Po śmierci hm. Stanisława Broniewskiego "Orszy" (30 grudnia
2000 r.) władze obecnego ZHP jako jego "testament" ogłosiły "powrót
do jedności harcerstwa".
"Orsza" chciał tego rzeczywiście, a nawet prosił o modlitwę
w tej intencji samego Ojca Świętego. Tak było w latach 1991-96, gdy
przewodniczącym tej organizacji był hm. Stefan Mirowski, który usiłował
dostosować ją do stawianych warunków.
"Tuzinkowy instruktor, działacz, który miał ładną kartę
szaroszeregową, konspiracyjną, ale tutaj się pogubił, nie dorósł"
- tak hm. PL Roman Muranyi "pryncypialnie i moralno-politycznie"
osądził "Orszę" na seminarium 7 grudnia 1996 r. (zob. 40-lecie Zjazdu
Łódzkiego, Łódź 1997, s. 47), dodając, że "druh Mirowski dał legitymację
ZHP na korzystanie z tradycji Szarych Szeregów, a druh Broniewski
systematycznie tego odmawiał".
Skąd ten niewybredny atak? Jak było naprawdę i o co tu
właściwie chodzi?
W 1949 r. "Orszę" i hm. Aleksandra Kamińskiego "usunięto"
z ZHP, a Romana Muranyi zrobiono harcmistrzem. Uczestniczył w likwidacji "
reakcyjnego ZHP". Gdy w 1956 r. przepraszano "usuniętych niesłusznie",
aktywista OHPL, towarzysz R. Muranyi, obawiając się "Orszy", postawił
na "starego, chorego Kamińskiego, który długo nie pociągnie". Chodziło
o "zafirmowanie" wobec społeczeństwa poststalinowskich aparatczyków
na kluczowych etatach "nowego ZHP". Potem, w 1958 r. towarzysz Muranyi
przyczynił się do ustąpienia Autora Kamieni na szaniec ze stanowiska
przewodniczącego "nowego ZHP" i znów można było ogłosić "zwycięstwo
sił socjalizmu".
A jak było z "Orszą"? Gdy w 1996 r. zabrakło Mirowskiego,
aparatczycy tegoż ZHP (nie młodzież i nie kadra ideowa!) dali "Orszy"
odczuć, że "Murzyn zrobił swoje i Murzyn może odejść". Zabolało to "
Orszę", ale dopiero afera z "prywatyzacją" hoteli Harcturu utrąciła
ostatecznie jego nadzieję na cudowną przemianę aparatczyków w ideały
z jego gawęd.
Cofnął poparcie dla propagandy "zjednoczenia" (czytaj:
powrotu do monopolu "właścicieli nowego ZHP" i likwidacji harcerstwa
niezależnego) i, jako przewodniczący Stowarzyszenia Szarych Szeregów,
cofnął zgodę na korzystanie z ich tradycji, aby nie była "przykrywką"
dla rozdrapujących majątek tegoż ZHP i w ogóle łamiących Prawo i
Przyrzeczenie harcerskie.
I znowu aparat propagandowy ZHP-1956 wykorzystał śmierć "
zasłużonego reakcjonisty" dla swych celów, podobnie jak towarzysze
Koźniewski, Kuroń, Muranyi czy Zakrzewska śmierć wcześniej zwalczanego
przez nich hm. Aleksandra Kamińskiego. Po 1979 r. występowali według
ustalonej "taktyki" - w roli jego "serdecznych przyjaciół, którzy
wiedzą lepiej, czego chciał".
Ale teraz - po wcześniejszych niewybrednych atakach -
nazywanie "testamentem ´Orszy´" cofniętego poparcia to już kompromitacja,
bo nawet prawo cywilne stanowi, że ostatni zapis staje się nowym
i jedynym testamentem, unieważniając poprzedni.
"Orsza" traktował jak brata każdego innego harcerza,
ale za harcerza uważał tylko takiego, na którego słowie "można polegać
jak na Zawiszy". Pozostawił też słowa istotne dla kadry różnych organizacji
harcerskich: "Przyrzeczenie i Prawo - to busola i ster... Nie możecie
wychowywać młodzieży, jeśli to nie jest Wasze prawo!".
I one są teraz jego prawdziwym i jedynym testamentem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu