Historia polityczna i militarna świata zna od wielu tysięcy lat niezwykle skuteczny, acz niezbyt chętnie prezentowany publicznie rodzaj broni, jaką jest broń psychologiczna. Starożytni Chińczycy do mistrzostwa opanowali wielorakie techniki tej walki. Wśród ich wynalazków był i ten, który miał na celu sparaliżowanie przeciwnika strachem jeszcze przed rozpoczęciem bitwy. Oto armia chińska stanąwszy przed wrogiem, pokazywała mu wykrzywione strasznymi grymasami twarze, wydając przerażające ryki. Przeciwnik gwałtownie słabł, jego hart ducha, wola walki wyraźnie doznawały uszczerbku. Zapominamy często, że współczesne wojny są w dużej mierze wojnami psychologicznymi. Najważniejszą rolę odgrywają media, informacja. Posługiwanie się propagandą medialną jako orężem wobec całego "imperialistycznego" świata do perfekcji doprowadzili komuniści. Związek Sowiecki traktował resort informacji i propagandy jako najbardziej strategiczny.
Reklama
Każdy, kto śledzi wydarzenia polskie na przestrzeni ostatnich
miesięcy rozgrywające się wewnątrz i wokół koalicji AWS-UW, wie lub
domyśla się, że noszą one wszelkie cechy wojny psychologicznej. Może
bardziej niż kiedykolwiek przypomina ona w pewnych aspektach metodę
walki, która tak wielu sukcesów przysporzyła Chińczykom. Wystąpienia
przedstawicieli Unii Wolności krytykujące AWS są w istocie wielką,
starannie wyreżyserowaną paradą twarzy wykrzywionych "strasznymi
grymasami" - w których przeważa pogarda i obrzydzenie - oraz porażających
- w założeniu - okrzyków. AWS nierzadko zachowuje się, jakby istotnie
porażony zastał strachem z powodu tego zestawu efektów.
Wielu ludzi, obserwując to, ma wciąż nadzieję, że padając,
nasi ludzie tylko blefują. Warto odnotować, że wszystkie telewizyjne
wystąpienia liderów Unii Wolności mają na celu wywołanie określonych
emocji u widzów. Żaden z tych głosów nie odnosi się do meritum, czyli
zagrożenia państwa wobec lawinowo pogarszającej się sytuacji gospodarczej,
jaka jest skutkiem polityki Leszka Balcerowicza. Emocje te to przede
wszystkim strach jako wynik psychologicznego szantażu. Strach przed
siłą - prawdziwą czy iluzoryczną - jaką łączymy ze wszystkimi, którzy
posiadają władzę. W tym wypadku chodzi o władzę mediów, wciąż atakujących
świadomość (AWS jest zły, nieudolny, nieodpowiedzialny, krętacki
etc.). A także strach przed superpaństwem, jakim staje się z dnia
na dzień Unia Europejska. Mimo że nie ma ono jeszcze nad Polską formalnej
władzy, wydaje się, że sprawuje ją przez fakt, iż dysponuje międzynarodową
opinią publiczną i naciskami polityków i ekonomistów. Przypomnijmy
oświadczenia niemieckiego ministra Fischera, konferencję premiera
Francji Jospina i kanclerza Schroedera w Rambouillet. Co do tego
ostatniego rodzaju strachu, jest on raczej niezaplanowanym, ubocznym
efektem toczącej się w mediach kampanii przeciw AWS-owi i ludziom
myślącym w kategoriach niepodległości i suwerenności naszego kraju
oraz interesu narodowego. Komentując ostatnie oświadczenia polityków
europejskich na temat integracji europejskiej, Antoni Macierewicz
zauważył: "Okazuje się, że rację miał Władimir Bukowski, którego
wywiad Głos drukował jeszcze w grudniu 1999 r., gdy przestrzegał,
że przekształcenie Unii Europejskiej w jednolite superpaństwo podporządkowujące
sobie także Europę Środkową jest częścią długofalowej strategii komunistycznej,
która legła u źródeł koncepcji pierestrojki. Chodzi o wyeliminowanie
USA z Europy. Narzucenie narodom europejskim ateistycznego i liberalno-socjalistycznego
porządku społecznego i militarne podporządkowanie mocarstwu rosyjskiemu.
Zapleczem ideowo-organizacyjnym tego planu jest porozumienie Trzeciej (komunistycznej) i Drugiej (socjalistycznej) Międzynarodówki, które
zaowocowało przyjęciem przemianowanych partii komunistycznych do
międzynarodówki socjalistycznej i pozwala dziś Millerowi i Jaskierni
znowu, jak za dobrych sowieckich czasów, szantażować Polskę swymi
wpływami międzynarodowymi" (Głos nr 21/827). Zauważmy, że w całym
sporze z AWS mała partia, jaką jest UW, nie wykazałaby tak wielkiej
determinacji, gdyby nie cichy sojusz z SLD, który - prócz wspólnych
rodowodów i wspólnej wizji zjednoczonej Europy - dawno już połączył
obie te lewicowe partie.
Reklama
Wróćmy jednak do wojny psychologicznej. Emocje, jakie przeciwnik
zamierza wywołać w szeregach AWS, to przede wszystkim lęk przed osamotnieniem
- w Sejmie i na arenie międzynarodowej - oraz wstyd z powodu własnej
niezręczności. W języku działaczy UW formułowane to jest następująco: "
żałosny brak profesjonalizmu AWS" (Gazeta Wyborcza napisała niedawno,
że Marian Krzaklewski to miły chłopak, ale ani w ząb nie rozumie,
czym jest państwo), "niepanowanie nad zwartością własnych szeregów", "
kryzys przywództwa".
Skuteczność metod psychologicznych jest z pewnością u
ludzi dość prostodusznie nastawionych do świata i starających się
o moralną przejrzystość swoich czynów niedoceniona. Najlepiej widać
było, jak zręcznie posługuje się UW zestawem trików psychologicznych,
przy okazji kampanii przeciwko komisarzowi warszawskiej gminy Centrum.
Wielce pouczający był spektakl na ekranach TV, w którym ludzie z
UW przechodzili od agresywnych krzyków do łagodnych przemówień wypowiadanych
aksamitnym głosem, jakby zwracać się musieli do ludzi chorych, nie
w pełni władz. A przecież chodziło o nic innego, jak o ogromne pieniądze
związane z gospodarowaniem gruntami i nieruchomościami w stolicy,
jednymi z najdroższych w Europie. Do tego niezwykłego spektaklu wojny
psychologicznej na ekranach TV przyłączali się dziennikarze SLD-owsko-unijnej
telewizji publicznej, na przemian łając i pokrzykując oraz perswadując
litościwie, jak ciężko choremu. Ta specjalna tonacja ma sprawiać
wrażenie na publiczności, że tak naprawdę nad sytuacją panują tylko "
mocni ludzie" z SLD i UW. Jak zdobywa się takie umiejętności sztuki
walki? Należą one do kanonu umiejętności tak podstawowych, jak obcy
język czy ogólna orientacja w zagadnieniach ekonomicznych. Zdobywa
się je na odpowiednich szkoleniach, u odpowiednich specjalistów,
za odpowiednio duże pieniądze. Współczesna psychologia dostarcza
niezliczonego zestawu technik ukrytych pod hasłami, jak na przykład: "
trening asertywności", "sztuka autoprezentacji", "gra ciałami" itd.,
co roku doskonalszych i bardziej wyrafinowanych. Są one ogólnie dostępne,
trzeba tylko określonych dyspozycji wewnętrznych, by po nie sięgnąć...
Warto mówić o tych sprawach i przypominać pewne historyczne
osiągnięcia, jakie miał od początku w tej dziedzinie system sowiecki.
Czym w istocie były perfekcyjnie wyreżyserowane w każdym szczególe
procesy pokazowe epoki stalinowskiej? Grą strachu, najbrutalniejszej
manipulacji, jednym wielkim fałszerstwem, obliczonym na wielki propagandowy
efekt wobec ludzi prostolinijnych. A jednak godność ludzi naprawdę
wielkiego formatu wychodziła z tego piekielnego tygla bez szwanku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W tę współczesną wojnę psychologiczną wpisuje się z wielkim rozmachem również prezydent Aleksander Kwaśniewski. Wystąpienie prezydenta w Tel Awiwie było niczym innym, jak propagandowym pociskiem wystrzelonym w kierunku Polaków, którzy nie ulegli hipnotyzującemu spojrzeniu bestii pokazującej wykrzywioną twarz i zostali przy Kościele, przy prawdzie nauki Chrystusa, przy zdrowym rozsądku. "Jesteście brudni i źli, bo jesteście antysemitami". To ostateczny epitet w języku propagandy tej współczesnej odmiany bolszewizmu, jaką jest ideologia poprawności politycznej. Epitet ten, tak jak niegdyś "antysocjalizm", " sprzyjanie imperialistom" itd., ma do cna zniszczyć i upokorzyć ofiarę. Ale kłamstwo ma zawsze krótkie nogi. Historia ostatnich 60 lat nie została jeszcze dostatecznie sfałszowana, by Polacy nie pamiętali genezy i przebiegu Marca´68 czy historii pogromu kieleckiego w 1946 r., który miał zdradzonych przez Jałtę Polaków, bohaterów II wojny, zepchnąć, jako "antysemitów", na moralne dno. Wiadomo dziś dokładnie, że pogrom był prowokacją władzy komunistycznej, przygotowaną w każdym szczególe.
Dlatego może wszystkie te zabiegi prowadzonej z dużym rozmachem wojny psychologicznej przeciwko Polsce - przeciwko AWS-owi, przeciwko ludziom, którzy wydali wojnę korupcji w gminie Centrum, przeciwko Radiu Maryja bardziej nas śmieszą, niż paraliżują. Choć są dotkliwe i bolesne, jednak śmieszą swoją absurdalnością, namaszczeniem, sztucznością. Ten niezamierzony efekt wojny psychologicznej może pozwolić nam na zdobycie także politycznej przewagi - jeżeli ludzie stojący obecnie przy władzy w Polsce, których umysły pozostały wolne - wolne od strachu i pewnych kłopotliwych osobistych zobowiązań - zechcą spojrzeć na cały ten spektakl gry o władzę, ale także gry o Europę, o przyszłość świata - z dystansem, męstwem i spokojem przysługującym chrześcijanom.