał i odgrywa w układaniu się meandrów współczesnego narodowego losu. I dlatego w pełni podzielam stanowisko T. Jacewicza, zawarte w stwierdzeniu: " Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy utrzymuje się legenda polskiego papieża w jego ojczyźnie, teraz ich już nie ma. Nie było w historii Polski osoby tak powszechnej i popularnie szanowanej". Pozwoli Szanowny Autor wyrazić prywatną opinię, że jeżeli już trzeba było w tym miejscu wysuwać osobę ewentualnego konkurenta, wolałbym, by to był np. Mikołaj Kopernik czy J. Paderewski aniżeli J. Piłsudski. Ale to tylko margines w różności naszych poglądów. Zgadzam się natomiast w całej rozciągłości z rejestrem dobra, jakie stało się udziałem Polski w wyniku wyboru na papieża Polaka, i to takiego właśnie Polaka. Wymienię tylko niektóre z elementów tego rejestru: "potężny impuls promujący nas na świecie", " błyskotliwy przywódca", "gwiazda mediów", "ulubieniec tłumów", no i jeden z głównych architektów solidarnościowej, pokojowej rewolucji. A potem...
I tu zaczynają się p. Jacewicza i moje "gorzkie żale", tak lapidarnie zawarte w mistrzowskim tytule artykułu "Słuchamy, nie słysząc" (podkr. - St. N.). Autor cytuje w końcowym fragmencie jeden tylko, co prawda, dramatyczny przykład, tak świeży, tak niedawny, bo zaledwie sprzed roku, jakim była wizyta Jana Pawła II w polskim Sejmie, i żarliwe słowa do tych, którzy kierują państwem, o "porzucenie nienawiści, własnych interesów i jałowych sporów na rzecz wspólnej pracy dla ojczyzny". No i co? Wysłuchano i co z tego zostało?

Dramat niezrealizowanego orędzia Papieża-Polaka do swojego Narodu

Zanim zacytuję końcowy wymowny fragment omawianego artykułu, wróćmy do zdania, którym Autor rozpoczyna omawianie postawy Polaków wobec treści przemówień, jakie Ojciec Święty skierował do nich w czasie swoich pobytów w kraju. Oto one, bolesne, ale jakżeż tragicznie trafne: " W swojej krucjacie przeciwko złu Jan Paweł II odnosi sukcesy wszędzie, tylko nie w Polsce. Tutaj panuje zdumiewające zjawisko. Słuchamy naszego wielkiego rodaka, ale go nie słyszymy. Wybuchamy entuzjazmem na jego widok, krzyczymy ´My chcemy papieża´ - albo nonsensowne ´Zostań z nami´ (dop. - St. N.) - ale nie bierzemy do serca jego słów. Czynimy wysiłki, żeby każda jego wizyta w ojczyźnie miała wspaniałą oprawę, ale nie pamiętamy, że powinna to być oprawa wielkich treści, a nie pusta forma, potrzebna na kilka dni lub kilkanaście godzin".
Jakżeż gorzko prawdziwe to słowa. Jakżeż trafna diagnoza tego, co się stało z wydobytych spod serca, ze spędzonych przed Najświętszym Sakramentem godzin próśb, błagań, zaklęć Polaka-Papieża, skierowanych do swoich rodaków właśnie o ład moralny w różnych warstwach życia ukochanej Ojczyzny. Czy poza ks. Popiełuszką, który dał za to orędzie swoje życie, Naród zrobił z niego program kształtowania swojego niełatwego losu? A przecież po siedmiu pielgrzymkach zrobiło się ono wielkim - w sensie ilościowym, ale przecennym w sensie rzeczowym - dziedzictwem narodowym. Doprawdy, jest o czym myśleć, jest nad czym głęboko się zadumać, zwłaszcza że przypomniał o tym człowiek świecki, dziennikarz uważnie śledzący wartko płynącą falę narodowego życia. I dlatego zakończmy ten skromny komentarz pełną troski i mądrości konkluzją T. Jacewicza: "Przegrywamy wielką szansę. Mamy przychylnego nam człowieka wielkiej miary światowej, który często i przyjaźnie mówi o nas i do nas. Naszym językiem, naszymi pojęciami. Zawsze witamy jego słowa owacjami. Dobrze by było, żebyśmy klaszcząc, więcej i uważniej słuchali. I rozumieli, że mądrość jest najcenniejszym darem, jaki można nam ofiarować".
A komu jak komu, ale nam tę mądrość osobistą i tę od Boga otrzymaną ofiarował w nadmiarze Jan Paweł II, Papież-Polak. Dlaczego nie wcielamy jej w życie, pogrążając się w chaosie, stanowiącym zagrożenie tej - także i dzięki temu Wielkiemu Rodakowi na tronie papieskim siedzącemu - odzyskanej z takim trudem wolności?

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Skrutinium, czyli jak wybiera się papieża podczas konklawe

2025-05-07 16:26

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

Każde głosowanie w Kaplicy Sykstyńskiej odbywa się w sposób ceremonialny i ściśle określony. Sprzyja temu papierowa i indywidualna forma oddania tajnego głosu.

Teoretycznie papież może zostać wybrany już wieczorem w dniu rozpoczęcia konklawe. Wówczas przeprowadza się pierwsze głosowanie. Dzieje się tak od 2005 roku, wcześniej głosowania odbywały się od rana drugiego dnia. Jednak w ostatnim wieku najszybciej papieża wybrano w 1939 roku. Kard. Eugenio Pacelli, późniejszy Pius XII, zyskał wymagane poparcie już w trzecim głosowaniu. Także w drugim dniu konklawe kończyło się w 2005 i w 2013 roku.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: Rozpoczął się obrzęd inauguracji konklawe

2025-05-07 16:35

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

W Pałacu Apostolskim rozpoczęła się w środę po południu uroczysta procesja 133 kardynałów elektorów do Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie odbędzie się konklawe. Po wejściu do kaplicy kardynałowie składają przysięgę na dochowanie tajemnicy wyboru papieża.

Po krótkiej modlitwie kardynałowie wyruszyli w procesji z Kaplicy Paulińskiej Pałacu Apostolskiego; wszyscy w stroju nazywanym chórowym. Składa się z czerwonej sutanny z czerwonym mucetem, czyli pelerynką, czerwonego pasa z jedwabnymi frędzlami, czerwonej piuski i biretu.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: drugi dzień konklawe

2025-05-08 06:20

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

W czwartek, w drugim dniu konklawe przewidziane są cztery głosowania nad wyborem nowego papieża- dwa rano i dwa po południu. Jeżeli jednak wybór zostanie dokonany już w pierwszym porannym głosowaniu, to białego dymu z komina na dachu Kaplicy Sykstyńskiej można oczekiwać około 10.30.

W konklawe, które ma wybrać następcę papieża Franciszka udział bierze najwyższa w historii liczba kardynałów elektorów- 133. Do wyboru potrzeba dwóch trzecich głosów, czyli 89.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję