Albowiem życie Twoich wiernych, Panie,
zmienia się, ale się nie kończy...
(Prefacja o zmarłych, "Mszał Rzymski")
Nasze ziemskie bytowanie wyznaczają dwie daty: narodziny
i śmierć. O ile tę pierwszą datę obchodzimy uroczyście, radośnie,
pamiętając o kolejnych rocznicach, to na ogół o śmierci, jako o czymś,
co jest nieuchronną i naturalną konsekwencją życia, nie chcemy rozmawiać.
Jest ona przedstawiana w naszej współczesnej kulturze jako swoisty
dopust Boży, fatum i wielka niesprawiedliwość dotykająca człowieka.
Obraz śmierci psuje nam obraz świata: my, zdobywcy, często młodzi,
butni, którzy mamy tyle planów przed sobą - i naraz śmierć? Z zasady
jest to temat, którego unikamy. Unikamy również tematów o śmierci
w rozmowach z dziećmi. Często je nawet oszukujemy, chcąc im oszczędzić
przykrych przeżyć, stresów. Ludzie uciekają od śmierci, oddając umierającego
bliskiego do szpitala. Twierdzą, że tam będzie mu najlepiej, że tam
umrze spokojnie, i w ten sposób unikają kłopotu i doświadczeń, jakimi
są umieranie i śmierć najbliższego człowieka.
Dlaczego boimy się tego tematu, my, katolicy, którzy
znamy religijny wymiar śmierci?
Jesteśmy w okresie, kiedy odwiedzamy groby bliskich.
To czas, który budzi refleksje, zmusza do zastanowienia się nad sensem
ludzkiego życia, na które próbujemy spojrzeć z pewnego dystansu czasowego.
Myślimy o śmierci bliskich, a także o swojej, w końcu każdy musi
umrzeć.
FrancWois Mauriac, noblista, powiedział, że umieramy
samotni. Bo nawet wtedy, gdy ktoś jest blisko, człowiek odchodzi
z tego świata sam. Za kotarą śmierci jest już sam na sam z Bogiem,
sam wobec nowej rzeczywistości.
Wiara chrześcijańska pozwala przezwyciężyć lęk przed
śmiercią, ponieważ niesie pewność zmartwychwstania. Gdy ta wiara
jest głęboka, rzeczywiście śmierć ma inny wymiar. Natomiast gdy jej
nie ma, śmierć może być powodem do rozpaczy. Ludzie wierzący, świadomi
swojej bliskiej śmierci, zwykle starają się bardziej zbliżyć do Boga,
kończąc rozpoczęte dzieła, przyjmując sakramenty święte i żegnając
się z bliskimi. Wielu w chwili śmierci jest już bardzo spokojnych,
wielu uspokaja modlitwa. Kiedyś byłem świadkiem takiej sceny w szpitalu.
Umierała kobieta, męczyła się. Zaczęliśmy odmawiać Różaniec. W tym
momencie twarz kobiety radykalnie zmieniła się, stała się pogodna
i wszyscy zauważyliśmy, że umierająca była spokojna, choć nie było
już z nią kontaktu.
Naukowcy twierdzą, że człowiek, który umiera, jeszcze
długo słyszy. A więc również z tego powodu powinniśmy oddziaływać
na niego uspokajająco, kierując jego ostatnie chwile na ziemi w stronę
Boga, umożliwiając mu modlitwę, wyrażenie żalu za grzechy, umacniając
nadzieją spotkania z Bogiem.
Poza tym należy człowiekowi odchodzącemu okazać miłość
i szacunek. Trzeba być przy nim - nawet jeżeli umiera w szpitalu.
Prof. Andrzej Jurga opowiadał kiedyś, jak w warszawskim szpitalu
umierała kobieta. W pokoju było jeszcze kilka osób oglądających właśnie
popularny serial telewizyjny. Jedna z pacjentek poprosiła o wyłączenie
telewizora, ale pozostałe nie zgodziły się. Urządzono głosowanie.
Ostatecznie telewizor został lekko ściszony. Pomyślmy, jak potrafimy
być obojętni wobec innych, nie umiemy - jakże często - uszanować
nawet takiego momentu-sacrum, jak śmierć człowieka, który jest obok,
z którym do niedawna można było rozmawiać. Tak właśnie wygląda nasza
kultura, nie mówiąc już o głębi naszego życia wewnętrznego, refleksji,
współczuciu. Wydaje się, że cywilizacja śmierci, z którą mamy do
czynienia, niszcząca wartości duchowe, sprawia, że nie ma kultury
śmierci, nie ma szacunku dla człowieka w każdej fazie jego życia.
Rozmawianie w domu o śmierci - to także szacunek dla
tego wszystkiego, co związane jest z sensem życia.
(W ubiegłorocznym listopadowym numerze Mojego Pisma Tęcza
był bardzo dobry tekst o przygotowaniu dzieci do spotkania ze zjawiskiem
śmierci: ktoś z rodziny umiera i dziecku trzeba to wytłumaczyć).
Pamięć o naszej śmiertelności jest uświadomieniem, że mamy ograniczony
czas, by zrealizować nasze życie. O tym mówi Pan Jezus i daje przykład
swego życia i śmierci, ale także zmartwychwstania, tak ważnego dla
chrześcijanina.
Śmierć jest wielką szkołą życia. Dla żyjących powinna
być przypomnieniem, że trzeba tak żyć, żeby nasze życie było dobre,
uczciwe, szlachetne i zasługiwało na drugie życie - życie wieczne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu