Reklama

Pielgrzymka Zaufania na początek wieku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stołówka na chodniku

Gdyby kilka miesięcy temu ktoś powiedział mi, że w ulewnym deszczu będę siedzieć na chodniku jednej z głównych ulic Barcelony i jeść risotto z konserwy, odpowiedziałabym, że to jakiś surrealistyczny sen, coś jakby z wizji Salvadora Dali. Jednak Europejskie Spotkanie Młodych, zorganizowane przez braci z TaizeM, które niedawno odbyło się w Barcelonie, sprawiło, że przez cztery ostatnie dni grudnia ub.r. reprezentacyjna aleja tego miasta, prowadząca wśród szpaleru fontann do Muzeum Sztuki Katalońskiej, zmieniała się w stołówkę pod gołym niebem. O wyznaczonych godzinach trudno było przecisnąć się wśród tłumu młodych okupujących murki, trawniki i każdy centymetr chodnika. Pod koniec pory posiłków do akcji wkraczali sprzątacze z workami. Kiedy wieczorem w alei rozpoczynało się widowisko typu " woda, światło i dźwięk", nie było już śladu po turystycznej uczcie dla 80 tys. uczestników Spotkania.
Idea "Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię" - jak inaczej nazywa się Europejskie Spotkania Młodych - jest w Polsce popularna. Mimo odległości - 2,5 tys. km - do Barcelony przyjechało ok. 20 tys. Polaków.

Jak w szwajcarskim zegarku

Reklama

Jak co roku, Spotkanie rozpoczęło się 28 grudnia i zakończyło 1 stycznia. Większość polskich grup musiała wyruszyć w drogę w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Jednak wolontariusze, zaangażowani w prace organizacyjne, przyjechali jeszcze wcześniej. Iwona z Wrocławia, która pomagała w Biurze Prasowym, mówi: "Bracia z TaizeM przygotowywali Spotkanie już od września. Tuż przed Bożym Narodzeniem do Barcelony przyjechało 2,5 tys. wolontariuszy z całej Europy, którzy przygotowali miejsca spotkań w centrum oraz pobyt w parafiach. Polacy zawsze chętnie włączają się do pomocy. Także i w tej grupie było ich ok. tysiąca. W dniu inauguracji do tej ekipy dołączyła kolejna grupa chętnych, którym powierzano najprostsze prace, np. sprzątanie, trzymanie tablic z napisem ´cisza´ w salach modlitw, nalewanie herbaty".
Sprawność, szybkość działania, a jednocześnie uprzejmość wolontariuszy zaskakiwała nas nieustannie. Kiedy po 36-godzinnej podróży z Polski dotarliśmy do punktu przyjęć, mieszczącego się w hali barcelońskiego centrum targowego Fira, bez chwili zwłoki otrzymaliśmy skierowanie do parafii w miejscowości Olesa. Wydawanie posiłków w tempie 80 tys. w ciągu dwóch godzin funkcjonowało perfekcyjnie przez cały czas Spotkania. Szczególnego podziwu dla organizatorów nabrałam jednak w noc sylwestrową. Kiedy z grupką Polaków wracałam kolejką podmiejską z Barcelony do "naszej" parafii w Olesie, gdzie mieliśmy powitać Nowy Rok, na niewielkiej stacyjce Martorell pociąg niespodziewanie skończył bieg i trzeba było czekać na następny. Usłyszeliśmy odpowiednią informację i przeprosiny w języku angielskim, francuskim i... polskim.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Modlitwa, poznanie, pojednanie

Zasadniczym celem tych, którzy podjęli trud podróży do dalekiej Barcelony, było uczestniczenie w spotkaniach modlitewnych, zajęciach warsztatowych, pracach grup. Spotkania TaizeM mają charakter ekumeniczny. Tematyczną kanwą każdego z nich jest list brata Rogera, który w tym roku nosił tytuł: Czy widzisz przed sobą szczęście?. Barcelońskie spotkanie zbiegło się w czasie z 60-leciem istnienia Wspólnoty TaizeM. Z tej okazji bracia otrzymali wiele listów. Ojciec Święty Jan Paweł II napisał: "Oby na progu trzeciego tysiąclecia drogi dialogu, braterstwa i modlitwy pomogły wyrazić odważną odpowiedź młodych, która przyczyni się do tego, że rozkwitnie wiosna życia, pojednania i zbawienia, czego tak gorąco pragnie Chrystus". Natomiast sekretarz generalny ONZ Kofi Annan napisał w swoim liście: "W tym roku obchodzicie również 60. rocznicę utworzenia Wspólnoty z TaizeM, z radością z tej okazji gratuluję 60 lat poświęconych służbie na rzecz pojednania i pokoju". Listy nadesłali również: patriarcha Bartłomiej z Konstantynopola, patriarcha moskiewski Aleksy II, arcybiskup Canterbury - George Carey.

Dlaczego przyjeżdżają?

"Motywacje młodych przyjeżdżających na nasze spotkania są bardzo różne - mówi brat Marek, polski kapłan, przebywający od kilku lat we Wspólnocie TaizeM. - Jedno jest pewne, że wybierając się w tak długą podróż, kierują się przeczuciem, że spotkanie będzie może szansą przeżycia czegoś ważnego, doświadczenia czegoś, za czym tęskni ich serce. Dla nas, braci, jest to zawsze wielkie wyzwanie. Czy zdołamy odpowiedzieć na te najgłębsze oczekiwania młodych? Wiemy, że najważniejsze jest przygotowanie przestrzeni modlitwy, wyciszenia". W Barcelonie udało się to zrobić w 4 wielkich halach, które zostały udekorowane ogromnymi malowidłami, przedstawiającymi tajemnice radosne Różańca i zainspirowanymi piękną romańską sztuką katalońską. Wspólna modlitwa oparta na medytacyjnym śpiewie, słuchaniu i rozważaniu słowa Bożego, chwile wspólnego milczenia oraz krótkie rozważania brata Rogera, tłumaczone na kilkanaście języków, i tym razem nadały radosny, ale spokojny ton całemu spotkaniu.

Budowanie mostów

Karimata i śpiwór stanowią obowiązkowy ekwipunek każdego wyjeżdżającego, bowiem do końca nie wiadomo, ilu uczestników Spotkania przyjmą pod swój dach miejscowe rodziny. Tym razem większość spośród 80 tys. młodych ludzi trafiła do domów prywatnych. Parafia pw. Najświętszej Marii Panny w Olesie, która przyjęła polską grupę numer 130A08, do której należałam, gościła także grupy z Litwy, Węgier, Francji i Włoch - w sumie 180 osób. Dla 110 znaleziono miejsca u rodzin, pozostałym zorganizowano noclegi w szkole. Uczestnicząc przez kilka dni w życiu rodzin, nawiązaliśmy kontakty i zdobyliśmy wiadomości cenniejsze od tych, które można znaleźć w podręcznikach. Wszyscy "tezeńczycy", z którymi rozmawiałam na temat pobytu w hiszpańskich domach, mówili o gościnności, troskliwości i zaufaniu, jakim darzyli ich gospodarze. Tego samego doświadczyłam również osobiście, goszcząc w rodzinie Boada, w której już na początku pobytu obdarzono mnie zaufaniem i... kluczami do domu.
Przygotowanie pobytu tak licznej grupy osób w małym miasteczku, jakim jest Olesa, wymagało znacznych zabiegów. Głównymi organizatorami byli: proboszcz - ks. Miquel Vengue To i wikary - ks. Ricard Hernandez Taule. Pomagała im młodzież pracująca w parafialnych grupach i w drużynie skautów oraz przybyli wcześniej wolontariusze Wspólnoty z TaizeM. W tej parafii uczestniczyliśmy we Mszach św. z liturgią w 6 językach. Tutaj 31 grudnia modliliśmy się o pokój na świecie i zaraz po nabożeństwie, na placu przed kościołem, przywitaliśmy Nowy Rok ogniami sztucznymi, śpiewem i - jak każe miejscowy zwyczaj - obowiązkowym zjedzeniem 12 winogron. Potem "tezeńczycy" uczestniczyli w szkole w radosnym "Święcie Narodów", podczas którego gwoździem programu były mniej i bardziej improwizowane tańce z poszczególnych krajów. Zabawa w międzynarodowym gronie i noworoczny obiad w gościnnych rodzinach były dla nas wspaniałym początkiem nowego stulecia.

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Święty Hieronim – patron miłośników Pisma Świętego

Dnia 30 września w kalendarzu liturgicznym obchodzone jest wspomnienie św. Hieronima, doktora Kościoła, patrona biblistów, archeologów, tłumaczy, ale także – o czym pamięta niewielu – uczniów i studentów. Jest to postać niezwykła, fascynująca, będąca przykładem doskonałego połączenia wiary z nauką, życia duchowego z życiem intelektualnym.
CZYTAJ DALEJ

Konferencja Episkopatu Włoch zapowiada otwarcie szpitala w Gazie

2025-10-01 13:22

[ TEMATY ]

szpital

Gaza

PAP/EPA/MOHAMMED SABER

Sekretarz generalny włoskiego episkopatu, abp Giuseppe Baturi, udał się w ostatnich dniach do Ziemi Świętej, aby okazać solidarność z lokalnym Kościołem. Podczas wizyty ogłoszono projekt otwarcia szpitala w Gazie, we współpracy z Łacińskim Patriarchatem Jerozolimy, będący odpowiedzią na poważny kryzys zdrowotny.

Przedstawiciel Konferencji Episkopatu Włoch zaniósł mieszkańcom przesłanie solidarności i braterstwa. Kard. Pierbattista Pizzaballa, łaciński patriarcha Jerozolimy, wyraził głęboką wdzięczność za wsparcie otrzymane od włoskich Kościołów, podkreślając znaczenie konkretnych gestów i empatii w czasie samotności i opuszczenia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję