Słońce co chwilę wyzierało spoza ciężkich cumulusów; chłodny,
porywisty wiatr przewracał plastikowe krzesła stojące przed pobliską
kawiarnią, a ludzie zaskoczeni nagłą zmianą pogody, chowali się pod
przystankową wiatę, gdzie nie docierały dokuczliwe podmuchy zimna.
No, niech pani tylko spojrzy - powiedział starszy mężczyzna
- kto by się spodziewał takiej nagłej zmiany pogody? Jeszcze wczoraj
był upał, a dzisiaj zawiało Syberią.
- Gwałtowne zmiany pogody szykują nam się też w polityce.
Niedługo będą wybory i wszystko na to wskazuje, że czerwoni znowu
dorwą się do władzy - odpowiedziała kobieta w średnim wieku.
- Zupełnie tego nie rozumiem - dziwił się mężczyzna.
- Dlaczego ludzie tak lubią tych, co robili tutaj dziadostwo przez
prawie pół wieku. Mordowali, kradli, walczyli z Kościołem i podlizywali
się Moskwie, jak tylko potrafili.
- I wszystko to robili dla naszego dobra - wtrąciła kobieta
ironicznie.
- Tak mówili. A jak już się okazało, że to wcale nie
jest dobro, to wtedy przekonywali, że to mniejsze zło, bo inaczej
weszliby Ruscy i wywieźli wszystkich do łagrów - dodał mężczyzna.
- Zawracanie kijem Wisły - zaśmiała się kobieta. - Przecież
każde dziecko wtedy wiedziało, że zastraszenie narodu było dla nich
jedynym sposobem na utrzymanie się przy władzy.
- Dobrze pani powiedziała - "wtedy". Wtedy, czyli za
komuny, wszyscy zdawali sobie sprawę, o co chodziło. A dzisiaj ci
sami ludzie niczego nie pamiętają albo udają, że nie pamiętają i
idą głosować właściwie na tę samą partię.
- Chyba pan przesadził. Ja też ich nie lubię, ale czy
to ta sama partia? - oponowała kobieta.
- Jak to nie ta sama? - oburzył się mężczyzna. - Przecież
oni niczego nie żałują, niczego się nie wstydzą, zaczęli w demokracji
działać dzięki pieniądzom, jakie im zostały w spadku po Peerelu i
niedługo społeczeństwo będzie ich musiało przeprosić, że zamiast
pozwolić im rządzić sobie beztrosko dzięki dyktaturze proletariatu,
zmuszono ich do startu w demokratycznych wyborach. Chociaż z drugiej
strony, czy im teraz źle? Może mają nawet lepiej jak za komuny? -
wyjaśniał mężczyzna.
- Teraz pana rozumiem - przytaknęła kobieta - ale przecież
w telewizji mówią zupełnie co innego. Że za wszystkie nieszczęścia
odpowiadają ci, którzy zaczęli Polskę reformować, a przecież to nieprawda.
- Jasne, że to następne kłamstwo, ale ludzie są chyba
tak zmęczeni, że im się już myśleć nie chce i wierzą każdemu, kto
się nad nimi chociaż trochę poużala i wskaże winnych ich cierpień.
Jak ktoś ma wszystkiego dosyć, to posłucha każdego, kto zechce ponarzekać
razem z nim - ciągnął wywód mężczyzna.
- Coś w tym jest, co pan mówi. Tylko, czy jeśli do władzy
wrócą ci sami, co Polskę przez pół wieku rujnowali, to będzie lepiej?
Przecież oni nic nie umieją poza zdobywaniem i dzierżeniem władzy
- martwiła się kobieta. - Przecież Gomułka w 1945 r. powiedział: "
Raz zdobytej władzy nigdy nie oddamy". No i nie oddają, choć Gomułka
już dawno nie żyje. Testament trzeba przecież wypełnić.
- Niektórzy próbują nawet rehabilitować Peerel, tym że
żadna inna Polska nie była wtedy możliwa i oni musieli rządzić, żeby
uratować to, co można było uratować. Czytałem o tym w gazecie - mężczyzna
zmienił nieco temat.
- Ale wymyślili. Nawet gdyby tak było, to przecież nikt
im nie kazał mordować akowców w latach czterdziestych, wyganiać Żydów
w 1968 r., strzelać do robotników w 56 r., 70 r. i 81 r., zabić ks.
Popiełuszko, zadłużyć cały kraj na kilka pokoleń, niszczyć Kościół
i religię itd., itd. Lista grzechów jest długa. Naprawdę nikt ich
do tego nie zmuszał. Robili to z własnej woli, żeby tylko przypodobać
się radzieckim towarzyszom. Ci przecież zawsze mogli wymienić jedną
ekipę pezetpeerowską na inną, bardziej im posłuszną. O to im tylko
chodziło. Nie ma dla pezetpeeru żadnych okoliczności łagodzących.
Dla komunistów przecież prawdziwą ojczyzną był Związek Radziecki
i chyba do dzisiaj im to nie przeszło, biorąc pod uwagę to, jak doprowadzili
do tego, że gdyby Rosja dzisiaj wstrzymała dostawy gazu do Polski,
to by cały kraj "stanął", bo innych źródeł nie mamy - tłumaczyła
kobieta.
- Kobieta, a obeznana w takich sprawach, kto by pomyślał
- zaśmiał się mężczyzna, ale bez cienia złośliwości.
- Kiedyś nawet mnie polityka niezbyt interesowała, ale
jak usłyszałam, jakie bzdury ludzie powtarzają i jak im telewizja
wodę z mózgu robi, wtedy się zdenerwowałam i zaczęłam czytać różne
gazety, żeby się zorientować, jak jest naprawdę. Dzisiaj nikt mi
już nie będzie ciemnoty wciskał ani też moim dzieciom, bo one coraz
częściej pytają, kto ma rację. Ze szkoły albo z podwórka takie nieraz
opinie przynoszą, że płakać się chce. No więc ja im muszę wszystko
sama wyjaśniać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu