Prezydent RFN broni godności człowieka
W Niemczech toczy się dyskusja publiczna nad dopuszczalnością
inżynierii genetycznej. Z końcem maja ma się rozpocząć debata w Bundestagu
- niemieckim parlamencie - na ten temat. W Berliner Morgenpost z
19 maja Sven Felix Kellerhof w artykule Miara człowiecza komentuje
niedawne wystąpienie prezydenta RFN - Johannesa Raua w berlińskiej
Bibliotece Państwowej, będące ważnym głosem w tej dyskusji.
Prezydent Rau wystąpił zdecydowanie przeciw zamiarom
eksperymentowania na ludzkich komórkach rozrodczych i sprzeciwił
się pomysłom przyjęcia ustaw, które by na to zezwalały. Powiedział,
że byłoby to niedopuszczalne "przekroczenie Rubikonu" (Rubikon to
rzeka w Italii, którą przekroczył Juliusz Cezar, rozpoczynając tym
samym wojnę domową - J.W.S.). Nie należy wyrzekać się eksperymentów
medycznych - powiedział prezydent Rau - ale "po tej stronie Rubikonu
jest jeszcze dosyć miejsca". Myśl tę rozwinął w następujący sposób: "
Eugenika, eutanazja i selekcja - to pojęcia, które w Niemczech wiążą
się ze złymi wspomnieniami. Pomimo to uważam, że nie byłby to dobry
argument, gdybyśmy sobie powiedzieli, że nie powinniśmy podejmować
określonych badań naukowych z powodu naszej historii. Jeżeli sądzimy,
że coś jest nieetyczne i niemoralne, to dlatego, że jest to zawsze
nieetyczne i niemoralne (...). Argumenty ekonomiczne mogą być użyteczne
w debacie nad postępami w medycynie. Decydująca jednak jest ranga
i waga argumentów. Coś, co jest nie do obrony z punktu widzenia etyki,
nie może stawać się dopuszczalne dlatego, że może przynieść korzyści
ekonomiczne. Gdzie chodzi o godność człowieka, nie liczą się żadne
argumenty gospodarcze".
Komentator Berliner Morgenpost zwraca uwagę, że skierowane
przeciw inżynierii genetycznej stosowanej w odniesieniu do człowieka
przemówienie prezydenta Raua może zostać uznane za pośrednią krytykę
pod adresem kanclerza Gerharda Schroadera, o którym wiadomo, że należy
raczej do zwolenników swobody eksperymentowania w tej dziedzinie.
Rosja boi się przestępców z zagranicy
W moskiewskiej Niezawisimoj Gazietie z 17 maja ukazał się artykuł
Leonida Barinowa Zakopał w ziemi paszport i stał się Rosjaninem.
Opisana została w nim plaga nasilania się w Rosji liczby przestępstw
popełnianych przez obywateli państw, które do niedawna były republikami
sowieckimi. Wielu kryminalistów pochodzących z tych państw, gdy ziemia
zaczyna im się tam palić pod nogami, ucieka do Rosji, korzystając
z braku obowiązku posiadania wizy rosyjskiej przez obywateli państw
tzw. bliskiej zagranicy, należących od 1991 r. do SNG (Sojuz Niezawisimych
Gosudarstw - Związek Niepodległych Państw, powstały po rozpadzie
ZSRR). W Rosji ukrywają swój paszport i podają się za obywateli Federacji
Rosyjskiej, co przychodzi im łatwo, ponieważ wszyscy dorośli byli
obywatele ZSRR uczyli się w szkole obowiązkowo języka rosyjskiego.
W ten sposób osiedlają się w Rosji także osoby, które uważają, że
panuje tu wyższy poziom życia niż w dawnych republikach, lub które
robią tu różne interesy. Według Barinowa, samych tylko obywateli
Azerbejdżanu przebywa w Moskwie około półtora miliona (!).
Brak dobrej współpracy między policjami i sądami Rosji
i pozostałych krajów SNG powoduje, że nawet w wypadku wykrycia zbiegłych
do Federacji Rosyjskiej przestępców z reguły niemożliwa jest ich
deportacja lub ekstradycja do kraju, z którego pochodzą. Autor artykułu
rozważa wiele pomysłów, które pomogłyby w rozwiązaniu tego kompleksu
problemów, ale sam dochodzi w końcowych uwagach do przekonania, że
projekty te jeszcze długo będą musiały czekać na realizację.
Pomóż w rozwoju naszego portalu