Reklama

Odświeżanie pamięci

Niedziela Ogólnopolska 41/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na początku września Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała rozmowę z Adamem Michnikiem, redaktorem naczelnym Gazety Wyborczej. Postawiono wiele pytań. Odpowiedzi było zdecydowanie mniej. Precyzując - znaczna część odpowiedzi, niekiedy przy użyciu demagogicznych chwytów, była unikiem bądź też sprowadzeniem do marginalnych w porównaniu z istotą pytania wątków. Chyba najwyraźniej wyszło to przy pytaniach o poczucie odpowiedzialności Gazety za oskarżycielskie, nietrafne i krzywdzące teksty dotyczące Kościoła. Adam Michnik nie tylko zdecydowanie zaprzeczył, jakoby takowe pojawiały się na łamach jego dziennika, a poskarżył się, iż ocena tekstów Gazety dotyczących Kościoła nie tylko że jest najczęściej fałszywa, ale że istnieje wręcz wymóg opluwania Gazety jako warunek wstępu "na wiele prawicowo-kościelnych salonów".
Fakt faktem, że Gazeta wychodzi już jedenaście lat i nawet - chociaż wciąż ten sam - naczelny może niektórych tekstów nie pamiętać. Zostały jednak roczniki Gazety, a papier, choć to materiał nietrwały, nie pozbywa się, w odróżnieniu od pamięci ludzkiej, tego, co po latach ją uwiera. Taka lektura "retro" ma jeszcze i tę zaletę, że pozwala zauważyć, jak z biegiem czasu w tym samym przecież dzienniku, na ten sam temat, zmieniał się sposób pisania. Pozwolę też sobie, uprzedzając ewentualne zarzuty, poczynić pewną uwagę "metodologiczną". Zdaję sobie sprawę z różnej wagi materiałów publikowanych w Gazecie. Inną rangę mają teksty redaktora naczelnego, a inną listy czytelników. Jednak dla całościowego obrazu czasopisma, dla odczytania jego profilu ważniejsze jest to, co się w niej publikuje, niż to, jaki podpis figuruje pod tekstem. Uważam na przykład, że wydrukowanie tekstu z użyciem zwrotów uwłaczających elementarnym zasadom przyzwoitości, nawet opatrzonego ogólną formułką, iż redakcja nie wszystkie opinie podziela, niewiele ma wspólnego z respektowaniem zasady wolności słowa, natomiast jest świadectwem kryteriów redakcji.
Zostawiając zatem ślinę dla naturalnych jej przeznaczeń, jak chociażby dla przełknięcia goryczy po lekturze niektórych cytatów, pozwolę sobie przywrócić pamięci niektóre teksty Wyborczej o Kościele.
Początkowo wszystko, co Kościół i z jego udziałem czyniono, spotykało się, jeśli nie z uznaniem, to przynajmniej z milczącą aprobatą Gazety. Pisano zatem w 1989 r. bez żadnych zastrzeżeń o tym, że solidarnościowi kandydaci do parlamentu, np. Jacek Kuroń, odbywają swoje spotkania w kościele (GW nr 7), że biskupi wspierają akcję podpisów popierających tego rodzaju kandydatów i spotykają się z nimi (nr 2, 7, 18, 20), że kandydaci deklarują, iż ład społeczny w Polsce trzeba oprzeć na chrześcijańskich zasadach etycznych (nr 3). Nie unikała Gazeta spraw, co do których już wtedy odnosiła się inaczej aniżeli Kościół, na przykład problemu prawnej ochrony życia nienarodzonych, z tym jednak, że jego istota sprowadzała się do obawy o doprowadzenie do rozdźwięku między opozycją demokratyczną a Kościołem. Można też domniemywać, że Gazeta nie miała wtedy nic przeciwko święceniu lokali różnego rodzaju instytucji, skoro w numerze 15 z 1989 r. informowała, że i jej lokal został poświęcony, i to przez duchownych dwóch wyznań. A sam redaktor naczelny, jeszcze 11 listopada 1989 r., pisał: "Jakiej Polski pragniemy? (...) Opartej na chrześcijańskich wartościach i demokratycznej, pluralistycznej i europejskiej? Czy też zaściankowej i wiecznie prowincjonalnej, ciasnej i kultywującej własne kompleksy?...".
Jednak taka sielanka nie trwała długo. Już w pierwszych miesiącach nowego roku zaczęły pojawiać się głosy w tonacji i treści odmienne od dotychczasowych. Gazeta zaczęła tolerować w odniesieniu do spraw religijnych słownictwo brukowe, jak choćby to, że komuna odpowiada za "rozplenienie się kleru". Pojawiły się zwroty, które z czasem weszły do kanonu sposobów pisania o Kościele, jak to, że wydaje się pieniądze na budowę świątyń, a społeczeństwo biedne, czy inne, równie ochoczo powtarzane, np. że głównym wyróżnikiem księży są luksusowe samochody i dążenie do rządzenia. Momentem granicznym, po którym Gazeta nie miała już zahamowań dla najprzeróżniejszych tak co do treści, jak i formy wypowiedzi antykościelnych, był pewien list zamieszczony w pierwszych dniach marca 1990 r. Chyba nikt nie uwierzy, że list o takiej treści został opublikowany tylko przez przypadek albo brak świadomości redaktorów co do tożsamości jego " autora". Otóż rzeczony list, zatytułowany Głos z tamtego świata, podpisany był przez "Eligiusza Niewiadomskiego, artystę malarza". Tak podpisywał się... zabójca prezydenta Narutowicza, już od kilkudziesięciu lat przebywający na "tamtym świecie". Rzekomy autor wyrażał "nadzieję", że po wolnych wyborach Kościół weźmie Polskę twardą ręką, podobnie jak wziął Chomeini Iran. Zabójca określa zadania Kościoła... Czy nadal p. Michnik będzie podtrzymywał, że na łamach Gazety nie było tekstów krzywdzących Kościoła? Albo że może porównanie z Chomeinim prawdziwe?
Po tej, nieprzypadkowej przecież, publikacji, inspirującej niechęć do Kościoła, na łamach Gazety zaczął rozwijać się bujny nurt antykościelnych wypowiedzi. Jeszcze co prawda w kilkanaście dni później Adam Michnik napisał w polemice z A. Besansonem: "Twierdzisz również, że Kościół polski wpływa hamująco na proces reform demokratycznych. Dawno nie czytałem już tekstu nie tylko równie niemądrego, ale równie otwarcie demaskującego płyciznę i brak kompetencji". Ale to stwierdzenie nie wpłynęło hamująco na tonację późniejszych tekstów Gazety. Ba, nawet to z działalności Kościoła, co do tej pory było przez piszących w niej aprobowane, stanęło pod ich pręgierzem. W 1991 r. Teresa Bogucka, pracująca przecież w lokalu redakcji kilkanaście miesięcy wcześniej, poświęconym przez duchownych, pisała, że teraz Kościół wchodzi z obrzędem, który zastępuje komunistyczne formy uroczystych otwarć i inauguracji. Bezproblemowe dotąd korzystanie z pomieszczeń kościelnych w marcu 1990 r., z chwilą wywieszenia przy kościele plakatu ZChN-u, stało się według Gazety równoznaczne z profanacją świątyni. Wtedy też dopiero, piórem p. Berberyusz, "odkryte" zostało przez Gazetę i podane do publicznej wiadomości, iż 25 tys. duchownych w Polsce (czyli cały stan duchowieństwa) to osobnicy stoczeni rutyną, nie posiadający umiejętności nawiązywania kontaktów z ludźmi, wewnętrznie zablokowani, oddzieleni od wiernych psychicznym murem. To wolność - pisano w Gazecie - tak pokomplikowała życie księży, którzy o wiele lepiej czuli się za czasów komuny, pod kuratelą IV Departamentu Służby Bezpieczeństwa. Cóż za subtelna i trafna diagnoza czołowego pióra Gazety. Aż dziw, że zabrakło jeszcze jednego zdania - iż ta "kuratela" zaprowadziła niektórych księży do grobu...
Buntował się też w Gazecie p. Mikołejko, że konkordat zrównał w prawach studentów szkół kościelnych z ich rówieśnikami z innych uczelni. Nie dopatrzyłem się w Gazecie tekstu, który nazwałby to tak jak należy - dyskryminacją ze względu na wyznanie. Rozważania nad konkordatem natchnęły tego samego autora do postulowania wprowadzenia zakazu wysyłania polskich księży do Rosji. I to w imię polskiej racji stanu. Nie spotkałem sprzeciwu ze strony Gazety. A co myśleć o wydrukowaniu takich wypowiedzi, jak: "Tak niedawno baliśmy się gestapo, NKWD i SB, a teraz Kościoła. Ludzie, nie pozwólcie się ujarzmiać klerowi, który coraz głębiej zapuszcza macki jak zaraza, nazywając to posługą duszpasterską, co w istocie jest zniewalaniem narodu" czy przypisywaniu Kościołowi, że dlatego zabiega o rodzenie dzieci przez samotne matki, aby mieć kim uzupełniać "kadry kościelne"? To może komplementy pod adresem Kościoła?
Z łamów Gazety, i to od redaktora jej działu religijnego, katolicy dowiadywali się, że jeśli akceptują katolicką naukę na temat antykoncepcji, to są zwyczajnie niesamodzielni w myśleniu. Nie znalazłem podobnie deprecjonujących wniosków w stosunku do żadnej innej doktryny religijnej.
Sprawy wiary bywały na łamach Gazety także tworzywem dla satyryków. W Gazecie ogłoszono - w ramach rubryki satyrycznej - że patronem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych będzie św. Judasz, współpracownik tych służb, bez którego byłyby kłopoty z realizacją Nowego Testamentu. To pewnie dowcip wyrosły ze współczucia Męce Pana Jezusa, z szacunku dla Kościoła i z poszanowania uczuć religijnych...
Nie oszczędzano też na łamach Gazety Ojca Świętego, zwłaszcza w związku z pielgrzymką w 1991 r. Adam Michnik, nawet po latach, nazywa to "opiniami krytycznymi". Oto w dwa dni po tej pielgrzymce Gazeta wydrukowała m.in. taką jej ocenę: "Papież przyjechał i nie pochylił się nad polską biedą (...) Nakrzyczał (...) przedstawił Kościół groźny, Kościół miecza, gniewu i piekła, a nie miłości i miłosierdzia (...) Jeśli i On nas nie rozumie, to zostaje Tymiński i wódka". W dwa lata później, po apelu Ojca Świętego do kobiet bośniackich, aby pozwoliły narodzić się poczętym z gwałtu dzieciom, w Gazecie można było przeczytać, że apel ten jest "wielką niestosownością" popełnioną przez "starszego pana". Czy to nadal "opinie krytyczne", czy raczej coś zupełnie innego...
W rozmowie z KAI p. Michnik podtrzymuje, że nadal, tak jak i przed laty, nie zgadza się z papieskim ostrzeżeniem, iż "demokracja bez wartości przeobraża się w zakamuflowany totalitaryzm". Twierdzi, że nie wie, co to znaczy. Jest to o tyle zdumiewające wyznanie, że w 1989 r., jak wyżej cytowałem, już wiedział, iż Polska powinna być zbudowana na demokracji i wartościach chrześcijańskich. I jeszcze chyba wiedział w 1990 r., kiedy wraz z innymi podpisywał list intelektualistów o polskim życiu publicznym, zawierający jasne sformułowanie o tym, że w polskim życiu publicznym naturalnym zjawiskiem jest odwoływanie się do wartości chrześcijańskich. Trudno uwierzyć, że po kilku latach ten sam człowiek nie potrafi rozpoznać tak ochoczo kiedyś używanych pojęć. A swoją drogą, kwestionowanie papieskiego stwierdzenia tylko dlatego, że samemu nie wie się, co ono znaczy, trąci lekką megalomanią...
Czytelnikom zostawiam wniosek, jaki obraz stosunku Gazety Wyborczej wyłania się z zacytowanych tekstów. Skoro spośród różnych tekstów wybierali do druku akurat takie, to nie robili tego na drodze losowania.
Swego czasu p. Michnik deklarował, iż będzie przeciwstawiał się każdemu przejawowi nienawiści. Lektura Gazety udowadnia, że potrafi reagować natychmiast na tekst, z którym się nie zgadza. Jak pojąć, że tak wyrozumiale traktował antykościelne fobie w swoim dzienniku? I do dziś nie widzi w nich nic nagannego?
To nie jest rachunek sumienia dla Wyborczej. Takie coś może, jeśli tylko chce, uczynić sama gazeta. Mimo że jakiś czas temu na jej łamach jeden z poznańskich duszpasterzy w swej wyrozumiałości sam wyznał za nią grzechy (bardziej na zasługi wyglądające) i pouczył (raczej tych, którzy jej grzechy zarzucają), i udzielił jej "rozgrzeszenia".
Zresztą, nawet bym się nie odważył na coś takiego wobec Gazety, choćby dlatego, że pisując w Niedzieli, należę, według kryteriów p. Michnika, do tej części Kościoła, z którą nie jest mu po drodze. Chodziło mi tylko o pokazanie, że nie wszystko w Gazecie jest takie, jak uparcie przekonuje o tym jej naczelny redaktor. Tym bardziej, że - podobnie jak w odniesieniu do okrojenia w Gazecie kazania abp. Życińskiego - może też "nie wiedział", że takie teksty o Kościele w niej drukowano.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Siedmiu braci z zakonu kapucynów zginęło w wypadku

2025-05-06 07:32

[ TEMATY ]

wypadek

Adobe Stock

Siedmiu młodych zakonników z nigeryjskiej wspólnoty Braci Mniejszych Kapucynów zginęło w wypadku drogowym, do którego doszło w sobotę na południu w górzystej części Nigerii.

Z oświadczenia wydanego w poniedziałek przez Johna-Kennedy'ego Anyanwu, kustosza klasztoru kapucynów w Enugu, wynika, że 13 zakonników z katolickiej wspólnoty w Ridgeway w stanie Enugu jechało na południe do Obudy, miasta leżącego w stanie Cross Rover, gdzie odpoczywali w górskim kurorcie Obudu Ranch Resort.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: Rozpoczął się obrzęd inauguracji konklawe

2025-05-07 16:35

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

W Pałacu Apostolskim rozpoczęła się w środę po południu uroczysta procesja 133 kardynałów elektorów do Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie odbędzie się konklawe. Po wejściu do kaplicy kardynałowie składają przysięgę na dochowanie tajemnicy wyboru papieża.

Po krótkiej modlitwie kardynałowie wyruszyli w procesji z Kaplicy Paulińskiej Pałacu Apostolskiego; wszyscy w stroju nazywanym chórowym. Składa się z czerwonej sutanny z czerwonym mucetem, czyli pelerynką, czerwonego pasa z jedwabnymi frędzlami, czerwonej piuski i biretu.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: drugi dzień konklawe

2025-05-08 06:20

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

W czwartek, w drugim dniu konklawe przewidziane są cztery głosowania nad wyborem nowego papieża- dwa rano i dwa po południu. Jeżeli jednak wybór zostanie dokonany już w pierwszym porannym głosowaniu, to białego dymu z komina na dachu Kaplicy Sykstyńskiej można oczekiwać około 10.30.

W konklawe, które ma wybrać następcę papieża Franciszka udział bierze najwyższa w historii liczba kardynałów elektorów- 133. Do wyboru potrzeba dwóch trzecich głosów, czyli 89.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję