W lewicowym Przeglądzie z 19 grudnia 2000 r. Aleksander Małachowski
w tekście Rozpacz ukarana posuwa się do najskrajniejszych kalumni
antykatolickich, pisząc: "Dzisiaj, mimo historycznych doświadczeń,
Kościół katolicki stawia znowu na prawicę, co już raz w historii
przyniosło niezwykle krwawe żniwo. Nie zapominajmy, że z lęku przed
komunizmem uzyskały pomoc ze strony Kościoła, przy zdobywaniu totalitarnej
władzy, takie upiory historii, jak Mussolini, Franco i Hitler...
Żyjemy w katolickim kraju i prawda o historii jest u nas starannie
modyfikowana, by nie razić uczuć ludzi wierzących, ale powrót hierarchów
do starych błędów musi niepokoić każdego, kto ma choć odrobinę wiedzy
o przeszłości i wyobraźni o przyszłości".
Tylko gdzie jest ta odrobina wiedzy Małachowskiego, który
śmie insynuować, że Kościół katolicki popierał dojście Hitlera do
władzy? Jak widać Aleksander Małachowski niczego się nie nauczył
z historii poza paroma powtarzanymi przez niego starymi komunistycznymi
brechtami o Stalinie jako "największym dobroczyńcy Polski". Przypomnijmy,
co pisali na wspomniany temat niemieccy historycy w książce pt. Kościół,
katolicy, narodowy socjalizm. Jest to praca zbiorowa pod redakcją
Klausa Gotto i Konrada Repgena (Warszawa 1983). Otóż przez cały czas
dochodzenia Hitlera do władzy napotykał on na zdecydowany opór Kościoła
katolickiego. Konferencja Biskupów w Freising 10 lutego 1931 r. wystąpiła
z otwartym ostrzeżeniem przed narodowym socjalizmem. Narodowy socjalizm
potępili też w odrębnych oświadczeniach biskupi kolońskiej prowincji
kościelnej (5 marca 1931 r.), paderbornskiej (10 marca) i fryburskiej (9 dni później). Jeszcze 17 sierpnia 1932 r., a więc zaledwie pół
roku przed przejęciem władzy w Niemczech przez nazistów, na Konferencji
Fuldajskiej Biskupów odrzucono "błędy" nazistów, ostrzegając, że
w przypadku osiągnięcia przezeń jedynowładztwa otwarłyby się przed
Kościołem "najciemniejsze perspektywy". Katolicy stanowili jednak
tylko jedną trzecią wyborców w Niemczech. Opór katolickiej mniejszości
nie wystarczył do zapobieżenia przejęciu przez Hitlera władzy w Niemczech
w styczniu 1933 r. po jego sukcesie wyborczym. Stąd, jak piszą autorzy
wspomnianej niemieckiej pracy zbiorowej (s. 19): "Po zgodnym z konstytucją
ukonstytuowaniu się gabinetu 30 stycznia 1933 r. Episkopat niemiecki
znalazł się z racji swego potępienia światopoglądu nazistowskiego
w trudnej sytuacji".
I gdzie w tym wszystkim była rzekoma pomoc Kościoła katolickiego
w przejęciu władzy przez Hitlera? Jak można tak bezwstydnie kłamać
b. Wicemarszałku Sejmu RP?
Dopiero w tak trudnej sytuacji w 1933 r. Kościół starał
się ukształtować jakieś modus vivendi z legalnie wybranymi władzami
nazistowskimi i w oświadczeniu z 28 marca 1933 r. cofnął swe zastrzeżenia
co do przynależności do partii nazistowskiej (NSDAP). Mało znany
w ogóle jest fakt, że w 1930 r. biskupi wydali katolikom zakaz przynależności
do NSDAP (por. Z. Zieliński: Katolicyzm III Rzeszy przed sądem historii,
Katowice 1992, s. 18).
Pomimo wycofania się Kościoła katolickiego z otwartego
sprzeciwu wobec nazizmu w Niemczech naziści dalej rozwijali antychrześcijańską
propagandę pod hasłami "dekonfesjonalizacji życia publicznego", zgodnie
z zaleceniem Hitlera, że należy doszczętnie wykorzenić chrześcijaństwo
aż do ostatniej jego nitki z Niemiec" (wg Z. Zieliński: op. cit.,
s. 31). Tym celom służyło powołanie 24 stycznia 1934 r. Alfreda Rosenberga,
zajadłego wroga Kościoła, na głównego wychowawcę światopoglądowego
NSDAP. Uporczywa walka nazizmu z Kościołem sprowokowała papieża Piusa
XI do wydania 14 marca 1937 r. słynnej encykliki Mit brennender Sorge,
wskazującej na zasadniczą niezgodność katolickiej nauki wiary z narodowym
socjalizmem. Ojciec Święty ostro potępił m.in. nazistowskie koncepcje
rasistowskie. Przypomnijmy tu, że ten sam papież Pius XI już dużo
wcześniej, bo w 1928 r., jednoznacznie potępił rasizm i antyjudaizm.
Jak zaś wyglądały stosunki Kościoła katolickiego z Mussolinim?
Otóż na początku wyglądały one bardzo źle. Były socjalista Mussolini
znany był z radykalnej antyklerykalnej i antykościelnej przeszłości.
Jeszcze na początku 1922 r. faszyści napadali na księży i procesje
religijne, wołając przy tym "abasso il papa" (precz z papieżem).
Jednym z głoszonych przez wielu faszystów haseł było żądanie zaboru
dóbr kościelnych. Dążąc do władzy, Mussolini zdecydował się jednak
na zerwanie z zajadłym antyklerykalizmem i zdecydował się na porozumienie
z Watykanem w 1922 r. Mussoliniego tamtych lat trudno jednak porównywać
z Hitlerem. Dziś mało się pamięta o tym, że jeszcze w połowie lat
trzydziestych Mussolini zyskiwał wiele pochwał w Anglii i Francji
za swą obronę Austrii przed Anschlussem ze strony hitlerowskich Niemiec.
Nie kto inny, jak Winston Churchill, nazywał go wówczas wybitnym
mężem stanu...
Kościół katolicki poparł generała Franco, jak pisze Małachowski.
Tyle że prawdziwym absurdem jest wpychanie Franco do jednego worka
z Hitlerem i Mussolinim. Generał Franco zablokował rozwój faszyzującej
Falangi w Hiszpanii. Co najważniejsze zaś Franco stanowczo odmówił
udziału w wojnie światowej po stronie hitlerowskich Niemiec i Włoch
Mussoliniego. Nie pomogły długotrwałe uporczywe próby przekonywania
Franco przez Hitlera. Po fiasku 9-godzinnych rozmów z Franco Hitler
był tak wściekły na niego, że powiedział: "wolałbym sobie dać wyrwać
trzy albo cztery zęby, niż odbyć w przyszłości jeszcze jedno takie
spotkanie".
W czasie wojny domowej walczący z Franco republikanie
zniszczyli razem ponad 20 tys. świątyń, tj. prawie połowę wszystkich
kościołów Hiszpanii. W Barcelonie spalono wszystkie 58 kościołów,
ocalała tylko katedra. Zamordowano 7937 duchownych: 12 biskupów,
283 zakonnice, 5255 księży, 2492 zakonników i 249 osób przechodzących
okres nowicjatu.
Począwszy od obecnego numeru "Niedzieli" rozpoczynamy druk cyklu tekstów prof. Jerzego Roberta Nowaka "Pod prąd", które będą drukowane co dwa tygodnie. Wiodącą ideą tych tekstów będzie polemika z antykatolickimi i antypolskimi uprzedzeniami, upowszechnianymi w różnych wpływowych mediach, obrona tradycji i wartości, przedstawianie zagrożeń dla Polski i polskości oraz sposobów ich przezwyciężania. Mamy nadzieję, że teksty prof. J. R. Nowaka przyniosą kolejne cenne przejawy jego tak pasjonującej eseistyki erudycyjnej, że przekażą Czytelnikom "Niedzieli" jak zawsze rzetelnie udokumentowane informacje w obronie prawdy o Polsce i Kościele katolickim, występując przeciw tak nagminnym ostatnio zniekształceniom i "czarnym legendom".
Redakcja
Pomóż w rozwoju naszego portalu