Wygrana wojna
Ludzie sąsiadujący z agencjami towarzyskimi skarżą się na te domy przybytku. Przeszkadza im - zresztą każdemu by przeszkadzało - pijaństwo, balangi, prostytucja tam uprawiana i parę innych rzeczy. Wnieśli nawet sprawę do rzecznika praw obywatelskich. Rzecznik podszedł do sprawy bardzo poważnie. Niektórzy pisali już nawet, że wydał wojnę agencjom towarzyskim. Ale on tylko robił rozpoznanie. W wyniku dogłębnej analizy doszedł do wniosku, że ludzie cierpią, ponieważ pijaństwo, balangi, prostytucja i te parę innych rzeczy są nielegalne. Żeby więc skrócić cierpienia trzeba cały proceder zalegalizować. Wtedy powodów do skarg być już nie może.
Karnawał trwa
Bez prawicy na polskiej scenie politycznej byłoby bardzo nudno. Dzięki niej karnawał w polskiej polityce trwa prawie okrągły rok, szopki są niemałe, a zabawa przednia. Od jakiegoś czasu pierwsze skrzypce gra marszałek Maciej Płażyński. Najpierw chciał zreformować AWS i gdy już wszyscy byli przekonani, że dopiął swego, gdy w świetle fleszów i otoczeniu kamer oraz mikrofonów podpisywał porozumienie o reformie, okazało się, że on tego porozumienia nie podpisywał, a jedynie parafował. W innej wersji mówił, że nic nie podpisywał, a na końcu języka miał pewnie stwierdzenie, że go tam w ogóle nie było. Później, znowu z głębokimi intencjami już nie reformy, ale konstruowania prawicy, zasiadł do innego stołu z innymi partnerami. Żeby później nie było wątpliwości, czy ktoś coś podpisywał, czy parafował, czy sygnował, czy coś tam jeszcze - wcześniej wszystkim rozmówcom odebrano pióra i długopisy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pierwszy dobrodziej RP
Prezydent Aleksander Kwaśniewski jest bez wątpienia pierwszym dobrodziejem Rzeczypospolitej. Wszędzie, gdzie się pojawi, to rozdaje. Podczas kampanii w 1995 r. czarował - skutecznie - pięknymi mieszkaniami. Pięć lat minęło i nic. Mieszkań ani widu, ani słychu. Winny jest, oczywiście, rząd, który nie pozwolił prezydentowi rozdać tego, co obiecał. W czasie ostatnich wyścigów prezydenckich obiecał z kolei, że pieniądze, które miałby przeznaczyć na ewentualną drugą turę wyborów, rozda biednym regionom, o ile tylko zwycięży w pierwszej. Jak wiemy, wygrał, tyle że ze spełnieniem obietnicy są problemy, bo prezydent pieniądze zdążył wydać już przed pierwszą turą (Gazeta Wyborcza, 9 stycznia). Chętnie dałby pieniądze z budżetu, niestety, nie pozwala mu na to bezduszne prawo.
Rewolucyjna czujność
Możemy czuć się bezpiecznie. Także dzięki temu, że postkomunistyczna
Trybuna ma oddanych czytelników, charakteryzujących się prawdziwie
rewolucyjną czujnością. "Jeżeli żyjemy w państwie prawa - grzmi czytelnik
z Zielonej Góry (Trybuna, 11 stycznia) - i jeżeli Jurek Owsiak rozlicza
się dokładnie z zebranych społecznie pieniędzy, podobnie powinny
się rozliczyć Caritasy za sprzedane świece". W tym samym numerze
inny czytelnik "demaskuje" księży chodzących po kolędzie. Zastanawia
się on, skąd mają oni dane zawarte w parafialnych kartotekach. Czytelnik
przypuszcza, że księża zbierają dane w biurach meldunkowych. Kto
wie? A może polscy kapłani mają dostęp również do materiałów UOP,
CIA i Mosadu.
(pr)