Mszą św., odprawioną 5 sierpnia br. w starym kościółku przy
ul. Kościeliskiej w Zakopanem, rozpoczęto obchody 90. rocznicy tragicznej
śmierci Klemensa Bachledy, zwanego potocznie Klimkiem, który jako
przewodnik i członek TOPR zginął 6 sierpnia 1910 r. pod północną
ścianą Małego Jaworowego Szczytu w Tatrach, uczestnicząc w wyprawie
po rannego taternika Stanisława Szulakiewicza. Wybór zabytkowego
kościółka na zakopiańskiej Starówce nie był przypadkowy, bo tutaj
właśnie urodzonemu w 1849 r. na Bachledówce Klimkowi Bachledzie sakramentu
chrztu św. udzielił pierwszy proboszcz Zakopanego - ks. Józef Stolarczyk (na Bachledówce nie było jeszcze wówczas parafii, administrowanej
obecnie przez Ojców Paulinów).
Tytuł "króla przewodników tatrzańskich" zyskał sobie
Klimek Bachleda nie tylko z racji doskonałej znajomości gór i osiągnięć
wspinaczkowych; powszechny szacunek i uznanie zjednały mu także takie
zalety charakteru, jak: podziwiana w akcjach odwaga, ofiarność, opiekuńczość
i osobista kultura w kontaktach z ludźmi. Pogrzeb bohaterskiego Klimka
zgromadził 17 sierpnia 1910 r. (jak to wspomni po latach Adam Pach
w swoich Siąpawicach dziejowych) na żałobnym nabożeństwie "tysiączne
rzesze ludzi"... "Wszystko, co żyło w Zakopanem, przyszło oddać ostatnią
przysługę bohaterskiemu Klimkowi"... Nad mogiłą Króla Przewodników,
pochowanego na Nowym Cmentarzu w Zakopanem (przy ul. Nowotarskiej)
osadzono granitowy głaz z wyrytym na nim napisem: "ŚP. KLIMEK BACHLEDA
- POŚWIĘCIŁ SIĘ I ZGINĄŁ - 6/8 1910".
Tradycyjnie jak co roku, i tym razem przewodnicy, ratownicy
i członkowie Związku Podhalan złożyli wiązanki kwiatów, najpierw
po Mszy św. (5 sierpnia) na grobie Klimka na Nowym Cmentarzu, a w
następnych dniach przed tablicą pamiątkową na Dworcu Tatrzańskim
przy ul. Krupówki, pod ścianą Małego Jaworowego Szczytu i na symbolicznym
Cmentarzu Ofiar Tatr pod Osterwą (Tatry Słowackie). Imię Klimka Bachledy
nosi Koło Przewodników Tatrzańskich PTTK.
Jeszcze kilka lat temu w gablocie przed wejściem do starego
kościółka przy ul. Kościeliskiej widniał na tle fotografii panoramy
Tatr napis: "Trudna, lecz piękna jest droga na szczyty". Kiedy przyjrzeć
się bliżej biografii Króla Przewodników Tatrzańskich, można odnieść
wrażenie, że tamto przesłanie podświadomie towarzyszyło mu przez
całe niełatwe życie. Zanim został przewodnikiem I klasy i zastępcą
naczelnika Straży Ratowniczej TOPR (odmówił przyjęcia godności naczelnika),
zmagał się z trudnościami wczesnego osierocenia. Na służbie u bogatych
gazdów uczył się stolarki, wypasał na halach owce, potem pracował
w węgierskich kopalniach, musiał też odbyć służbę wojskową w armii
austriackiej. Kiedy wrócił do Zakopanego w 1873 r., włączył się do
akcji ratowania chorych na cholerę, a gdy zaszła taka potrzeba, grzebał
zmarłych na kilku wydzielonych na ten cel cmentarzach. Jako znakomity
znawca gór, szybko zjednywał sobie klientów z tzw. wyższych sfer;
jako pierwszy z przewodników zaczął używać liny do asekuracji swoich
podopiecznych. To ważne usprawnienie w górskim ratownictwie i wspinaczce
posłużyło w przyszłości do upowszechnienia się w środowisku przewodnickim
i taternickim pojęcia-metafory o "moralności liny", określającego
postawę człowieka o wysokim poczuciu odpowiedzialności nie tylko
za siebie, ale i za innych, związanych z nami "liną" ludzkiej solidarności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu