Praca służb publicznych podczas kilkudniowej obecności w Rzymie
- kilkunastogodzinnej obecności na jednym miejscu, na podrzymskich
błoniach - w niemal tropikalnych warunkach, dwóch milionów młodzieży
sprowadzała się do pomocy w omdleniach, kierowania ruchem grup, polewania
wodą, aby chociaż trochę zmniejszyć doskwierający upał, dostarczenia
kilku milionów butelek wody mineralnej. Nikt nie dostał tzw. małpiego
rozumu, nic nie zostało zdewastowane, nikt na nikogo ręki nie podniósł,
nikt nie bełkotał w pijackim języku, a najbardziej dramatycznym wydarzeniem,
odnotowanym w serwisach światowych agencji, była awaria ruchomych
schodów, po której kilkoro młodych trzeba było skierować do szpitala.
Tej samej sierpniowej nocy w Konojadach, gdzieś w powiecie
brodnickim, kilkunastu pijanych osiłków zdewastowało lokal dyskoteki,
zniszczyło wagony, a interweniująca policja musiała ponadto uporać
się z broniącą osiłków dyskotekową młodzieżą. Nie było to czymś szczególnym,
gdyż po zabawach w tamtejszych dyskotekach dochodziło już i do gwałtu,
i do niszczenia grobów, o zwykłych awanturach nie wspominając.
Co niby mają do siebie te przecież odległe geograficznie
i treściowo wydarzenia? Ano to, że pojawiły się w tym samym dniu
obok siebie na łamach gazet, w radiowych i telewizyjnych Wiadomościach.
Także i to, że w odróżnieniu od innych wydarzeń nie zostały uwieńczone
samonarzucającym się komentarzem.
Podobnie kontrastowe zachowania powtarzały się zresztą
z zadziwiającą regularnością i według tego samego schematu o wiele
wcześniej i bliżej, ale i tak nie zdołały przełamać zmowy milczenia
polskich "elit", które bodaj gotowe są raczej zginąć z rąk prymitywnych
osiłków aniżeli publicznie przyznać, że jeszcze tylko rzetelne katolickie,
chrześcijańskie wychowanie kształtuje ludzi, których nie trzeba się
bać. Po prostu ludzi.
Co jeszcze i jak długo musi się dziać, żeby i w mediach,
i w polityce, w ministerialnych gabinetach i w pokojach nauczycielskich
wyduszono z siebie to oczywiste - niezależnie od osobistego stosunku
do Kościoła - stwierdzenie faktu, iż rzetelne wychowanie religijne
kształtuje nie tylko indywidualnego pełnego człowieka, ale i świat
czyni rzeczywiście ludzkim? Dlaczego tak trudno niektórym przyznać:
nie mamy niczego sensownego na miejsce Dekalogu i Ewangelii, a nasze "
nowoczesne" pomysły na wszechogarniającą tolerancję, nasz ideał "
samorealizacji" to dwudziesta woda po tym wszystkim, co od czasów
Jezusa każdy normalny chrześcijanin nie tylko wie, ale swoim sumieniem
i postępowaniem zaświadcza? Co przeszkadza wam, neutralni światopoglądowo
chorążowie postępu, przyznać to, co i tak oczywiste: nie lubimy cię,
Kościele, nie tęsknimy do ciebie, osobiście dajemy sobie radę bez
ciebie, widzimy twoje słabości, ale uznajemy - ostatecznie wychowujesz
pełniejszego człowieka, społecznie bardziej pożytecznego?
W każdej innej dziedzinie życia szuka się i promuje tego,
komu coś udało się lepiej niż innym. Podpatruje się - ba, nawet wykrada
sposoby i metody. Stawanie się bardziej człowiekiem dzięki wierze,
w Kościele katolickim, okryte jest zmową milczenia. Głośno jest tylko,
gdy temu Kościołowi coś się nie powiedzie. (A kto w Polsce słyszał
podobne wybrzydzanie na inne wyznania i religie?).
A wy nic, tylko straszycie religią, wymyślacie bzdury
o jakiejś "chomeinizacji" Polski, tworzycie z wolności bożka, aby
po jednym sezonie zachwytów nad nią krzyczeć gromko, że trzeba zaostrzyć
kary, nie pobłażać przestępcom, więcej płacić policji, aby chociaż
za pieniądze chciała nadstawiać karku za spokój obywateli. A wy nic,
tylko śmiejecie się ze "staroświeckich" - według was - nauk Kościoła
o miłości, narzeczeńskiej czystości, małżeńskiej wierności. I zachęcacie
- więcej luzu... Chociaż tak już prywatnie, dla siebie, wy, medialni
luzacy, chcielibyście dziewczynę, chłopaka bez przeszłości, żonę
wierną, męża stałego w uczuciach, dziecko, któremu nie strach zaufać,
trzeźwe także poza domem, przyjaciela bez cienia zdrady, starość
bez lęku o pamięć o was...
To nie tryumfalizm ani reklama katolicyzmu. Rzetelny
katolik ma świadomość swojej ludzkiej słabości. I dlatego nie ma
złudzeń, że potrafi obyć się bez Boga i Kościoła.
To tylko prośba - wyciągnijcie wnioski z faktów.
A jeśli to z jakichś powodów niemożliwe, to chociaż nie
przeszkadzajcie. Z tego, co człowiek zyskuje dzięki wierze, wszyscy
będą mieli pożytek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu